Toksyczne odpady koło Lublina. Koszt likwidacji tej bomby to nawet 250 tys. złotych

Już dziewięć miesięcy na terenie byłej kopalni piachu w Osówce zalegają niebezpieczne chemikalia. O tykającej ekologicznej bombie byłoby cicho, gdyby tematu nagłośnili młodzi ludzie z pobliskiej Dąbrówki.

Sprawa ma swój początek w listopadzie ubiegłego roku. Wówczas ktoś porzucił na teren starej kopalni piachu Osówka 23 tysiąclitrowe beczki z chemikaliami. Gmina Niemce zawiadomiła o sprawie policję i prokuraturę i prowizorycznie zabezpieczyła mauzery. Mimo wyznaczenia wysokiej nagrody (25 tys. zł – zrzucili się właściciele działek i gmina), sprawcy nie udało się namierzyć.

Śledztwo trwa.

– W zbiornikach są odpady chemiczne groźne dla życia i zdrowia. To resztki pochodzące z przemysły chemicznego, farbiarskiego, lakierniczego czy motoryzacyjnego – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Prokuratorka przyznaje, że mauzery nie są już dowodem w sprawie i można je zutylizować.

Nie jest to tania operacja. Jak wstępnie szacuje specjalista z firmy zajmującej się utylizacją odpadów chemicznych, koszt likwidacji bomby ekologicznej w Osówce może wynieść od 100 do 250 tysięcy złotych. Cena zależy od masy chemikaliów i ich składu.

– Organem właściwym, który powinien wydać decyzję o usunięciu tych odpadów, jest gmina. To wójt powinien wydać decyzję osobie odpowiedzialnej za porzucenie opadów lub właścicielowi tego terenu – tłumaczy Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie. –W przypadku kiedy na wójta są skargi sprawą zajmuje się rada gminy. A jeśli dalej nic się nie dzieje, to kolejnym organem właściwym jest wojewoda.

WIOŚ w czwartek skierował pismo do urzędników z gminy Niemce. Urząd domaga się wyjaśnień, na czym do tej pory polegały ich działania w tej sprawie.

Tymczasem wójt tłumaczy, że nie jest w stanie pokryć kosztów utylizacji odpadów. W ubiegłym roku wystąpił do Urzędu Wojewódzkiego z prośbą o pomoc.

– Wojewoda odpisał nam, że gmina ma środki własne na tego rodzaju problemy. To nie jest zgodne z prawdą, bo nasza gmina nie ma takich środków – tłumaczy Krzysztof Urbaś, wójt gminy Niemce. – Obecnie czekamy na wyniki prokuratorskiego śledztwa. Wciąż też będziemy prosić wojewodę o pomoc w sprawie utylizacji tych chemikaliów. To nie jest tylko nasz problem – podkreśla.

Zgodnie z prawem, obowiązek usunięcia chemikaliów spoczywa na właścicielu terenu. Ci jednak się do tego nie poczuwają. Prawdopodobnie też koszt takiej operacji przekroczyłby wartość działki. Stąd konieczna jest pomoc państwa.

Podobny przypadek zdarzył się w podwarszawskiej gminie Bielany. Tam też ktoś porzucił niebezpieczne chemikalia, ale wojewoda mazowiecki wspomógł finansowo gminę.

W piątek do sprawy ma odnieść się Lubelski Urząd Wojewódzki.

Za:

Regionalny portal informacyjny Dziennik Wschodni

Dodaj komentarz