ZARYS problematyki manipulacji i fałszerstw wyborczych dzięki PKW 2019

ZARYS problematyki manipulacji i fałszerstw wyborczych dzięki PKW 2019.

Poniżej ZARYS częściowy problematyki manipulacji i fałszerstw wyborczych, umożliwionych przez braki w Kodeksie Wyborczym oraz przez działania Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).

Na początku dwa podstawowe założenia:

  1. Wybory samorządowe w 2018 i do Parlamentu Europejskiego w 2019 były tylko poligonem do przetestowania nowych  sposobów fałszowania wyborów, które na masową skalę będą wykorzystane dopiero w najważniejszych wyborach czyli do parlamentu krajowego.
  2. Wybory wygrywają ci, którzy mają dostęp do baz danych, dysponują odpowiednią  infrastrukturą i zmotywowanymi kadrami.

Poniżej konkretne spostrzeżenia, wynikające z analizy dotychczasowej praktyki wyborczej, której nie zdołał uleczyć nowy Kodeks Wyborczy (nie są to wszystkie ważne kwestie):

1. Fikcyjność „urzędników wyborczych”, którzy mieli przecież zablokować dawny postkomunistyczny system organizowania wyborów przez tych, którzy mieli być w ich wyniku wybrani.

a) PKW w swoich uchwałach odizolowała „urzędników wyborczych”, od jakiegokolwiek wpływu na organizowanie wyborów – w uchwałach po prostu zamiast powierzyć konkretne zadania organizowania wyborów (a przede wszystkim nadzoru nad nimi) „urzędnikom wyborczym” – PKW zadania te zleca samorządom na zasadach „zadań zleconych”. A więc wszystko zostaje po staremu; układom lokalnym pozostawione są wciąż i w sposób systemowy (oraz poza wszelką kontrolą) rzeczy  najważniejsze, z punktu widzenia wykorzystania lub tworzenia baz danych w wyborach:

– drukowanie kart wyborczych,

– wykonywanie pieczęci wyborczych,

– przygotowywanie list wyborczych,

– przygotowanie infrastruktury komputerowej,

– wyłanianie składów i uzupełnianie Obwodowych Komitetów Wyborczych (OKW).

Zgodnie z uchwałami PKW, nad wyżej wymienionymi czynnościami „urzędnicy wyborczy” – ani Komitety Wyborcze – nie sprawują żadnego nadzoru; wszystko jest w rękach prezydentów miast, burmistrzów, wójtów i w pełni zależnych od nich pracowników samorządowych (np. ewidencji ludności).

b) Sami „urzędnicy wyborczy”, niestety, nie są wyłaniani spośród społeczeństwa, w drodze np. egzaminu z wiedzy o prawie wyborczym, lecz rekrutowani są jedynie spośród osób zatrudnionych w administracji publicznej, lub – gdy takich zabrakło – spośród zatrudnionych kiedykolwiek w tej administracji (a więc z czasów komuny). Oczywiste jest, że rekrutują się zatem z kadry zależnej od układów lokalnych.

Organizacja wyborów wróciła na stare tory, bowiem uchwały PKW narzucają „urzędnikom wyborczym” zlecanie wszelkich działań – „po dawnemu” – samorządom oraz jednocześnie uchwały te nie przewidują jakiejkolwiek kontroli, ze strony tych „urzędników wyborczych”, nad działaniami zleconymi samorządom (a z własnej inicjatywy nie chcą się oni tym zajmować). Tak więc, poza pobieraniem dodatkowej pensji miesięcznej (przez jakiś czas przed i podczas wyborów), „urzędnicy wyborczy” na razie nie przyczyniają się do poprawy systemu wyborczego w Polsce, lecz go cementują; ale gdyby sprecyzować Kodeks Wyborczy mogliby wreszcie spełnić zakładaną przez ustawodawcę rolę.

2. Fikcyjność nadzoru wyborów przez Komitety Wyborcze.

a) ani Komitety Wyborcze, ani obywatele – delegowani przez te komitety członkowie Obwodowych Komisji Wyborczych (OKW) – nie mają możliwości nadzoru nad drukiem kart wyborczych i późniejszego śledzenia obiegu i dystrybucji tych kart wyborczych (na ogół OKW dostaje te karty na dzień przed wyborami) i na przykład nie wiadomo, co się z nimi działo wcześniej, gdy przywieziono je do urzędów miast lub gmin, gdzie te paczki są otwierane i tworzone są tzw. rezerwy kart, przy czym urzędy te przecież posiadają pieczęcie i wszystko inne, co może służyć do fałszowania wyborów.

b) ani Komitety Wyborcze – ani członkowie OKW – nie mają żadnej kontroli nad tworzonymi „listami wyborców”; są one im wydawane na dzień przed wyborami (wcześniej Kodeks Wyborczy mówił „nie później niż w przeddzień”, a teraz – zupełnie niepotrzebnie – mówi „na dzień przed”). Tymczasem „listy wyborców” musi Gmina mieć już ustawowo gotowe na 21 dni przed wyborami (później tylko już są uzupełnienia i listy dodatkowe) i powinny Komitety Wyborcze – a już na pewno OKW – mieć możliwość weryfikacji, czy są te listy prawidłowo przygotowane (np. w Gdańsku w 2015 roku, jako RKW, odkryliśmy „wyborców” w blokach mieszkalnych pod adresami, pod którymi już lata temu bloki te były wyburzone). Teraz ograniczenie – przed Kodeks Wyborczy – przekazania „list wyborczych”, na dzień przed wyborami, uniemożliwia jakąkolwiek weryfikacje list i sprzyja preparowaniu list w zaciszu takich wydziałów meldunkowych, które są w skorumpowanych miastach. Dlatego obozowi Targowicy zależy na wciągnięciu do wyborów parlamentarnych znanych samorządowców, ponieważ dopiero wtedy będzie aparat im podległy w pełni zaangażowany i wydajny.

c) art. 161a Kodeksu Wyborczego – dający teoretycznie prawo Komitetom Wyborczym zaskarżanie uchwał PKW – jest fikcją, z powodu jednostronnego dawania przez Sąd Najwyższy wiary wyjaśnieniom PKW, do których w ogóle nie może się ustosunkować strona skarżąca, która nie jest – po złożeniu skargi – dopuszczona do konfrontacji z przedstawicielem PKW. PKW – w Kodeksie Wyborczym – nie jest też zobligowana do publikowania najważniejszych uchwał w takim terminie, który dałby możliwość sensownej interwencji. PKW publikuje (w ostatniej chwili) uchwałę o trybie pracy OKW i uniemożliwia tym konstruktywne poprawienie tej uchwały.

d) Komitety Wyborcze powinny wyłaniać na tej samej zasadzie, co Obwodowe Komisje Wyborcze najniższego szczebla, wszelkie wyższe szczeble komisji wyborczej (rejonowe, okręgowe), które po prostu zliczają głosy oddane w komisjach niższego szczebla. To powinna być domena obywatelskiej aktywności i odpowiedzialności, a nie rewir działań skorumpowanej kasty sędziowskiej (tej poprawki Kodeksu Wyborczego nie da się wprowadzić przed jesienią).

3. Fikcyjność głosowania – ze względu na dopuszczony przez PKW dokument – który upoważnia do głosowania:

a) przede wszystkim PKW, w uchwałach dopuszcza możliwość fałszowania wyborów, poprzez używanie do głosowania:

nieważnego dokumentu (oczywiste bezprawie i możliwość wykorzystania cudzej tożsamości np. dowody osobiste tzw. kolekcjonerskie, wszelkie inne plastykowe „dokumenty”, jak np. karty biblioteczne)

paszportu (można – pod pretekstem zmyślonego stałego pobytu i zatrudnienia za granicą – bez problemu dwa razy zagłosować; raz przy pomocy zwykłego dowodu w miejscu zamieszkania, drugi głos „na paszport” gdzieś w innej oddalonej komisji, która musi dopisać nas do listy dodatkowej, gdy tylko posłużymy się paszportem i okażemy komisji nie sprawdzane przez nikogo „zaświadczenie”, o pracy za granicą; zaświadczenie musi być teraz – co prawda – przetłumaczone na język polski (do 2019 nie musiało być), ale tego „zaświadczenia” nie musimy zostawić w dokumentacji OKW, więc weryfikacja jest kompletnie niemożliwa. Jedynie tylko tyle, że więcej na ten paszport już nie odda się głosów, bowiem OKW musi postawić w paszporcie pieczątkę o głosowaniu.

zaświadczenia o prawie do głosowania w innym miejscu, niż miejsce zamieszkania. Zaświadczenia te są łatwe do podrobienia; nie ma nad nimi żadnej kontroli, ze strony Komitetów Wyborczych, czy Obwodowych komisji Wyborczych. Praktycznie skorumpowany urzędnik gminny może dowolną ilość takich zaświadczeń – „in blanco” – wydać do rąk każdego zainteresowanego; nikt z tych zaświadczeń nie jest rozliczany, bo nie są to druki ścisłego zarachowania! Służby specjalne obcych państw mogą je nawet wydrukować we własnym zakresie; hologram nie jest tu żadną przeszkodą, nawet dla krajowego fałszerza. Każda natomiast OKW ma obowiązek dopisania do listy dodatkowej takiej osoby, zgłaszającej się z takim zaświadczeniem, a obowiązek skonfrontowania wydania takiego zaświadczenia – z biurem meldunkowym głosującego – został zniesiony!  

komórki telefonicznej, aby posłużyć się aplikacją mobilną, do potwierdzenia tożsamości. Musimy w tym miejscu uświadomić sobie, że firmy niemieckie (T-Mobile), chińskie (Play), francuskie (Orange), czy Sorosa (Plus), mają wszystkie dane swych klientów oraz wszelkie możliwości logistyczne ich wykorzystywania. Aplikacja mobilna jest bardzo prosta do podrobienia, przez służby specjalne obcych państw i – jeśli nie ma konieczności zastosowania procedury weryfikacji podczas jej wykorzystywania (a PKW dokładnie o to właśnie zadbała)  – jest możliwa do zastosowania na masową skalę, do sfałszowania wyborów, a to z powodu posiadania przez firmy telekomunikacyjne wszelkich danych, do tego potrzebnych:

– danych personalnych setek tysięcy, a nawet milionów swych klientów;

– danych adresowych tych setek tysięcy, lub milionów klientów (a więc też miejsca, gdzie są faktycznie zapisani na listy wyborcze);

– znajomości ich przyzwyczajeń oraz miejsca aktualnego ich pobytu (a więc można wykorzystać dane Polaków, którzy są w Niemczech – na robotach – lub we Francji, czy gdziekolwiek indziej i tego dnia nie zagłosują, a są wpisani na listy wyborców).

Mając te dane, agentura w wielkich miastach może na te wytypowane osoby oddawać głosy, bez konieczności fałszowania list wyborców, bo dane tych osób są przecież na listach; wystarczy zamiast wytypowanego – spośród przebywających np. w Niemczech – zgłosić się po kartę wyborczą i podać (przed nos) komisji wyborczej komórkę, z podrobioną aplikacją, która wykorzysta te posiadane dane (przez te firmy) i użyje zdjęcie głosującego, do aplikacji udającej mTozsamosc. W każdej z nowych odwiedzanych komisji, zdjęcie głosującego będzie – w podrobionej aplikacji – to samo, a zmieniać się będą jedynie dane dookoła zdjęcia. W wielkim mieście Warszawie (i okolicach) jest ponad 2000 komisji wyborczych, które można odwiedzać i multiplikować oddawane głosy. W skali kraju wystarczy 10 000 aktywnych fałszerzy, którzy odwiedzą – w wielkich aglomeracjach – w ciągu dnia 50 komisji; daje to 500 000 fałszywych głosów i zwiększoną frekwencję!

Najważniejszym niebezpieczeństwem – w uchwale PKW – jest to, że narzuca ona zupełnie inny sposób potwierdzenia tożsamości (osoby, okazującej komórkę), niż instrukcja z rządowej aplikacji, na którą się powołuje. Uchwała nie nakazuje w ogóle (jako absolutnie koniecznej) weryfikacji tożsamości on-line – i w czasie rzeczywistym – wygenerowanej przez wyborcę w jego urządzeniu mobilnym, w obecności komisji; PKW jedynie wspomina o „możliwości” stwierdzenia tożsamości wyborcy „na oko”. PKW – całkowicie się kompromitując – wskazuje takie „elementy, które potwierdzają, że wyświetlane dane są „wiarygodne, bezpieczne i aktualne”, czego w ogóle nie przewiduje rządowa aplikacja mobilna mObywatel. Zaznaczyć należy, iż PKW wskazuje – i sugeruje członkom OKW – zwrócenie uwagi na jedynie uwiarygodniające „elementy” oprogramowania i to takie, które są dziecinnie proste do podrobienia, przez osoby piszące różnego rodzaju aplikacje do telefonów komórkowych. Czyli PKW wskazuje na zastosowanie weryfikacji w sposób fikcyjny i odwraca uwagę od takiego sposobu weryfikacji, który jest w aplikacji zalecany, jako jedyny prawidłowy (chociaż nie podczas wyborów, najwyżej podczas zakupów lub na poczcie). [Ale nawet ten lepszy sposób weryfikacji, mógłby być tylko użyteczny jedynie dla sprzedawcy, lub listonosza. Ewentualne uzyskanie – podczas zakupów – wiarygodności, wymaga zastosowania ściśle opisanego sposobu weryfikacji, zastosowania on-line łącza sieciowego, o czym w uchwale PKW nie ma ani słowa.] Trzeba zaznaczyć, że Kodeks Wyborczy nie przewiduje posługiwania się „tożsamością”, za pomocą urządzeń mobilnych.

Do wyżej wymienionych fikcji wyborczych, należy dodać także metody fałszowania wyborów, podczas tworzenia protokołu wyborczego: procedury sporządzania tego protokołu – przewidziane w uchwałach PKW – pozbawiają Obwodowe Komisje Wyborcze statusu suwerennych ciał obywatelskich, odpowiedzialnych za protokół wyborczy, bo narzucają tworzenie tego protokołu poprzez oprogramowanie i sieć komputerową PKW i likwidują fundamentalną ważność ręcznie sporządzanego protokołu, przez wszystkich członków OKW; na rzecz protokołu, tworzonego przez informatyka gminnego, pod kontrolą sieci komputerowej PKW (bardzo często w innym pomieszczeniu, niż komisja wyborcza i w wąskim kręgu kilku osób). Fikcyjność tworzenia – przez OKW – protokołu wyborczego będzie omówiona w następnym materiale. 

Marcin Dybowski