Apel znanego i popularnego historyka – Sławomira Cenckiewicza

„Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bierność dobrych ludzi” – Edmund Burke

Dziś, niemal w przededniu wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, stajemy dokładnie przed takim wyborem: zwycięstwo obiektywnego zła dzięki bierności dobrych ludzi lub zwycięstwo potencjału dobra dzięki aktywności ludzi dobrej woli!

Zwracam się do wszystkich ludzi prawicy, może zwłaszcza tej z której sam wyrosłem – tradycjonalistycznej; nieufnej wobec „większościowych rozstrzygnięć”, demoliberalnej tradycji Zachodu i sowieckiego bolszewizmu; katolickiej; narodowej; monarchistycznej, konserwatywnej; stańczykowskiej… Tej dla której ważne jest całe dziedzictwo Christianitas od Chlodwiga i Karola Wielkiego, świętych Wacława, Stefana i Stanisława, przez Joannę d’Arc, Tomasza Morusa i Jana Fishera, po Cortesa, Popiela, Karola Habsburga, Billota, Dmowskiego, Ottavianiego, Lefebvre’a, tradycje Wandei, meksykańskich Cristeros i papieży Piusów, antykomunistycznego oporu w Polsce po 1944 roku…

Proszę Was o głos dla Andrzeja Dudy! Po prostu, bez opisywania atutów jego prezydentury, bo daleki jestem od koloryzowania rzeczywistości. Każdy kto mnie zna prywatnie, ale i ten, kto śledzi moje publiczne wypowiedzi w mediach społecznościowych, z łatwością dostrzeże mój krytycyzm wobec wielu posunięć i polityki „dobrej zmiany”. Pomimo tego, że sam jestem częścią obecnego obozu władzy.

Mój krytycyzm dotyczy również niektórych posunięć prezydenta Dudy, który zresztą autokrytycznie podkreślał ostatnio, że jego pierwsza kadencja nie była idealna, a on sam nie był „nieomylny”, zaznaczając jednocześnie, że „druga kadencja byłaby znacznie inna”.

Weźmy te słowa za dobrą monetę, jeśli uwierzyć w ich przekaz nie możemy. Musimy mu elementarnie zaufać przede wszystkim w imię powstrzymania tego, co widzimy na horyzoncie, gdzie wśród ludzi dobrych, naiwnych, obrażonych na PiS i Kaczyńskiego, czasem z poczuciem krzywdy maszerują pospolici barbarzyńcy i manipulatorzy mający w każdej sprawie po trzy opinie.

„Barbarzyńcami nazywamy tych, których zwyczaje różnią się od naszych” – powiedział kiedyś Franklin, co bez trudu pozwala nam przed 12 lipca br. lepiej zrozumieć alternatywę „obiektywnego zła” wobec „potencjału dobra”.

Znam Wasze często powtarzane słowa o wyborze „większego dobra” zamiast „mniejszego zła”. To piękny bon mot pozbawiony jednak politycznego realizmu. Kiedy się przegrywa jedną bitwę trzeba zrobić wszystko by nie przegrać całej wojny! „Umierać, ale powoli” – powiedział Donoso Cortes wiedząc, że dobrowolnie złożyć broni nam nie wolno. Trzeba więc ratować to, co się da odrzucając fałszywą alternatywę: wszystko albo nic.

Wybierając prezydenta o poglądach zbliżonych raczej do konserwatywnego mainstreamu niż naszych trzeba nam działać w kierunku obrony „wyższego autorytetu” i „wyposażenia [demokracji] w moc kierowania z prawdziwym i efektywnym autorytetem” (Pius XII). Prezydentura Dudy daje nam taką szansę.

Napiszę wprost za Makiawelem: „czasami trzeba jako dobro oceniać mniejsze zło”. Bo lepsze jest obecne nieokreślone quasi konserwatywne status quo niż pewna rewolucja, którą przyniesie nam Rafał Trzaskowski.

I nigdy nie porzucajcie chrześcijańskiej nadziei, którą umacniał w nas pesymistyczny Zygmunt Krasiński pisząc:

„Polsko moja, Polsko święta,
Nad zwycięstwa stoisz progiem”.

Wybierzcie Andrzeja Dudę!

Sławomir Cenckiewicz

  • Źródło: Facebook
  • foto

Dodaj komentarz