Czy ukrywanie się i izolacja, którą narzucił rząd prowadząca do bankructwa państwa, postępującego kryzysu gospodarczego i wielkiego bezrobocia ma sens? W lubuskiem wszystkie plagi świata naraz

do mnie

Najpierw ASF na fermie świń w Niedoradzu, ptasia grypa na fermie indyków w Muszkowie. Ludziska panicznie boją się koronawirusa a już w sieci pojawiły się złowieszcze doniesienia o hantawirusie roznoszonym przez myszy i szczury, wirusie Zika z Afryki, wirusie panoszącym się na Ukrainie, no i wkrótce do ataku przystąpią wirusy roznoszone przez komary i kleszcze, w tym niedawno odkryty Alongshan w północno-zachodnich Chinach. Jak tu żyć?       

Bierzmy przykład ze Szwecji, która prowadzi zwykły tryb życia bez zakazów i nakazów traktując wirusy i ich mutacje jako coś zupełnie normalnego w biosferze, aklimatyzując społeczeństwo do nowych nieodwracalnych warunków. Patrząc na liczby na razie ta strategia przynosi najlepsze efekty, a Szwecji kryzys i bieda nie grozi.          

Czy ukrywanie się i izolacja, którą narzucił rząd prowadząca do bankructwa państwa, postępującego kryzysu gospodarczego i wielkiego bezrobocia ma sens? Wystarczy przyjrzeć się lubuskim przypadkom.        

Mimo, że na fermie świń w zostały zastosowane niezwykle restrykcyjne zabezpieczenia, zakażenia ASF nie udało się uniknąć. Jak podaje portal nowasol.naszemiasto.pl:    
„Ferma świń w Niedoradzu, którą prowadzi firma Pol-Ferm otoczona jest dwoma płotami. Płot zewnętrzny jest wyposażony w dodatkowe ogrodzenie elektryczne i odstraszacze chemiczne. Jest też drut kolczasty. Nie ma możliwości wejścia dzika na teren firmy. Nie wejdzie też nikt postronny. Budynki są szczelnie zamknięte. Pracownicy zmieniają buty nie raz, a cztery razy przed wejściem do zwierząt. Zmieniają też nie tylko odzież wierzchnią, ale wszystko, łącznie ze skarpetkami i bielizną. Przebierają się w odzież roboczą, która jest prana wewnątrz obiektu”.       

Wiceprezes firmy Jarosław Szurko stwierdził, że:   

 
„(…) Ferma jest nowoczesna i bardzo dobrze zabezpieczona. Jesteśmy świadomi wymagań i wypełniliśmy je, a mimo wszystko w tej chwili stado ulega likwidacji”. Bilans – 20 tys. sztuk trzody do likwidacji.       

Podobnie było w Muszkowie, ponieważ w kraju pojawiło się od początku roku już ok. 30 ognisk ptasiej grypy zastosowano na fermie szczególną ostrożność i bezwzględne zasady bioasekuracji minimalizujące ryzyko przeniesienia wirusa. Zabezpieczenie paszy przed dostępem do niej dzikich zwierząt, rezygnacja z zewnętrznych poideł i karmników oraz stosowanie odzieży i obuwia ochronnego przez pracowników fermy i rygorystyczne zasady higieny połączone z częstą dezynfekcją nic nie dały. Bilans – ponad 90 tys. indyków do likwidacji.        

Czy jest szansa stosując nawet najbardziej wymyślne zabezpieczenia uniknąć kontaktu z korona…czy innym wirusem? Niewielka. Na razie więcej szkód społecznych wyrządza wirus medialny, wywołując panikę i strach przed i tak nieuchronnym. A może by tak za przykładem Turkmenistanu zabronić mediom używać słowa koronawirus a polityków wmawiających obywatelom pandemię aresztować?  Nie dajmy się zwariować!      


Więcej na stronie:      
https://gazetalubuska.pl/ptasia-grypa-w-lubuskiem-ognisko-wirusa-na-fermie-indykow-w-gminie-krzeszyce-w-powiecie-sulecinskim/ar/c8-14877873

Na podstawie nowasol.naszemiasto.pl.  gazetalubuska.plhttps://nowasol.naszemiasto.pl/pierwsze-w-zachodniej-polsce-ognisko-asf-na-fermie-swin-w/ar/c1-7614511

Oprac. BC

Obraz mohamed_hassan z Pixabay

Dodaj komentarz