10 marca minął termin składania ofert w ogłoszonym przez syndyka masy upadłościowej przetargu na sprzedaż, jeszcze do niedawna, jednej z najnowocześniejszych, i to nie tylko w kraju, fabryk z branży offshore. Chodzi o szczecińską ST3 Offshore produkującą w czasach krótkiej prosperity stalowe podstawy morskich farm wiatrowych, na której zbycie czeka z niecierpliwością ok. 800 wierzycieli.
Jak czytamy w portalu gs24.pl zainteresowanie wystawioną na sprzedaż fabryką było duże, ale niestety nikt nie złożył oferty kupna. Co dziwi tym bardziej, że strategicznym elementem transformacji polskiej energetyki ma być właśnie pozyskiwanie energii wiatrowej. Według syndyk Natalii Leszczyńskiej na brak nabywców mogła wpłynąć wygórowana cena wywoławcza w wysokości blisko 235 mln zł.
Jeśli sąd przychyli się do wniosku pani syndyk o obniżenie ceny wywoławczej upadłej firmy o 10 proc., być może jeszcze w tym miesiącu zostanie ogłoszony kolejny przetarg z nową bardziej atrakcyjną ceną wyjściową, tym razem będzie to 213 mln zł. Jednak jak wynika z opinii ekspertów nowy przetarg, pomimo tego, że majątek ST3 Offshore oraz jej lokalizacja są atrakcyjne dla podmiotów z branży, która uzyskała zielone światło od rządu na budowanie farm wiatrowych na Bałtyku, i tym razem może zakończyć się fiaskiem. Według nich realne jest, że oferty kupna pojawią się wtedy, kiedy cena wywoławcza spadnie poniżej 200 mln zł.
Z doniesień portalu gs24.pl wynika, że wśród potencjalnych nabywców szczecińskiej fabryki znajdują się m.in. zagraniczny podmiot prywatny oraz dwie spółki Skarbu Państwa. Mówi się, że zainteresowana jej nabyciem jest gdańska spółka Baltic Operator w Grupie Agencji Rozwoju Przemysłu zajmująca się działalnością w sektorach stoczniowym, offshore i portowym.
Co ciekawe w zarządzie gdańskiej spółki zasiada … były członek zarządu upadłej ST3 Offshore.
Opracowanie BC
Źródło: