Szesnasty fragment popularnonaukowych nowych rozważań historycznych o korzeniach narodu i państwa polskiego.
Już niedugo dostępna będzie książka w wydaniu papierowym, zawierająca oprócz tekstu zestaw map.
Ludwik F. Wissecki, Maciej Jaxa Wólski
STAROŻYTNE DZIEJE WIŚLAN I POLAN
NOWE ROZWAŻANIA O KORZENIACH NARODU I PAŃSTWA
CZĘŚĆ I
POŁUDNIE: KRAINA WIŚLAN
(…)
Rozdział 3
PIERWSI ROLNICY
(…)
44
Czy szlachetna idea religijna, która od bez mała dwóch tysięcy lat dominuje w aryowijskiej Europie, a w drugiej połowie dwudziestego stulecia po Chrystusie legła u ideologicznych podstaw zjednoczenia politycznego zachodniej części kontynentu, mogła mieć swoje źródło w filozofii powstałej dwa i pół tysiąca lat temu w aryowijskm królestwie u stóp Himalajów? Czyż więc może to być kolejna wielka religia powstała na urodzajnej glebie rozumianego bardzo szeroko aryowijskiego kręgu kulturowego?
I tu zastanawia nas jeszcze jedna obserwacja historyczna. Oto na tybetańskich malowidłach religijnych Budda trzyma w lewej ręce kryształową kulę, nazywaną „kulą życzeń”. W Europie u schyłku XV wieku genialny malarz o imieniu Leonardo, pochodzący z włoskiej wioski Vinci, namalował Jezusa (lub Jana Chrzciciela?) trzymającego w lewej ręce kryształową kulę. Nie mamy żadnego sensownego pomysłu na wytłumaczenie tej artystycznej zbieżności.
45
Dorzuciliśmy tu własne nasionko na grządki herezji. Herezji sprzecznej z podstawami chrześcijaństwa, które od prawie dwóch tysięcy lat jest główną siłą konstruującą n a s z ą cywilizację. Być może w poszukiwaniu aryowijskich korzeni tej cywilizacji (poszukiwaniu zbyt upartym?) poszliśmy zbyt daleko, a chrześcijaństwo jest oryginalnym dziełem ideowym krainy nadjordańskiej. Ideą, która zawojowała świat rzymski, a następnie całą Europę, i wreszcie co najmniej połowę kuli ziemskiej. W tym oszałamiającym sukcesie można widzieć ingerencję Siły Nadprzyrodzonej. Wszak w dziejach świata mogło zaistnieć więcej zdarzeń i mechanizmów, niż się dotąd udało wyśnić uczonym badaczom. Na co dzień żyjemy w krajobrazie trójwymiarowym. Czy potrafimy wyobrazić sobie topos dziewięciowymiarowy?
46
W kontekście szlachetnej filozofii buddyzmu nasuwa się nam pewne domniemanie odnośnie do innej religii indyjskiej – mianowicie kultu bogini Kali. Otóż radykalnymi czcicielami Kali byli thagowie zabijający co roku dla swej patronki tysiące ludzi.
Skąd w jednej krainie – co prawda olbrzymiej – takie rozbieżne ideologie religijne? Być może kult krwiożerczej Kali jest jedną z pradawnych religii Indii przedaryowijskich – gdy cały subkontynent był zasiedlony przez ludy drawidyjskie (może w epoce „Cywilizacji Indusu”, może jeszcze wcześniej). Być może genezę kultu można wytłumaczyć opierając się na poglądach niejakiego Tomasza Malthusa. Okrutny rytuał mógł wywodzić się z obyczajów panujących w okresach wielkich głodów. Podobnych na przykład do tego, który panował podczas dramatycznej suszy w ostatniej ćwierci III tysiąclecia p,n,e, Notabene, najprawdopodobniej właśnie ta susza spowodowała załamanie się Cywilizacji Indusu. Zabijanie pewnej części populacji mogło być naturalnym sposobem zmniejszania ilości gęb do wyżywienia i ułatwieniem przetrwania reszcie populacji. Przyrodniczo stymulowane konieczności społeczne, realizowane dramatycznymi, okrutnymi metodami, lecz paradoksalnie – niezbędne w pewnych momentach dziejowych. Sekta thagów mogła być ewolucyjną kontynuacją tamtych obyczajów – brutalnych i nieludzkich, lecz koniecznych dla przetrwania grupy plemiennej (Stare Państwo egipskie upadło z powodu wielkiej suszy ttrwającej dziesiątki lat; w Egipcie dochodziło wówczas do kaniba-lizmu – straszne naruszenie najwyższego tabu, lecz ocaliło naród!).
Zatem formułujemy ostrożne domniemanie, iż pierwotnie nauki Buddy mogły być protestem księcia Gautamy, wykształconego intelektualisty, przeciwko okrutnym odwiecznym kultom drawidyjskim, tkwiącym korzeniami w epoce przedaryowijskiej. .
Takiej pogłębionej historycznie refleksji nie znajdujemy w romantycznej opowieści napisanej przez brytyjską księżnę, ciotkę królowej Elżbiety II. W opowieści tej dzielni angielscy oficerowie walczą z morderczymi thagami, wspomagani przez równie dzielną pannę Brucenę Nairn, angielską arystokratkę. Anglicy po opanowaniu Indii wydali bezwzględną walkę sekcie thagów, wielce zbrodniczej wedle naszych europejskich paradygmatów moralnych i prawnych. Twierdzili, iż uporali się z nią skutecznie do połowy XIX wieku. Podejrzewamy jednak, że były to tylko przechwałki, i Anglicy jedynie zepchnęli thagów do głębokiego podziemia. Zjeździliśmy Indie od podnóża Himalajów (przy okazji wpadliśmy też parę razy w Himalaje) do Kerali, Goa i Tamilnadu – i nie wydaje się nam prawdopodobne, aby w takim olbrzymim kraju, wśród tylu różnych języków i plemiennych narzeczy, garstka Anglików zdołała w kilkadziesiąt lat wyplenić wielotysiącletnią religię.
47
Na zakończenie rozdziału spostrzeżenie dotyczące etnogeografii biblijnej. Otóż z tego, co powiedzieliśmy wyżej o prazasiedleniu Bliskiego Wschodu, wynika wniosek, iż biblijne mity o raju i pierwszych ludziach narodziły się na obszarze bliskim praojczyźnie ludów aryowijskich − lub nawet może w niej samej. W związku z tym nieodparcie nasuwają się nam dwa pytania. Pierwsze – czy Adam i Ewa byli pierwszymi Pra-Aryami?
W jakiejś popularnej publikacji (niestety – ufologicznej) znaleźliśmy informację o sumeryjskim „Pierwszym Człowieku” o imieniu Adamu. Nie jesteśmy sumerologami, więc nie potrafimy zweryfikować tej wiadomości. Lecz jeśli jest prawdziwa – pochodzenie biblijnego Adama można wytłumaczyć bardzo prosto: teologia staro- izraelska przyswoiła ją podczas pobytu Izraelitów w Mezopotamii. Wszak Abraham wypasał swe trzody na łąkach wokół starożytnego Ur, i ponoć nawet miał własny dom w tym mieście.
I drugie – czy biblijne „wygnanie z raju” może być mitologicznym echem rozpierzchnięcia się kurdystańsko-anatolijskich Pra-Aryów na wschód i na zachód – co również mogli starożytni Żydzi przejąć ze starożytnych legend krążących wśród ludu mezopotamskiego?
Ciąg dalszy nastąpi…
Przeczytaj:
https://stowarzyszenierkw.org/kultura/starozytne-dzieje-wislan-i-polan-odcinek-7/