Franciszkanin Łucjan Królikowski pośmiertnie awansowany przez prezydenta Dudę

Zakonnik i … żołnierz Łucjan Królikowski, urodzony w 1919 roku niedaleko Babimostu na terenie dzisiejszego Lubuskiego, który całe swoje długie życie służył innym ludziom, został pośmiertnie uhonorowany przez prezydenta Andrzeja Dudę, nadaniem pierwszego stopnia oficerskiego i awansowany do stopnia podporucznika rezerwy. Nominację z rąk prezydenta RP odebrali krewni ojca Łucjana Królikowskiego.         

Syberyjski zesłaniec, żołnierz armii Andersa, duchowny i społecznik, tak w wielkim skrócie można ująć życie tego niezwykłego człowieka, który udzielał pomocy ofiarom sowieckich represji i opiekował się sierotami. Życie pełne patriotyzmu i poświęcenia oraz otwarcia na krzywdy i potrzeby drugiego człowieka. Zakonnik jeszcze za życia został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego za swoje liczne zasługi dla kraju i narodu polskiego, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a po śmierci prezydent Andrzej Duda przyznał mu również najwyższe odznaczenie państwowe Order Orła Białego.  


Losy wojenne zawiodły tego franciszkanina ze Lwowa, gdzie podjął tuż przed wybuchem II wojny światowej studia filozoficzne, do Kanady i Stanów Zjednoczonych, gdzie z kolei działał społecznie na rzecz tamtejszej Polonii. A po drodze było kilka znaczących przystanków zarówno w jego życiu, jak i życiu targanych zawirowaniami historii po świecie Polaków, którym niósł wsparcie. Najpierw wywózka z kraju i Syberia po aresztowaniu przez NKWD w 1940 roku, potem Persja i Irak, do których dotarł po podpisaniu układu Sikorski-Majski jako żołnierz armii Andersa, Liban, w którym miał możliwość podjąć przerwane studia teologiczne, a po wojnie przyjął święcenia kapłańskie, aż wreszcie Tanzania, gdzie w obozie polskich uchodźców wojennych poświęcił się bez reszty pracy dla byłych zesłańców syberyjskich i osieroconych przez nich dzieci.          

Przy okazji nie sposób nie wspomnieć o tej nieczęsto popularyzowanej karcie historii polskiego narodu, dotyczącej losów zesłańców, którzy po sowieckich prześladowaniach i deportacji w głąb Związku Radzieckiego musieli stworzyć sobie namiastkę Polski w … Afryce. Chodzi o ewakuację polskiej ludności cywilnej z obozów przejściowych w Iranie, do którego dotarli wraz z żołnierzami armii Andersa. Ta wyczerpująca wędrówka wojenna pochłonęła ponad 2 tysiące ofiar, do Iranu dotarło łącznie ok. 110 tysięcy polskich obywateli. Władze brytyjskie służyły pomocą, chociaż nie za darmo, i udostępniły polskiej ludności cywilnej możliwość osiedlenia się na terenach kolonii brytyjskich m.in. w Afryce. Kiedy 10 lat później likwidowano obozy dla polskich uchodźców niewielu z nich zdecydowało się na powrót do rodzinnego kraju. Zaledwie 20 procent wybrało komunistyczny reżim, reszta udała się w dalszą tułaczkę po świecie.   

       
Więcej na stronie:     https://www.nieprzyziemni.pl/tengeru-oboz-uchodzcow-polskich-w-srodku-afryki/

Opracowanie BC 
Źródło:    

Fot. Jakub Szymczuk
https://www.nieprzyziemni.pl/tengeru-oboz-uchodzcow-polskich-w-srodku-afryki/

Dodaj komentarz