Część pierwsza
Jest to jedno z setek tysięcy podobnych wydarzeń dotyczących martyrologii Polaków, Żydów oraz w ogóle społeczeństwa polskiego czasów okupacji niemieckiej na terenie Polski, w II Wojnie Światowej.
Wydarzenie to stało się symbolem zamordowania człowieczeństwa jako zasady współżycia ludzi na tej ziemi. Współżycia – bardzo dobitnie, jednoznacznie i krótko zdefiniowanego w Dekalogu.
Wydarzenie to miało miejsce w Markowej, niedużej wsi w powiecie łańcuckim dawnego woj. lwowskiego, a dziś w woj. podkarpackim – w dniu 24 marca 1944 roku.
Dużo się o tym tragicznym wydarzeniu obecnie mówi, ale nie jestem pewny czy wszystkie fakty docierają do nas – do ludzi, a przede wszystkim do Polaków.
Markowa była w wieku XIV lokowana na prawie niemieckim jako Markhof i zasiedlona osadnikami z Górnej Saksonii, Łużyc i Dolnego Śląska. Byli oni sprowadzeni przez Kazimierza Wielkiego po przyłączeniu tych ziem do Korony. Okazali się bardzo dobrymi rolnikami, ale nie nadawali się do wojaczki i obrony wschodnich granic Polski. Następna fala osadników przybyła tu ok. roku 1571. Do XVII wieku językiem urzędowym był jeszcze język niemiecki.
Po roku 1624 tak naprawdę nastąpił napływ ludności posługującej się językiem polskim. Generalnie, od tamtych czasów, zamieszkiwała w tych okolicach wielka etnograficzna mozaika ludów, która w tle historii tych polskich ziem, już pod koniec wieku XVI zaczęła ulegać procesowi polonizacji. Tzw. Żywioł niemiecki przetrwał na tych ziemiach aż do XVIII wieku.
W bardziej bliskich nam czasach, społeczność Markowej i okolic była pod wpływem działalności ruchu ludowego. Poza polityczną działalnością Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, a później Stronnictwa Ludowego tworzono i wspierano na tym terenie wiele inicjatyw społecznych czy kulturalnych. Przeniesiony z Szyc do sąsiedniej Gaci, Wiejski Uniwersytet Orkanowy, ściągnął do gminy wielu przedstawicieli inteligencji pochodzenia chłopskiego, co zaowocowało w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku powstaniem lokalnej nowoczesnej elity.
Współtworzył ją i w takim klimacie dorastał Józef Ulma.
Od młodzieńczych lat wykazywał się on przemyślaną drogą swojego intelektualnego i praktycznego, życiowego rozwoju i dojrzewającym intelektem. Jego działalność obejmowała po drodze przynależność do Stowarzyszenia Młodzieży Katolickiej, a później do Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”, w którym był bibliotekarzem i fotografem . Tu poznał swoją przyszłą żonę – Wiktorię Niemczak. Szkołę rolniczą w Pilźnie ukończył z wynikiem bardzo dobrym. Uczył mieszkańców Markowej i okolicznych wsi zasad dobrego pszczelarstwa W późniejszym, okupacyjnym czasie zajmował się również garbowaniem i wyrabianiem skór. Był zaangażowany w zakładanie pierwszej w Polsce Spółdzielni Zdrowia. Był również przez pewien okres prezesem miejscowej Spółdzielni Mleczarskiej.
Małe hektarowe gospodarstwo przynosiło nieduże dochody, więc dorabiał fotografowaniem i prowadzeniem szkółki drzewek owocowych, uczył szczepienia drzew owocowych i zakładania sadów w całej okolicy. Miał duże sukcesy w tej działalności, doceniane przez naukowców tej specjalności.
Po pewnym czasie mógł nabyć wspólnie z bratem kilkunastohektarowy kawałek bardzo urodzajnej ziemi dalej na wschód, w Wojsławicach – w okolicach Sokala. Kupił już dom z rozbiórki i gdy już….. wszystkie plany zniszczył najazd Niemiec na Polskę 1 IX 1939 roku.
9 września 1939 roku – wojska niemieckie wchodzą do Markowej. Kontrolę nad tym terenem przejmuje posterunek w Łańcucie, którym dowodzi porucznik Eilert Dieken. Jednym z podwładnych jest żandarm – Joseff Kokott. Proszę zapamiętać to nazwisko.
Jacek Karcz
Ciąg dalszy nastąpi.