Sukcesy rządu biorą się tylko ze słuchania narodu – szansa dla górników?

Po pewnym regresie poparcia dla PiS i całej Zjednoczonej Prawicy obserwujemy kolejną wznoszącą falę poparcia dla rządu.

Ilustruje to walka o okiełznanie nadzwyczajnej kasty. Dzięki jednoznacznym wypowiedziom polityków PiS i Solidarnej Polski nastąpiła po raz kolejny mobilizacja ruchu obywatelskiego. Polacy oddolnie, bez żadnego odgórnego kierowania i bez żadnego sorosowego finansowania przyjechali 8. lutego pod Trybunał Konstytucyjny, aby poprzeć działania zmierzające do wyrzucenia z zawodu sędziów nie znających prawa, czy tez może buntowników i uzurpatorów sięgających bezprawnie po prerogatywy władzy ustawodawczej i wykonawczej.

Mówił o tym europoseł dr Patryk Jaki, wprost nazywając to próbą zamachu sędziowskiego na obowiązujący ustrój polityczny Polski, czyli zamach na demokrację (video poniżej). Dr Jaki przywołał dokładnie te same argumenty, który i my mozolnie podnosimy i wałkujemy od tygodni – sędziowie są zależni od obowiązującego prawa. Wszystko co ponad to, z bezprawia i zdrady stanu pochodzi. Poseł Jaki używa tak mocnych sformułowań, że zarzuty o zdradę dyplomatyczną i zdradę stanu, praktycznie same się formułują. W to jednak nie ma chyba sensu się angażować. Wystarczy, gdy zbuntowane 1000 tóg zostanie wylane z zawodu raz na zawsze – i dotyczy to również tóg z sądów najwyższych – ryba psuje się od głowy.

Na marginesie należy wspomnieć, iż ustrój, w którym w ręku jednego człowieka lub kasty skoncentrowana zostaje władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza, to dyktatura, która przybierać może różne postaci, czy to tyranii, czy to rządów totalitarnych. I takiej własnie koncentracji władzy w rękach jednej kasty żąda sędziowska partia 1000 tóg.

Również Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, iż PiS z reform sądownictwa się nie wycofa, pomimo zapowiedzi płynących z UE o 2. mln € dziennej kary, jeśli Izba Dyscyplinarna nie zostanie „zamrożona” w swoim działaniu. 2 mln dziennie, czyli ponad 3 miliardy złotych rocznie. Eksperci twierdzą, iż nałożenie takich nonsensownych i nietraktatowych kar na Polskę byłoby bezprawne. Jednak w tym miejscu zadać należałoby podstawowe pytanie: no i co z tego? jak wiemy w sądach europejskich sprawiedliwości nie wywalczymy. Zatem trzymamy Prezesa za słowo, że partia 1000. tóg zostanie z sądów raz na zawsze wyrzucona.

Wzrost społecznego poparcia zatem wynika z twardej postawy Zjednoczonej Prawicy współbrzmiącej z postulatami obywatelskimi. Jednak Polacy na głowie mają również inne problemy. Prostą receptą, byłoby powtórzenie sukcesu wynikającego z synergii działań wybierających do władz i wybranych.

Narastają kolejne kryzysy. Jednym z nich jest równie powszechne, jak w przypadku patologii w sądach, niezadowolenie z macoszego traktowania polskiego przemysłu. O milionie elektrycznych samochodów możemy na razie zapomnieć, gdyż jest to po prostu nierealne, ale postawienie na nogi innych gałęzi jest całkiem realne i oczekiwane przez Polaków.

21. lutego pod Kancelarią Premiera protestować będą górnicy. Przemysł wydobywczy posiada infrastrukturę, złoża oraz kadry. Niezbędny jest również do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa energetycznego. Brakuje jedynie decyzji politycznej, aby polskiego górnictwa nie zarzynać importem węgla z Rosji oraz nie zamykać na siłę kopalni mających perspektywy. Perspektywy takie posiada np. KWK Krupiński.

Zresztą temat jest mocno nagłaśniany od kilku lat, dlaczego zatem rząd tego nie słyszy? Nie chce otwierać dodatkowych frontów ekologicznych? Wszyscy obawiają się że z kopalniami będzie, tak jak było z cukrowniami. Przez 10 lat będą trąbili o ekologii i zamykaniu kopalń, po czym, gdy Polska kopalnie pozamyka, węgiel znów stanie się paliwem ekologicznym, bo wymyślą nowe filtry, albo nowe przeliczniki i znów rozpoczną wydobycie, ale pod flagą niemiecką, gdyż w międzyczasie złoża zostaną „sprywatyzowane”.

I ten uporczywy import węgla z Rosji. Wieść gminna niesie, że ktoś się dobrze obławia na tym handlu, pomijając, że w ten sposób finansujemy rosyjski program zbrojeniowy. Czy nie mogłoby zatem być w przypadku przemysłu wydobywczego podobnie jak w kwestii sądów? Może rząd powinien posłuchać, co suweren ma na ten temat do powiedzenia i zrobić to, o co naród grzecznie prosi?

Jak to się mówi: pożyjemy zobaczymy. 21. lutego niedaleko.

ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU

Jacek Biel

Dodaj komentarz