Przeszłość ludzi Państwowej Komisji Wyborczej


WYBORY \ Ujawniamy przeszłość ludzi Państwowej Komisji Wyborczej
Stefan Jaworski, szef PKW, były prezes ZSL w Słupsku, po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, jako szef Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie nadzorował śledztwa wymierzone w Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza oraz w prawą stronę sceny politycznej. Później z ramienia PSL zasiadał w Trybunale Konstytucyjnym. Wiceszef PKW Andrzej Kisielewicz, według archiwów IPN, był zarejestrowany przez służby specjalne PRL‑u jako ich tajny współpracownik. Podobny zapis dotyczy Andrzeja Mączyńskiego, członka PKW. Te przykłady pokazują, że w skład Państwowej Komisji Wyborczej – instytucji, która ma być całkowicie niezależna – weszli ludzie mający w przeszłości związki ze służbami specjalnymi

Patrząc na wyniki ostatnich wyborów, mimowolnie przypomina się jedno z najbardziej znanych powiedzeń Stalina: „Nieważne, kto i jak głosuje, ważne, kto liczy głosy”.
Tym bardziej że członkowie PKW korzystali z wzorców płynących ze Wschodu. Przykładem jest szkolenie polskiej PKW w Moskwie, co miało miejsce w maju 2013 r. Do stolicy Rosji pojechała wówczas 12-osobowa delegacja z Polski (w tym całe kierownictwo PKW), która wymieniała doświadczenia z rosyjskimi kolegami. Jednym z nich był szef Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Czurow, którego antyputinowska opozycja nazywa „czarodziejem” – zawsze potrafi doprowadzić w Rosji do odpowiedniego wyniku wyborów. OBWE i Rada Europy od lat krytykują sposób liczenia głosów podczas wyborów w Rosji, a opozycja podkreśla, że dochodzi do fałszerstw. Dziś w Polsce coraz więcej osób jest przekonanych, że od 2010 r. wybory są fałszowane i dzieje się to bezkarnie.
Człowiek ZSL
Stefan Jaworski rozpoczął karierę prawniczą w latach 70., gdy po studiach został prokuratorem w Bytowie. Oprócz pracy zawodowej prowadził także działalność polityczną – związał się ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym, podobnie jak premier Ewa Kopacz, o czym pisaliśmy niedawno w „Gazecie Polskiej”. I podobnie jak obecna premier, szef PKW sprawował kierownicze funkcje w partii ludowców, która w rzeczywistości była satelitą PZPR. ZSL była jedną z najdłużej funkcjonujących partii komunistycznej dyktatury w Polsce. Stronnictwo rozpoczęło działalność w 1949 r., a w deklaracji ideowej na kongresie założycielskim ZSL zapisano, że funkcja polityczna chłopów ogranicza się do roli czynnika, który popiera klasę robotniczą. W 1983 r. zagwarantowano konstytucyjnie prawo do nienaruszalności indywidualnych gospodarstw rolnych, jednak do końca Stronnictwo popierało utrzymanie ustroju socjalistycznego, kolektywizację wsi oraz uznawanie kierowniczej roli PZPR i sojuszu z ZSRS. ZSL działało do 1989 r., gdy zmieniło nazwę na Polskie Stronnictwo Ludowe, a jeszcze w trakcie obrad Okrągłego Stołu ZSL reprezentowało dotychczasową czerwoną koalicję.
W 1987 r. Stefan Jaworski był prokuratorem w Prokuraturze Wojewódzkiej w Słupsku, pełnił również funkcję prezesa Miejskiego Komitetu ZSL w tym mieście. Związki Jaworskiego z ludowcami nie skończyły się wraz z rozwiązaniem ZSL – wręcz przeciwnie. Stał się zaufanym człowiekiem władz Polskiego Stronnictwa Ludowego – trafił na strategiczne stanowiska w prokuraturze, a następnie z rekomendacji PSL od 1 grudnia 1993 r. do 30 listopada 2001 r. był sędzią Trybunału Konstytucyjnego. 22 czerwca 1995 r. został członkiem Państwowej Komisji Wyborczej, a 31 marca 2010 r. wybrano go na jej przewodniczącego.
Ścigał antywałęsowską opozycję
Po upadku rządu Jana Olszewskiego Stefan Jaworski został pełniącym obowiązki szefa Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie. Przyszedł tam z Ministerstwa Sprawiedliwości z Departamentu Prokuratury – zastępcą prokuratora generalnego był w tym czasie Stanisław Iwanicki (późniejszy szef Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsy).
Stefan Jaworski nadzorował kluczowe śledztwa dotyczące polityków antywałęsowskiej opozycji, w tym Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza.
W lipcu 1992 r. Jaworski jako p.o. szefa stołecznej prokuratury wydał specjalny komunikat. Stało się to po wizycie polskich prokuratorów w Izraelu, którzy przesłuchali – co ciekawe – ściganych międzynarodowym listem gończym szefów Art. B Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego. Biznesmenów przed aresztowaniem ochroniło uzyskanie w Izraelu tamtejszego obywatelstwa.
Jaworski w komunikacie napisał: „Trwają intensywne czynności w śledztwie zwanym afera Art. B” i dodał: „Prokuratura podejmie liczne czynności procesowe mogące mieć istotne znaczenia dla ustalenia wszystkich okoliczności dotyczących faktów podanych przez podejrzanych, w tym również oceny ich kontaktów z wysokimi urzędnikami państwowymi”. Media natychmiast podały, że chodzi o polityków Porozumienia Centrum, w tym Macieja Zaleskiego, i o sprawę „Telegrafu” – gazety, w którą mieli być zaangażowani politycy PC. W warszawskiej prokuraturze, którą kierował Jaworski, w sprawie Fundacji Prasowej „Solidarność” oraz „Telegrafu” był przesłuchiwany Jarosław Kaczyński, który stwierdził, że „mamy do czynienia z wykorzystaniem organów ścigania do operacji czysto politycznych”.
Stefan Jaworski nadzorował także śledztwo dotyczące tzw. listy Macierewicza. 17 czerwca 1992 r. Mieczysław Wachowski w imieniu ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy przekazał do Departamentu Prokuratury Ministerstwa Sprawiedliwości pismo, w którym zażądano śledztwa w sprawie „przecieku” tajnych dokumentów do mediów. Po wszczęciu dochodzenia prokurator Stefan Jaworski na łamach „Gazety Wyborczej” (wydanie z 1 sierpnia 1992 r.) stwierdził, że będą wyjaśniane wszystkie przypadki naruszenia tajemnicy państwowej. Mówił również, że prokuratura będzie przede wszystkim ustalać, czy przy powstaniu listy Macierewicza zostały zachowane środki zabezpieczające przed „przeciekami” oraz czy sposób przekazania tej listy sejmowi gwarantował tajność.
Za czasów urzędowania Stefana Jaworskiego jako p.o. szefa warszawskiej prokuratury przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu toczyły się trzy śledztwa. Później wraz z Krzysztofem Czabańskim i Sławomirem Siwkiem był on oskarżony o działanie na szkodę Fundacji Prasowej „Solidarność”. Obecny prezes PiS miał także odpowiadać za ujawnienie stanowiącej tajemnicę państwową instrukcji UOP 0015/92 (chodziło o inwigilację prawicy) oraz o… oskarżenie Mieczysława Wachowskiego o współpracę z SB. Zdaniem prawników tą ostatnią sprawą powinien się zajmować nie prokurator, lecz sąd cywilny, bo dotyczyła ona dóbr osobistych. Wszystkie trzy akty oskarżenia trafiły do sądów – sprawy zakończyły się prawomocnym umorzeniem.
Działalność Jaworskiego w warszawskiej prokuraturze skończyła się 1 grudnia 1993 r., gdy został członkiem Trybunału Konstytucyjnego.
Wysłaliśmy pytania do Stefana Jaworskiego, ale do momentu oddania gazety do drukarni nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.
W archiwach partii i SB
Niedawno „Dziennik” przypomniał przeszłość członków PKW, dużo więcej jednak można dowiedzieć się o nich z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej.
Andrzej Kisielewicz, zastępca przewodniczącego PKW (do 1 grudnia 2014 r.), w latach 1992–1994 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, a  później został powołany na sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. W czerwcu 2004 r. został prezesem Naczelnego Sądu Administracyjnego. Członkiem PKW został w 2000 r.
W 2006 r. w piśmie do IPN Kisielewicz napisał: „Fakt rejestracji łączę z ubieganiem się w czerwcu 1985 r. o wydanie paszportu na wyjazd zagraniczny. W związku z tym wyjazdem przeprowadzono ze mną rozmowy (przed i po powrocie), w których rozpytywano o cel podróży i okoliczności dotyczące mojego pobytu za granicą. Podjęto też próbę zwerbowania mnie do współpracy. Tę propozycję odrzuciłem. Poza tym zdarzeniem nie miałem w późniejszym okresie kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Nie żądano ode mnie żadnych informacji i nie poinformowano mnie o wpisaniu do ewidencji. Jako sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego składałem dwukrotnie oświadczenia lustracyjne, w których podałem, że nie współpracowałem z organami bezpieczeństwa państwa. Oświadczenia te nie zostały dotychczas zakwestionowane”.
Tymczasem w IPN zachowały się kartoteki, w których Kisielewicz figuruje jako „zarejestrowany w dniu 16.07.1985 r. przez Wydz. III WUSW Rzeszów jako Kontakt Operacyjny pod nr 22443 do Sprawy Obiektowej nr 4907. Zdjęty z ewidencji 24.01.1990 r., materiały komisyjnie zniszczono”.
Stanisław Kosmal, wiceprzewodniczący PKW (do 21 listopada 2014 r.), sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, w czasach PRL sędzia orzekający w Izbie Wojskowej Sądu Najwyższego. „Nasz Dziennik ujawnił”, że major Stanisław Kosmal w stanie wojennym skazywał za rozpowszechnianie ulotek „mogących budzić niepokój społeczny”. W jednej z takich spraw mjr Kosmal był w składzie orzekającym, który wydał wyrok skazujący Ireneusza Sinkiewicza na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu warunkowym na 2 lata (na poczet orzeczonej kary zaliczono okres tymczasowego aresztowania).
Mjr Kosmal orzekał także w sprawie przeciwko Jackowi Marczewskiemu podejrzanemu o przechowywanie wydawnictw NSZZ „Solidarność”.
– Sprawę przeciwko Tadeuszowi Wypychowi, Jackowi Marczewskiemu i innym, w której orzekał mjr Kosmal, wprawdzie umorzono, ale tylko dzięki amnestii. Sprawa rozpoczęła się 10 lipca 1982 r., a dopiero 7 listopada 1983 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego umorzył postępowanie karne na podstawie ustawy z 21 lipca 1983 r. o amnestii – czytamy w „Naszym Dzienniku”.
Kazimierz Czaplicki, szef Krajowego Biura Wyborczego (do 1 grudnia 2014 r.), to wieloletni pracownik PRL-owskiej administracji (pracował m.in. z Henrykiem Jabłońskim), członek PZPR. Zasiadał w Kancelarii Rady Państwa, której przewodniczącym był Wojciech Jaruzelski. Był też zastępcą dyrektora Biura Rad Narodowych. W 1989 r. został szefem sekretariatu ówczesnej PKW, a po zmianie ustrojowej został szefem KBW. Odznaczony przez Bronisława Komorowskiego za „wybitne zasługi w działalności na rzecz umacniania demokratycznego prawa wyborczego”.
Andrzej Mączyński, członek PKW (do 1 grudnia 2014 r.), kieruje Katedrą Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W listopadzie 1997 r. sejm z rekomendacji AWS wybrał go w skład Trybunału Konstytucyjnego, a w grudniu 2001 r. został powołany na stanowisko wiceprezesa TK. Andrzej Mączyński zakończył kadencję w TK 5 listopada 2006 r. W 1998 r. został członkiem Państwowej Komisji Wyborczej. 4 października 2006 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że Andrzej Mączyński złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, iż nie był tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa; nie pracował ani nie służył w organach bezpieczeństwa PRL.
W archiwach IPN zachowały się jedynie zapisy rejestracyjne komunistycznej bezpieki, z których wynika, że 25.11.1983 r. Andrzej Mączyński został „zarejestrowany przez Wydz. III-1 WUSW Kraków pod numerem 28064 w kategorii kandydat na TW. Dnia 08.07.1985 r. kategorię zmieniono na KO (kontakt operacyjny – kategoria tajnego współpracownika – przyp. red). Materiały zniszczono w jednostce operacyjnej dnia 28.09.1989 r.”.