Komarowirusy zamiast koronawirusów?

W Gorzowie oprysków na komary i meszki nie będzie, a w Zielonej Górze jerzyki ruszą do walki z dokuczliwymi owadami.   

         
Ponieważ klimat coraz bardziej się ociepla wielce  prawdopodobne jest, że w naszej strefie klimatycznej już wkrótce  rodzime niegroźne dotąd komary gnębiące tylko nasz układ nerwowy, staną się nosicielami wirusów wywołujących groźne choroby dotychczas głównie w krajach tropikalnych. Już odnotowano obecność bardzo inwazyjnych komarów tygrysich m.in. w Niemczech, Belgii i Holandii. Koronawirusy i COVID-19 są niczym w porównaniu z wirusami Zachodniego Nilu, DENGI czy ZIKA, których nosicielami są komary oraz chorób jakie wywołują, które niejednokrotnie kończą się śmiercią.     

         
Jak donosi portal gorzowianin.com w związku z dramatyczną sytuacją budżetu Gorzowa, władze miasta podjęły decyzję o wstrzymaniu w tym roku m.in. oprysków przeciw komarom i meszkom. Zapisane na ten cel środki zostaną przesunięte na ważniejsze społecznie cele. Według rzecznika prasowego urzędu miasta: – Musimy rezygnować z pewnych usług, mając świadomość, że miasto będzie w trudnej sytuacji i czekają nas spore wydatki na pomoc przedsiębiorcom czy instytucjom zajmujących się pomocą i opieką społeczną. Do tej pory wydaliśmy ponad 1,2 mln zł na środki ochrony osobistej. Kupiliśmy za to m.in. 15 tys. litrów płynu do dezynfekcji, 60 tys. par rękawiczek, 62 tys. maseczek ochronnych, 15 tys. kombinezonów czy 4 tys. fartuchów, gogli i przyłbic.       

           
Co ciekawe Zielonej Górze komarowirusy nie grożą, bo zielonogórzanie znaleźli ekologiczną broń przeciwko komarom i meszkom. Na terenie miasta będą montowane budki dla jerzyków, które dziennie potrafią zjeść nawet 20 tysięcy tych dokuczliwych owadów. Jerzyki pojawiły się już na dwóch zielonogórskich osiedlach, a jeden z radnych przekonuje, że jest to nie tylko naturalna ale również najtańsza forma walki z insektami, bowiem koszt budki wynosi w zależności od wielkości w granicach od 30 do 90 zł, a miasto rocznie wydaje na opryski aż 168 tys. zł.          

Jeśli jerzyki się nie sprawdzą, pozostanie samorządowcom zainwestować w programy aktywizacyjne dla przyszłych płatnerzy, bo jeszcze chwila i rząd w obawie przed plagą komarowirusów zapakuje nas wszystkich nie tylko w rękawice i maski, ale jeszcze zakuje w zbroje. No chyba, że wcześniej naród nie wytrzyma i zafunduje szalonym politykom kaftany bezpieczeństwa.     

Oprac. BC

Dodaj komentarz