Haracz dla PISF ? (list od internauty)

Zaskakujący projekt podatku dla portali internetowych dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – w ramach tarczy antykryzysowej budzi jednak wiele wątpliwości. Nie jeden raz pisaliśmy o tym, że pieniądze są fatalnie przeznaczane na produkcję filmową.

Pandemia koronawirusa, która ogarnęła Polskę, ograniczyła czy wręcz zahamowała szereg dziedzin gospodarki. Niemal całkowity zastój zapanował w sferze kinematografii – zamknięte zostały kina,
dystrybutorzy nie mają gdzie wprowadzić swoich filmów. Kina nie zarabiają, ale dystrybutorzy nie próżnują – wprowadzają swoje filmy na platformy internetowe, rozbudowują się portale usług medialnych.


Nie wiadomo więc jaka będzie przyszłość obiektów X Muzy – kina mają zostać otwarte dopiero w ostatnim etapie rozmrażania gospodarki, co pewnie będzie nie wcześniej niż na początku czerwca.
Minął bezpowrotnie najlepszy okres dla kin (marzec-kwiecień), a zbliżający się okres letni nie będzie sprzyjał powrotowi do kin. Ale też, jak będzie wyglądał ten powrót widzów do kin? Na początku
zapewne będzie zmniejszona ilość widzów w zależności od wielkości sali. Ucierpią na tym głównie tradycyjne kina, tzw. studyjne, wiele salek kinowych przeznaczonych jest jedynie dla kilkudziesięciu osób,
np. 20-40. I co, jeśli w takich salkach możliwa będzie misja filmu jedynie dla 5-10 osób? Czy będzie to opłacalne? Ba! Nawet sale na 200-400 osób też nie będą mogły grać przy kompletach widzów!


Ale… czy jest takie pewne, że widzowie gremialnie rzucą się do kin?

Część osób może mieć problemy z tzw. płynnością finansową (utrata pracy, obniżone dochody), a inna część – mimo wszystko – po ludzku 2może się bać spotykać w większym skupisku!
I tu właśnie naprzeciw wychodzą dystrybutorzy „przerzucając” swe filmy do internetu. Już najbliższa przyszłość pokaże jakie możliwości stoją przed technikami audiowizualnymi. Rozwijająca się szybko
platforma VOD jest najlepszym dowodem na to, że… wcale nie musimy chodzić do kina, aby obejrzeć całkiem świeży film!

Istotna zmiana w prawie


Zmiana w Ustawie o kinematografii nakazywać będzie dostawcom VOD opłatę 1,5 % od przychodów. I nie ma w tym nic dziwnego, podobny – jak niektórzy nazywają – „haracz” wnoszą do Polskiego
Instytutu Sztuki Filmowej m.in. dystrybutorzy i właściciele kin.
Zmienia się tez przy okazji definicja „filmu” – taki „produkt” będzie mógł być emitowany nie tylko w kinie (jak dotychczas), ale na różnych platformach dostępnych w internecie. PISF skutecznie chce zadbać o przychody, aby móc realizować swe zadania ustawowe, m.in. dofinansowywać produkcje filmowe.

Nie łyżka – a chochla dziegciu!

Jednakże wiele zastrzeżeń można mieć do dotychczasowych decyzji komisji eksperckich PISF-u przyznających pieniądze na produkcje filmów. Wciąż brak porządnych, z rozmachem zrobionych filmów
opowiadających o naszej trudnej, ale i chwalebnej historii.
Niejednokrotnie dotacje otrzymywały komercyjne gnioty, głupiutkie komedie romantyczne, czy wręcz filmy o antypolskiej wymowie.
Warto przy tej okazji przypomnieć historię (nomen omen) realizacji filmu Jerzego Zalewskiego „Historia Roja”. Dlaczego jeden reżyser może otrzymać dofinansowanie, a inny nie? (Jerzy Zalewski nie otrzymał dofinansowania na ten film)

Życzyłbym sobie, aby uczciwie i obiektywnie spoglądano na projekty patriotyczne czy też
wnoszące wartości religijne. Niezależnie, gdzie miałbym je oglądać: na ekranie kina czy własnego laptopa!

P.AD.

Dodaj komentarz