Przyszłość ukryta w ubraniach szkolnych

Szanowni Państwo,

zbliża się małymi kroczkami koniec roku szkolnego, okresu, w którym nasze młokosy i młokoski męczą się nad ostatkami z powtórek i przypomnień, niezależnie od rocznika, by zachować resztki osobistej godności i nie splamić własnego życiorysu oraz historii rodzinnej genealogii. Ja, mając to szczęśliwie /co prawda, to prawda/ poza sobą , mogę przestroić się na inną, całkiem beztroską falę. Jednak to nie będą żarty – beztroskie fale bywają też kłopotliwe.

Chciałbym zaproponować naszemu miastu – może na razie na próbę wyłącznie naszemu miastu – projekt, który na świecie jest w wielu krajach stosowany od bardzo, bardzo dawna. Dotyczy on „zunifikowanego” ubioru naszych dzieciaczków, uczęszczających do szkół na terenie Lęborka. Ale to nie jest taki zwykły projekt, nie jest to także ten sam odgrzewany już wcześniej kotlet. Chodzi mi o to, aby każda szkoła, niezależnie od stopnia prowadzonej edukacji, przyjęła dla siebie wybrany wzór i kolor „uniformu”, w którym młokosy i młokoski będą przychodzić do szkoły.

Powiedzcie, patrząc mi w oczy, z czego Lębork może być znany w Polsce, czym może się poszczycić w świecie – bo o taki mi poziom uznania chodzi. Moim zdaniem – niczym. Ja wiem, że jest długa lista osiągnięć np. sportowych w różnych dyscyplinach, ale to są raczej indywidualne zdobycze. Nie odbieram żadnej z osób realizujących się w sporcie poczucia wypełniania roli nawet ambasadorów Lęborka /nawiasem biorąc, dlaczego nie ma jeszcze u nas takiej nagrody?/.

Jednak nie bierze w tym udziału szersza rzesza młodzieży .Grupa, która każdego dnia w roku szkolnym byłaby widoczna , nawet tak, by można było śmiało powiedzieć o Lęborku – miasto młodych. Ale to dopiero początek przekonywania o zaletach takiego projektu.Czy zastanawialiście się Państwo nad psychologicznym i społecznym oddziaływaniem realizacji tego projektu? Już nie wspominam o kolorystyce miasta. Czy ktoś z Państwa nie chciałby, żeby o Lęborku mówiono : miasto uniwersyteckie ? I nie byłoby w tym wielkiej przesady.

Teraz odnoszę się przede wszystkim do naszych młokosów i młokosek. Bez obrazy, to specjalnie z myślą o Was upubliczniłem ten zwrot, który obejmuje Was wszystkich, od najniższego do najwyższego.Czym jest ubranie szkolne ? – nie używam określenia „mundurek”, bo nie jest to chyba właściwa nazwa na dzisiejsze czasy, a tylko zwrot, który może podrażniać ego jego posiadacza. Niech to brzmi bardziej uniwersalnie i dystyngowanie. Chyba, że ktoś z Was młokosy i młokoski ma inny pomysł na to miano.

Bo to właśnie Was – ów projekt – ma włączyć w pracę i najszerszą decyzyjność na jego powstanie.Czym jest i z czym się kojarzy oraz do czego przyzwyczaja, a od czego odzwyczaja taka forma Waszego ewentualnego ubioru ? Nazwa „zbroja” – odpada, choć w przenośni jest nie głupia.

Szacunek do szkoły, w której się uczycie, jako indywidualnego symbolu, szacunek ogólnie do wiedzy, szacunek do zawodu nauczyciela, szacunek do każdego przedmiotu, szacunek do zeszytów i książek, szacunek do kolegów i koleżanek, szacunek do klasy jako pomieszczenia, które wraz z osobą nauczyciela jest obszarem waszego wspólnego intelektualnego przymierza, szacunek do języka, którym się porozumiewacie, szacunek do rzeczy martwych, chociażby takich jakim jest ubranie /rodzice będą szczęśliwi, a chyba tego chcecie/, nie zapominając o mieniu szkoły /nauczyciele będą szczęśliwi, a chyba tego chcecie/, szacunek do eleganckiego wyglądu również na zewnątrz szkoły, szacunek do Was ze strony mieszkańców i spora ilość dodanych tym sposobem obowiązków, które przypadną Wam w udziale, żeby takiego szacunku móc oczekiwać – czego być może najbardziej się obawiacie. Jednak przy ogólnie przyjętej zasadzie, że młodość w pewnych okolicznościach ma swoje prawa, pozostała część czynników nie będzie dla Was trudna do przełknięcia.

Zdacie sobie na pewno sprawę z tego, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a najprościej to osiągnąć przez własny szacunek do ludzi i otaczających ludzi form życia.

A teraz szczegóły wyboru własnego ubrania szkolnego, którego dokonacie sami. Jest to mała rewolucja w tym temacie. Przede wszystkim wybieracie sobie kolor ubrania, ten sam dla dziewcząt i chłopców danej szkoły. Oczywiście każda szkoła wybiera kolor różniący się od pozostałych. Następnie wybieracie sobie rodzaj materiału z listy Wam przedstawionej , ten sam dla dziewcząt i chłopców.

I teraz rewelacja !

Każdy z Was wybiera sobie projekt ubrania – musicie go sami zaprojektować, albo spapugować jakieś wzory od praktyków. Jedna rzecz musi pozostać stała, to biała koszula i bluzka – również wybrana przez Was, ale może to być też coś w rodzaju koszuli lub bluzki. To symbol – ogólnie mówiąc – Waszej w tym przypadku –czystości. I nie chodzi tu o czystość zwykle wiązaną z białym kolorem, ale o czystość Waszych intencji, myśli, planów życiowych, walki o wiedzę, prawdę i rozumienie w posługiwaniu się dojrzałością czy dorosłością, w której chcecie być mile widziani. Dla dziewcząt może to być nawet sukienka z elementami białości / że też muszę grać specjalistę od damskiej garderoby/.

Takie ubrania nie będą Was wcale hermetyzować, gdyż macie i możecie wykorzystać swoje horyzonty oryginalności. Wytworzycie zdrową konkurencję wewnątrz grupy i na zewnątrz szkoły. Taki wygląd będzie Was także chronił przed przyjęciem drogi sprzecznej ze zdrowym rozsądkiem – co jest niebagatelną kwestią życiową. Wasz codzienny tryb obowiązków uda Wam się umiejętnie podzielić i wykorzystać jak najlepiej na czas obowiązków i czas wolny, na czas bycia jawnym reprezentantem szkoły i czas luzu i czas odrabiania pracy domowej. Skonkretyzujecie z czasem lepiej Wasze ideały przyszłości. Zderzycie swoją młodość i jej nieokiełznaną energię z energią nadchodzącej dorosłości, poprzez Waszą jedność. Będzie to bardziej obrazowo wpływać na ocenę Waszej rodzimej szkoły. Ba, nadacie jej tym sposobem nowy wizerunek. Nie będziecie potrzebowali Ody do młodości, gdyż wykrystalizujecie własną Odę dla Ojczyzny, której melodię wyniesiecie z Waszych serc i umysłów.

Chciałbym, żeby takie dążenia stały się w pierwszej chwili nawet zwykłą Waszą zachcianką. Myślę, że nie powinno to przeszkadzać nikomu, nikomu kto chce żyć i mieszkać tu i teraz i w przyszłości. Oczywiście nie tylko mieszkać, ale wnieść swoją pracę, stworzyć ją od zera i zmieniać Lębork dla przyszłych pokoleń. Wszelkie zmiany poglądowo wizerunkowe mają korzenie w jakiejś „filozofii”, jakiegoś „filozofa”. Nie pamiętam kiedy taka idea przyszła mi do głowy. Wszystkie Wasze osobiste projekty, i te na ciepłą wiosnę, i te na pomorską jesień, i w końcu te na zimę będziecie sami oceniać. Zdecydujecie czy to będzie jeden najlepszy projekt, czy kilka do wyboru. Cała operacja nie jest prosta, bo trzeba pewnie uzyskać zgodę Ministerstwa Oświaty, a potem w kolejności lokalnych urzędników, dyrektorów Waszych szkół /musi być zgoda wszystkich, żeby to miało sens/, no i przede wszystkim musi być Wasza zgoda.

Załóżmy, że komplet zgód zdobędziemy. Teraz następuje jedna z ostatnich procedur, nie wiem czy nie najważniejsza. Kochane pieniążki ! Może ktoś z Was ma jakiś pomysł?

Oczywiście nie mamy jeszcze wyliczonych kosztów , ale można się zastanawiać teoretycznie, czy np. Urząd Miasta i Urząd Starostwa nie mają jakichś ukrytych nadwyżek finansowych, czy nie można do tego dodać kwoty Budżetu Obywatelskiego, czy nie można wspomóc akcji dotacjami z Urzędu Pracy /gdyby to szyto w Lęborku, powstałoby trochę miejsc pracy, a może nawet po udanych seriach specjalizacja i produkcja np. rodzinna, na polskie zapotrzebowanie, wszak była kiedyś taka specjalność w jednej ze szkół/, czy może dotacjami z samego Ministerstwa itp. itd. Myślcie, myślcie!

Nie da się tego zrobić przez pstryknięcie palcami.

Plan musi być rozpisany w szczegółach.

Ale jak wspomniałem wielkie rzeczy rodzą się w bólach i są pomysłami przypadkowych „filozofów” i w dodatku nie jest to nic nowego w przyrodzie. Zwróćcie uwagę na jedność w tym względzie w świecie zwierząt.

A lubicie zwierzęta, prawda ?

Na tym etapie nie zauważam ubocznych złych skutków dla świata.

Jacek Karcz