„Odwiedziłam w sumie 4 komisje z czego w 3 sprawdziłam jak są przechowywane karty: czy są podstemplowane i czy numeracja na listach wyborców jest prawidłowa. W jednej komisji poprosiłam o podanie szczegółowych numerów domów ujętych w spisie wyborców. Wiedziałam, że na tej ulicy kilka numerów to prywatne duże budynki biurowe. Było prawidłowo, nie było ich w spisie. Chciałam w ten sposób przejść więcej komisji. Plan uległ jednak szybkiej korekcie. Do wytypowanej wcześniej komisji weszłam wcześniej niż zamierzałam i zostałam do końca.
Nie ukrywam, że wszystkie komisje były przeze mnie wcześniej wytypowane. Brałam pod uwagę kto delegował przewodniczącego i jego zastępcę oraz ilu jest członków komisji delegowanych przez Komisarzy Wyborczych. Wybrałam połowę komisji z jednej strony politycznego sporu i połowę z drugiej strony. Różnice są znaczące.
W komisjach z drugiej strony sporu politycznego, najprościej ujmując, wyczuwa się gotowość do „wykonania zadania”. Przynajmniej trzy osoby wiedziały jakie są zadania. Kilka wiedziało, że nie ma się wtrącać.


Dalej przejdę do wniosków :

1. Jedna osoba nie poradzi sobie z przypilnowaniem całej komisji. Do komisji należy wprowadzić mężów zaufania lub obserwatorów społecznych, w pierwszej kolejności do tych, w których jest sporo osób delegowanych przez Komisarzy Wyborczych. 

2. Mąż Zaufania lub Obserwator Społeczny, powinni przyjść do komisji rano i wspomóc członków „Komitetu” w wyegzekwowaniu prawidłowego przygotowania kart. Karty może podawać Przewodniczący, dla łatwej kontroli podaje zawsze pełnymi dziesiątkami. Głośno mówi ile kart wydał. Każdy powinien mieć na stole kartkę i zaznaczać ile dziesiątek wydano z ogólnej puli. Każdy może w łatwy sposób sprawdzić czy wszystko się zgadza.
Rano karty należy układać po sto, układając każdą dziesiątkę naprzemiennie lub przekładając ją czystą kartką, jeżeli włożymy ją podobnie do kartonu po 500szt. Każdą setkę przekładamy kartką z oznaczeniem ilości, pod pierwszą setką na kartce piszemy 100, dalej idąc do spodu pod kolejną setką 200 itd. Kartki z oznaczeniem setek podpisujemy, nawet jeżeli inni tego nie zrobią. Gdy zrobimy to sami możemy zrobić zdjęcie. Gdy zdejmiemy pierwszą setkę, odkryje się kartka z napisem 100. Wiemy, że wydaliśmy 100 kart. Kartkę ponownie podpisujemy możemy dodać wydano i podpisać. Kartkę odkładamy w widoczne miejsce tak żeby wszyscy wiedzieli ile kart wydano.
Przy takiej metodzie już po 5 minutach wiemy ile kart wydaliśmy. W mojej pierwszej komisji, młodzi ludzie co pewien czas liczyli podpisy i sprawdzali czy ktoś nie wynosi kart.
Część kart możemy zapakować w kartony, zwłaszcza tą ilość, która prawdopodobnie zostanie. Żeby uniknąć wieczornego ich liczenia możemy okleić taki karton taśmą. Należy zastosować takie taśmy, które odklejane uszkadzają karton oraz takie, po których można pisać. Po zaklejeniu bezwzględnie należy złożyć swój podpis częściowo na kartonie i częściowo na taśmie. Do przedyskutowania zostawiam, czy tak zabezpieczony pakiet można złożyć w pokoju obok.

3. Koniec głosowania. Jedna osoba z naszego komitetu nie podejmuje żadnych czynności, obserwuje salę. Druga zbiera wszystkie listy i układa je w jeden stos, zaczyna liczyć podpisy. Osoba obserwująca doprowadza do zaklejenia wlotu urny wyborczej. Po policzeniu podpisów na pierwszej karcie, piszemy w górnym lewym rogu wynik i z boku stawiamy parafkę. Podajemy kartę kolejnej osobie, żeby zrobiła to samo. Gdy wszyscy policzą, którzy wyrażą taką chęć lub uzyskamy trzy takie same wyniki prosimy wszystkich pozostałych o akceptację. Wyniki spisujemy na oddzielną kartkę i zliczamy. Wynik podajemy do wpisania do protokołu wypełnianego ręcznie. Komisja otrzymuje 4 druki protokołu. Prosimy o jeden dla siebie i wypełniamy go równolegle.
W protokole tym przed dniem wyborów Komisja powinna wpisać ilość otrzymanych kart. Już wtedy powinniśmy pisać swoją kopię i prosić o potwierdzenie wpisanej liczby przez Przewodniczącego i pozostałych członków komisji. Tu nie wiem czy możemy taki protokół zabrać ze sobą i przynieść na drugi dzień.

4. W tym samym czasie przygotowujemy stanowisko do dalszej wspólnej pracy. Przenosimy na nie, czyste karty do głosowania. Należy wszystkie karty bezwzględnie przeliczyć. Liczenie kart obserwuje cały czas druga osoba z naszego Komitetu. Po skończonym liczeniu podpisów na listach, przejmujemy obserwację sali a druga osoba przelicza karty wyborcze. Druga osoba kontroluje kolejne wpisy w protokole z wyborów.

5. Porównujemy czy oba protokoły z wyborów, wypełniane ręcznie, są takie same, następnie podpisujemy je i prosimy o podpis Przewodniczącego oraz pozostałych członków komisji. Pamiętajmy, żeby taki protokół mógł być dowodem w sprawie musi go podpisać nie mniej niż połowa członków komisji w tym Przewodniczący lub jego zastępca. Jeżeli Przewodniczący lub wystarczająca liczba osób nie chce podpisać protokołu, prosimy o telefon do Komisarza Wyborczego.
Po pozytywnym zakończeniu tej procedury, Przewodniczący zabiera swój egzemplarz, nasz zostawiamy w lokalu wyborczym. Po powrocie przewodniczącego z wydrukowanym protokołem porównujemy go z naszym egzemplarzem wypełnionym ręcznie. Jeżeli są rozbieżności i protokół nie przeszedł nie wolno dopasowywać liczb żeby protokół przeszedł bez błędu. W takim wypadku należy wpisać uwagi co się mogło stać. i tylko tyle. Jeżeli będzie więcej kart wyjętych z urny niż podpisów to ktoś mógł wydać zamiast jednej dwie karty i nie zdążył zrobić podpisu, bo czuł się obserwowany. Jeżeli będzie kart mniej to mógł ktoś zrobić podpis licząc, że uda się dorzucić kartę i się nie udało.

W pierwszej turze w komisji w której byłam przy liczeniu głosów, powinien wyskoczyć błąd. tak wychodziło z moich zapisków, które robiłam równolegle z pisaniem protokołu na brudno. Poinformowałam komisję, że powinna go podpisać. Nikt nie był świadom, że to bardzo ważne. Nie zrobiliśmy kopii i ja też im tego nie zasugerowałam. Wszyscy spieszyli się do otwarcia urny. Po wyjęciu kart i ich przeliczeniu okazało się, że ich liczba nie zgadza się z liczbą podpisów. Żeby być tego pewnym,  trzeba właśnie pisać swoją kopię protokołu i wcześniej przygotować sobie, które sumy muszą się zgadzać. Inaczej po długim dniu pracy i siedzeniu przez tyle godzin w maseczce, ,,możemy się pogubić”. Przewodnicząca coś podliczała, co jakiś czas mówiła o jakiś głosach, które trzeba odjąć czy dodać. Nikt już nie słuchał. Wyszła z jedyną kopią protokołu do informatyka a jak wróciła poinformowała, że protokół przeszedł bez błędu. Poprosiłam o sprawdzenie kopii z wydrukiem, zgadzały się. Nie zareagowałam, Chyba pomyślałam, że tym razem nie przeciągnę komisji na swoją stronę. Kopia protokołu była przecież zgodna z wydrukiem od informatyka. Nie zgadzały się tylko zapiski na moich kartkach. Pomyślałam o.k. Przewodnicząca załatwiła to tak, to taka mała ilość. Wróciłam do domu. Sprawdziłam, chodziło o 9 głosów. Policzyłam ile głosów trzeba dorzucić, żeby zmienić wynik wyborów, wystarczy 5 w każdej komisji. Podejrzewam, że na korytarzu protokół został przepisany, ale o tym pomyślałam już w domu. Nie sprawdziłam czy komisja ma 3 czyste druki protokołu.

Anna Rachwalska

Dodaj komentarz