Hotelarze zaczynają wyprzedawać biznesy, tylko kto je kupi?

To co rząd zarażony koronawirusową psychozą wyprawia z obywatelami staje się powoli dla wielu z nich nie do zniesienia, a jednak ciągle nie buntują się i pokornie znoszą wymyślne obostrzenia, licząc chyba ciągle na to, że obiecanki cacanki powrotu do normalności jak tylko większość społeczeństwa zostanie zaszczepiona się spełnią i jakimś cudem świat w jednej chwili postawiony na głowie wróci na swoje dawne tory.          

Niestety nie czarujmy się, przypływy i odpływy wirusówek, które nagle urosły do rangi problemu, i to gigantycznych rozmiarów po prostu nigdy się nie skończą. Po III fali będzie kolejna i kolejna, i tak bez końca, normalna kolej rzeczy. Już czyhają na nas, jak donoszą media, mutanty z Brazylii, Afryki czy Indii, a to dopiero początek. Przedsiębiorcy, którzy liczyli na zakończenie zabójczej terapii lockdownem mogą się go więc spodziewać, ale jedynie wtedy kiedy już nie będzie czego zamrażać.            

Odkąd dbanie o zdrowie psychiczne i fizyczne stało się paradoksalnie przestępstwem i zakazano obywatelom uprawiania turystyki i sportu, relaksowania się ze znajomymi, czy korzystania z przybytków kultury, przypadków ostrych infekcji wirusowych jest coraz więcej i ten koszmar rzekomego ratowania życia obywatelom nigdy się nie skończy. Nie ma się więc co dziwić, że hotelarze przejrzeli na oczy i zamierzają sprzedać jeszcze nie tak dawno świetnie prosperujące biznesy póki jeszcze są coś warte. Tym bardziej, że oszczędności o ile były już dawno się skończyły, długi rosną lawinowo z dnia na dzień, perspektyw żadnych, a na pomoc państwa, które wpędziło ich w tarapaty nie ma co liczyć.                                  

Na rynku pojawia się coraz więcej ofert sprzedaży pensjonatów i ośrodków w m.in. w Dziwnowie, Pobierowie, Niechorzu czy Kołobrzegu. Niestety ceny obiektów noclegowych w pasie nadmorskim lecą na łeb na szyję, a banki już widząc co się święci niechętnie udzielają kredytów zainteresowanym ich kupnem. Ryzyko jest zbyt duże. Jak czytamy w portalu gazetalubuska.pl jeden z kołobrzeskich hotelarzy miał jesienią ubiegłego roku kupca, który był skłonny zapłacić za jego biznes 50 mln zł, wtedy nie dał się skusić, a na dzień dzisiejszy oferta obniżona do … 30 mln zł nie wzbudziła żadnego zainteresowania.              

Jak wynika z danych GUS dwa lata temu baza noclegowa w Polsce obejmowała ok. 4 tys. hoteli i 7 tys. obiektów typu pensjonaty, motele, zajazdy czy gospodarstwa agroturystyczne. Szacuje się, że w wyniku lockdownów już w tej chwili w miejscowościach wypoczynkowych aż 1/4 z nich jest zagrożona bankructwem. Jeszcze gorzej wygląda ten odsetek w przypadku obiektów noclegowych w miastach, tutaj mowa jest aż o 1/3. To wiąże się z dramatem utraty firm, ale również pracy przez osoby w nich zatrudniane. Z danych Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego wynika, że tylko w 2020 roku pracę w branży hotelarskiej straciło prawie 40 procent zatrudnionych, a według przewidywań w najbliższym czasie taki sam los czeka kolejne 16 procent zatrudnionych w hotelarstwie.           

Opracowanie BC 
Źródło:    

https://www.pwste.edu.pl/2021/02/10/branza-hotelarska-w-cieniu-pandemii-komentarz-dr-marka-wisniewskiego/
https://youtu.be/orFvL7QzArk

Dodaj komentarz