Wojsko ładne – ale tylko na zdjęciach

Najwyższa Izba Kontroli zbadała stopień przygotowania Marynarki Wojennej do wymogów współczesnego pola walki, przede wszystkim w zakresie szkolenia nowych kadr. Jak pisze Głos Pomorza: „Aż strach czytać raport!”.

Według ustaleń inspektorów NIK sposób szkolenia szeregowych żołnierzy oraz podoficerów „jest niewydolny i nieskuteczny” i nie pozwala na „przygotowanie żołnierzy do realizacji zadań zgodnie z potrzebami Sił Zbrojnych RP”. Jak ironia brzmi stwierdzenie, że wszystko „szło zgodnie z planem” ponieważ – w świetle ustaleń NIK – jedynie planowanie było dotąd prawidłowe. W praktyce 1/3 żołnierzy nie odbyła potem zaplanowanych kursów a bywało i tak, że nawet połowa nie mogła się na taki kurs dostać. Na przykład z powodu braku kadry instruktorskiej oraz nowoczesnego, sprawnego technicznie sprzętu w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce przeszkolono w roku 2017 jedynie 45% żołnierzy. A w Szkole Podoficerskiej Marynarki Wojennej w Ustce przez trzy lata z rzędu brakowało 2/3 instruktorów. Poza tym większość kadry ośrodka stanowili żołnierze o długim, ponad 21-letnim stażu w służbie.

W poddanych kontroli jednostkach brakowało nie tylko sprzętu oraz urządzeń szkolno-treningowych ale także „podstawowych środków bojowych takich jak: amunicja strzelecka ślepa, lont prochowy, petardy, ręczne granaty dymne i inne środki pozoracji pola walki”.

W wymienionej wyżej usteckiej Szkole Podoficerskiej MW nie było w latach 2016 – 2018 lontu prochowego na wyposażeniu, zatem przewidziane w planie szkolenia zajęcia z wykorzystaniem tego środka bojowego odbyły się jedynie teoretycznie. Centrum Szkolenia MW w Ustce nie wykorzystało z kolei przez 10 lat do szkolenia żołnierzy zakupionego w roku 2008 urządzenia szkolno-treningowego Orlik 1/300 o wartość pół miliona zł – przeznaczonego do szkolenia strzelców w zakresie nauki, kontroli i oceny celowania oraz prowadzenia ćwiczeń i treningów ogniowych. Z kolei trenażer do odpalania rakiety 9F-616M1 wykorzystywany podczas szkolenia na kierunku artyleria okrętowa przekazano w czerwcu 2013 r. do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni wraz z innym sprzętem bojowym – miną kotwiczną. Do szkolenia służyło za to urządzenie o ograniczonych możliwościach działania. Z kolei urządzenie do nauki rozpoznawania celów było niesprawne i w procesie szkolenia „wykorzystywano prezentacje multimedialne oraz slajdy przedstawiające sylwetki samolotów i okrętów sił powietrznych oraz morskich sił zbrojnych innych państw”.

7,5 mln złotych kosztowało wybudowanie w roku 2014 pełnej infrastruktury w celu montażu trenażera „Śnieżnik” służącego do szkolenia żołnierzy w różnych warunkach bojowych i na różnych stanowiskach ogniowych. Jednak do końca lipca 2019 zamontowano tam jedynie podstawowy moduł Śnieżnik 1. Nie zamontowano natomiast „pozostałych pięciu modułów, w tym modułów sprzętu, który z punktu widzenia efektywności szkolenia, jest najbardziej kosztowny w czasie strzelań bojowych (Symulator Grom) lub specyficzny dla potrzeb Marynarki Wojennej (Symulator armat przeciwlotniczych)”.

Do tego wykryto także „nierzetelne sporządzanie sprawozdań, prowadzenie dzienników ewidencji szkoleń oraz niezgodność bazy materiałowo-technicznej ujętej w planach-konspektach zajęć z bazą określoną w „Programie kształcenia ogólnego kandydatów na podoficerów zawodowych”.

I tak dalej, i tak dalej… Więcej przykładów niekompetencji oraz marnowania publicznych pieniędzy znajdą Państwo w artykule Bogumiły Rzeczkowskiej w portalu gp24.pl pt. „Najwyższa Izba Kontroli rozbroiła ustecką Marynarkę Wojenną. Aż strach czytać raport!” 

Portal publikuje także zdjęcia filmowe z uroczystości obchodów stulecia Centrum Szkolenia MW w Ustce. Pododziały prężą się szeregach na komendę „baczność”, podoficerowie stoją na burcie kołyszącego się przy kei uzbrojonego kutra patrolowego, poddodziały defilują równym krokiem przy dźwiękach wojskowej orkiestry i wszystko pozornie wygląda pięknie. Kontrola NIK wskazuje na szereg poważnych nieprawidłowości.

Oprac. ŁC

Dodaj komentarz