Z igły widły? krótka refluksja o togach i fartuszkach [felieton – Jacek Biel]

Po marszu protestacyjnym sędziów, formułowane są zarzuty, że sędziowie, którzy poszli na manifestacje w togach złamali przepisy. W ostrzejszych komentarzach mówi się o łamaniu prawa.

Sami sędziowie, choć oczywiście nie wszyscy, wzruszają na to lekceważąco ramionami. Przecież to tylko strój służbowy, rodzaj uniformu zakładanego w pracy, podobnie, jak fartuszek, który zakładają ekspedientki w sklepie.

Toga to chyba nic zdrożnego. To nie łańcuch sędziowski – to jak fartuszek z przedszkola – powiedziała prof. Gersdorf – Pierwszy Prezes SN

Co mówią na to przepisy? z pewnością coś innego niż niedouczona lub manipulująca prawem pani Gersdorf. Całym i kompletnym strojem urzędowym jest toga. Łańcuch z orłem jest atrybutem należnym tylko przewodniczącemu składu sędziowskiego. Toga nie jest również strojem roboczym, ani ochronnym fartuszkiem. Toga oznacza, iż sędzia występuje oficjalnie i z urzędu.

Ubolewam nad tym, że zostały złamane przepisy – przede wszystkim przepis prawa o ustroju sądów powszechnych(…) Czyli sędzia, ten który powinien być wzorem uczciwości, etyki, praworządności sam łamie te przepisy. Niestety strażnik przepisów w założeniu stawia się ponad prawem. To tak jakby żołnierz, czy policjant dla celów prywatnych używał munduru czy broni. 

Minister Warchoł dość oględnie wypowiada się tutaj o „złamaniu przepisów”. Trafniej byłoby mówić o złamaniu ustawy. Sędziowie jednak przekonują, że również są obywatelami i przysługują im prawa polityczne do manifestowania oraz publicznego wyrażania swoich opinii. Czy jednak sędziowie mają te same prawa polityczne, co zwykli obywatele? Co mówią o tym oficjalne dokumenty podpisane przez wszystkich sędziów?

Jak zatem widzimy, prawa sędziów do demonstrowania oraz do uczestniczenia w wiecach politycznych są ograniczone. Wszyscy sędziowie zresztą, podpisują odpowiednie oświadczenia, że akceptują ten stan rzeczy. To żadne novum. Podobne ograniczenia obowiązują dla służb mundurowych, czy z innej beczki, dla księży, którzy również dobrowolnie rezygnują ze zwykłego świeckiego, czy cywilnego życia. Coś za coś. Sędziowie mają olbrzymią władzę, kasę, immunitet i wypasioną, wczesną emeryturę. Czy to jeszcze za mało?

Najgorsze jest to, że Szef Wszystkich Szefów Nadzwyczajnej Kasty Prezes TK w stanie spoczynku prof. Rzepliński, poproszony przez dziennikarza o komentarz w tej sprawie, lekceważąco odniósł się do kwestii sędziowskich zachowań w czasie marszu 1000. tóg nie odniósł się do łamania ustawy. Tłumaczył jedynie pogardliwym tonem przeznaczonym dla plebsu: jest taka potrzeba, potrzeba! nie rozumi Pan, o czym ja do pana rozmawiam? potrzeba. Inni sędziowie również lekceważąco odnosili się do obowiązujących ich zasad.

Dotychczas Rzecznicy Izby Dyscyplinarnej SN. reagowali bardzo szybko na łamanie przez sędziów przepisów w zakresie zrzynania uzasadnień, nieterminowego ich pisania, czy pozaprawnego trybu składania tzw. pytań prejudycjalnych kierowanych do zagranicy pod publiczkę z ulicy.

Jedyna nadzieja, że w przypadku sędziów z marszu 1000. tóg oraz innych politycznych wieców i wystąpień, wyciągną również szybkie konsekwencje z wydaleniem z zawodu włącznie. Skoro część sędziów lepiej realizuje się, jako politycy, niech idą do polityki. Wolność rządzi. Ale nie można być sędzią-politykiem. Niezgodne byłoby to nawet z samą konstytucją. Podobnie, jak nie można być politykiem i sędzią równocześnie. Tutaj akurat jest to oczywiste i nikt przeciwko temu rozdziałowi nie protestuje.

Art. 178.3 Konstytucji stanowi: Sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Z tłumaczeniem prawa na język potoczny i zrozumiały jest trochę, jak z poezją. Tutaj jednak, po przywołaniu wszystkich wcześniej cytowanych regulacji wątpliwości raczej nie ma. Przepis ten zabrania sędziom udziału w marszu 1000. tóg oraz podobnych wiecach politycznych, ponieważ sędzia angażując się politycznie traci swą niezależność. Upubliczniając swoje emocje oraz polityczne preferencje staje się politykiem, zatem przestaje być niezależnym sędzią. Niezawisłość zaś, to atrybut sądzenia, a nie latania po ulicach w trybie „róbta co chceta”.

Jacek Biel

Dodaj komentarz