Coraz więcej rodziców obawia się szczepić swoje dzieci

Obowiązkowe szczepienia dzieci od lat wywołują gorącą dyskusję społeczną i coraz więcej rodziców w Polsce decyduje się właśnie dla zdrowia swoich pociech, świadomie łamać prawo i ich nie szczepić. Pomimo głosów ekspertów, że w związku z tym ilość zachorowań na choroby zakaźne wieku dziecięcego do niedawna prawie całkowicie wyeliminowane, z roku na rok niebezpiecznie rośnie, a w przypadku Odry mamy nawet rzekomo do czynienia z zanikiem odporności populacyjnej, rodzice większe zagrożenie widzą w szczepionce niż w chorobie, której ma ona zapobiegać.         

Dziesięć lat temu grupa nieszczepionych dzieci w Polsce wynosiła ok. 3 tysięcy, w latach następnych ich liczba wzrastała o ok. kolejne 2 tysiące, a w tej chwili szacuje się, że osób nieprzestrzegających obowiązku szczepień jest ponad dziesięć razy więcej. Rodzice w przeciwieństwie do ekspertów, którzy oczywiście uważają, że szczepienia są niezwykle bezpieczne, nie ufają koncernom farmaceutycznym nastawionym tylko na zysk. I mają do co do tego uzasadnione powody. Toksyczne, niebezpieczne dla zdrowia substancje w szczepionkach takie jak rtęć, aluminium, formaldehyd czy nawet hormony oraz afery szczepionkowe raczej nie sprzyjają zmianie ich nastawienia.         

 
Jak donosi portal trojmiasto.pl na samym tylko Pomorzu rodziców uchylających się od obowiązkowych szczepień było w roku ubiegłym aż 2381. Co prawda w porównaniu do lat poprzednich wystawiono w regionie tylko 45 upomnień, 51 tytułów wykonawczych i tyle samo wniosków o egzekucję administracyjną, ale tak mała ilość nie była spowodowana zmianą decyzji opiekunów prawnych co do szczepień, a tylko tzw. pandemią, która ograniczyła służbom możliwości działania i wyciągania konsekwencji. Dla porównania w roku 2019, w którym osób uchylających się od obowiązku szczepienia było w regionie 2430, czyli niewiele więcej, inspekcja sanitarna wystawiła aż 389 upomnień oraz po 217 tytułów wykonawczych i wniosków do wojewody pomorskiego o egzekucję administracyjną. 

A grzywny nakładane na niesfornych rodziców, które mają ich zdyscyplinować i zobligować do zaszczepienia dziecka nie są wcale małe. Mogą one łącznie wynosić masymalnie do 50 tys. zł. Wojewoda na wniosek sanepidu może nakładać kary pieniężne wielokrotnie, które jednorazowo nie mogą przekroczyć 10 tys. zł, ale ukarani opiekunowie, którzy jednak zmienią zdanie na akceptowalne przez służby i poddadzą się obowiązkowi szczepień mogą liczyć na umorzenie nałożonej grzywny, a nawet zwrot środków w przypadku wcześniejszego jej zapłacenia. W przeciwnym wypadku przepisy prawa dopuszczają nawet, oczywiście dla dobra dzieci(!) i bezpieczeństwa publicznego, ograniczenie władzy rodzicielskiej.           

Co ciekawe internauci w większości potępiają rodziców unikających szczepień swoich dzieci, proponując odcięcie ich od żłobków, przedszkoli, a nawet szkół oraz obciążenie kosztami leczenia chorób zakaźnych, za nic mając przypadki, o których napomknął internauta JMK w portalu trojmiasto.pl:       

,,zwolennikom szczepień polecam historię akcji szczepień przeciw polio prowadzonej kilka lat temu w Indiach lub Pakistanie. Nie pamiętam. Przed akcją ilość zachorowań na polio była w granicach 5 tys. w skali roku. Po pierwszej cześci akcjii – ok.200 tysięcy zachorowań. Zdesperowani rodzice zabili 8 osób z personelu szczepiącego i akcja ustała. Nie ma chętnych do prowadzenia szczepień. Zostało 200 tys. kalek”.           

Opracowanie BC 

Źródło: