Komu nie grozi bezrobocie?

Politycy nie oglądając się na opinie społeczne i głosy niezależnych ekspertów nie dosyć, że umyślili sobie zwyciężyć z wirusem, co jest po prostu niemożliwe, to jeszcze obrali drogę, paradoksalnie dającą wirusowi większe pole do popisu, odbierając obywatelom wszystko to co zwiększa ich odporność, a tym samym narażając na bardziej groźne skutki nieuniknionego zakażenia. Przedłużający się lockdown to śmierć wielu branż i likwidacja tysięcy miejsc pracy, a bez niej jakoś trudno zachować dobry nastrój, który wzmacnia siły obronne organizmu.              

Utrata pracy co prawda jak wskazują badania przeprowadzone w lutym przez firmę UCE RESEARCH i SYNO Poland na grupie ponad tysiąca osób, nie spędza wszystkim Polakom snu z powiek, bowiem mniej niż 18 proc. z nich obawia się o swoje zatrudnienie, ale raczej nie dlatego, że w naszym kraju jest tak świetnie jak głosi wszem i wobec rząd. Zmanipulowani obywatele, często nie posiadający wyobraźni ekonomicznej po prostu nie zdają sobie sprawy ze skali zniszczeń poczynionych przez polityków i głębokości recesji. Okazuje się, że już blisko 35 proc. polskich przedsiębiorców nie ocenia dobrze kondycji finansowej swoich firm, co daje w stosunku do grudnia 2020 roku skok o prawie 5 proc.          

Bankructwa firm i redukcje zatrudnienia jeśli rząd nie zaprzestanie zamrażania branż na zdrowaśki, to tylko kwestia czasu, tym bardziej, że ta znachorska terapia zabija gospodarkę, a i tak nie zapobiega transmisji wirusa. Granica nadużywania tej drakońskiej metody jest bardzo cienka, jeszcze jednej zdrowaśki firmy mogą już nie wytrzymać, gospodarka legnie w gruzach, a wirus jak był tak i pozostanie. Na Pomorzu jak donosi portal starogardgdanski.naszemiasto.pl sprawa wzrostu bezrobocia już nie jest tylko niepokojąca. Są takie miejsca, gdzie liczba osób bez pracy wzrosła nawet o blisko … 80 proc.       

I choć dla całego pomorskiego stosunek liczby zarejestrowanych bezrobotnych do ilości Pomorzan aktywnych zawodowo nie wygląda jeszcze wcale tak źle, ponieważ wynosi tylko ok. 6 proc., to w ciągu roku w regionie przybyło prawie 15 tys. osób bez pracy, a w kilku jego miastach i powiatach liczba bezrobotnych wzrosła prawie dwukrotnie. Jak czytamy w portalu starogardgdanski.naszemiasto.pl największy skok ilości bezrobotnych w okresie od grudnia 2019 roku do grudnia 2020 roku odnotowano w Sopocie. Liczba zarejestrowanych osób bez pracy wzrosła z 269 do 476, co daje 77 procentowy przyrost.          

Kolejno na liście pomorskich miast i powiatów gdzie problem jest największy są Słupsk z przyrostem wynoszącym prawie 72 proc., Gdynia i powiat kartuski – ok. 62 proc., powiat słupski – ponad 50 proc. oraz Gdańsk i powiat gdański, gdzie dochodzi już do 50 proc. Najlepsza sytuacja jest na Pomorzu w powiatach sztumskim, chojnickim i bytowskim, w których liczba nowych bezrobotnych nie przekracza 10 proc. Niestety dzięki źle pojmowanej trosce o społeczeństwo sprawa jest rozwojowa.         


Wpis internauty ,,nowy” w portalu money.pl wyjaśnia mechanizm koronawirusowej machiny napędzającej kryzys:         ,,Tylko EKSPERTOM nie grozi bezrobocie, bo kto politykom będzie pisał prognozy i bajki na życzenie płatnika”.     

Opracowanie BC 
Źródło:     

https://youtu.be/orFvL7QzArk

Dodaj komentarz