Politycy Małopolski krytykują sposób, w jaki w Małopolsce przeprowadzono nabór wniosków o przyznanie grantów dla samozatrudnionych w ramach Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej. Postulują zwiększenie o ponad 70 mln zł środków na ten cel.
Władze województwa odpowiadają: analizujemy reklamacje przedsiębiorców, trwa audyt systemu informatycznego, po otrzymaniu raportu, podejmiemy decyzję, co dalej.
Nabór wniosków o przyznanie grantu organizowało Małopolskie Centrum Przedsiębiorczości w Krakowie. Zainteresowanie było ogromne. W pierwszym etapie naboru należało założyć konto i wypełnić wniosek o przyznanie bonu rekompensacyjnego. Uczyniło to 9 tys. 680 osób.
Samorząd województwa miał do rozdysponowania 16 mln zł, przy czym jedna osoba mogła liczyć na bezzwrotny bon rekompensacyjny w wysokości 9 tys. zł. O pomoc ubiegać mogły się osoby samozatrudnione, które prowadziły działalność gospodarczą w Małopolsce na dzień 31 grudnia 2019 roku i nie zalegały z płatnościami podatków, i składek ubezpieczenia społecznego, a ich miesięczne obroty po 1 czerwca spadły z powodu pandemii Covid-19 o co najmniej 75 proc. w czerwcu lub lipcu 2020 r. w porównaniu do średnich miesięcznych obrotów w drugim półroczu 2019 r.
W drugim etapie postępowania należało złożyć uprzednio zatwierdzony wniosek. W systemie zarejestrowano łącznie 2 tys. 317 wniosków o wartości 20,8 mln zł. Zgodnie z regulaminem nabór został w tym momencie zamknięty, bo wartość wniosków przekroczyła 130 proc. sumy, który władze województwa mogły przeznaczyć na pomoc samozatrudnionym. W II etapie w ciągu 1 minuty i 36 sekund złożono 1 tys. 244 wniosków o wartości prawie 11,2 mln zł, a później w minutę 1 tys. 73 wnioski o wartości ponad 9,6 mln zł. (w sumie 2 tys. 317).
Politycy na środowej konferencji prasowej wskazywali na nierówne szanse przedsiębiorców ubiegających się o grant i na niewydolność systemu informatycznego obsługującego nabór m.in. na brak możliwości załadowania strony internetowej www.tarcza.malopolska.pl, zrywanie połączenia po wpisaniu numeru NIP, komunikaty o błędnym NIP, choć był on prawidłowy, powtarzanie się kodów, które miały gwarantować prawidłowe działanie systemu lub wyświetlanie obrazka zamiast kodu.
„Przedsiębiorcy zgłaszali bardzo dużo nieprawidłowości, które wskazują na to, że nie było jednakowych szans dla wszystkich, którzy ubiegali się o bon dla samozatrudnionych” – podkreślił radny sejmiku województwa Krzysztof Nowak. „Nie można zostawić przedsiębiorców samym sobie. Ważna jest równość, ale także zaufanie do organów władzy samorządowej. Nie może być tak, że przedsiębiorcy mogli liczyć na łut szczęścia lub zdolności informatyczne” – dodał.
Reprezentująca grupę przewodników miejskich, którym nie udało się uzyskać wsparcia Izabela Śliwińska mówiła, że „absurdem i dużym upokorzeniem” dla tej grupy jest to, że o powodzeniu uzyskania bonu decydował „fart, może lepszy komputer albo program komputerowy”. „To była loteria. Osoby, które spełniają te same kryteria i zarejestrowały swój wniosek szczęśliwie otrzymają grant, ale jest całe grono ludzi, którzy startowali z tego samego pułapu, z tym samym – często stuprocentowym spadkiem obrotów i zostaną z niczym, zostaną pominięci” – zaznaczyła Śliwińska.
Poseł Aleksander Miszalski poinformował, że złoży do marszałka województwa Witolda Kozłowskiego interpelację. Domaga się w niej informacji dot. przebiegu samego naboru, liczby odrzuconych wniosków, stosowanych kryteriów i kroków, jakie władze województwa podjęły, aby uniknąć nieprawidłowości, które wcześniej wystąpiły w Wielkopolsce, gdzie nabór zakończył się w ciągu minuty, a marszałek wobec wątpliwości i protestów dotyczących procedury zdecydował o przeprowadzeniu kontroli. W Wielkopolsce sprawę bada też prokuratura po zawiadomieniu złożonym przez przedsiębiorców. Wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk informował, że zawiadomi Najwyższą Izbę Kontroli, Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuraturę.
„Konkurs grantowy to nie hazard tylko uczciwe, rzetelne zasady przyznawania środków dla tych, którzy zostali najbardziej pokrzywdzeni. Jeśli wszystkie te podmioty poniosły tak gigantyczne straty, to wszystkie muszą otrzymać wsparcie, dlatego żądamy, aby zarząd województwa zwiększył alokację o 71 mln zł na ten konkurs grantowy, tak aby wszyscy, którzy w pierwszym etapie pozytywnie przeszli weryfikację mogli otrzymać ten skromny grant w wysokości 9 tys. zł” – powiedział poseł Marek Sowa.
Władze województwa napisały w oświadczeniu, że Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego oraz Małopolskie Centrum Przedsiębiorczości analizują składane przez przedsiębiorców reklamacje związane z naborem na bony dla samozatrudnionych. Zapewniły, że wszystkie uwagi będą pieczołowicie zweryfikowane, tak by nikt nie miał wątpliwości odnośnie funkcjonowania systemu informatycznego. Po analizie reklamacji powstanie raport, który zostanie przekazany zarządowi celem podjęcia dalszych decyzji.
Wicemarszałek województwa Tomasz Urynowicz powiedział PAP, że przy naborze wniosków przyjęto „kryterium czasu”, czyli kolejności zgłoszeń, by jak najszybciej możliwe było przyznanie pomocy przedsiębiorcom, którzy w wyniku pandemii koronawirusa stracili przychody. Jak podkreślił kryterium to było stosowane we wszystkich województwach w Polsce.
Urynowicz dodał, że trwa audyt procesu informatycznego. „Jeżeli w wyniku audytu potwierdzi się, że były błędy, który spowodowały, że nie każdy potencjalny beneficjent miał równy dostęp do systemu, może to być podstawą unieważnienia naboru” – mówił wicemarszałek. Zaznaczył, że zmiany w Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020 i zwiększenie środków na jakikolwiek z obszarów, wymagałoby zgody Komisji Europejskiej.
Małopolska Tarcza Antykryzysowa jest współfinansowana ze środków Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020. Pomoc w ramach Małopolskiej Tarczy Antykryzysowej nie wyklucza korzystania z innych form wsparcia, w tym tych oferowanych przez urzędy pracy oraz ZUS w ramach rządowej Tarczy Antykryzysowej, pod warunkiem, że przedsiębiorcy nie będą finansować z tej dotacji tych samych kosztów.
Źródło: