Repolonizacji mediów nie będzie – twierdzi Witold Gadowski

Termin repolonizacja jest nic nie znaczącym propagandowym określeniem. Politycy sami nie rozumieją, co się kryje pod tym stwierdzeniem – mówi dziennikarz śledczy i wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Witold Gadowski.

Politycy mówią o repolonizacji. Co to słowo oznacza?

Nie mam żadnych złudzeń. Ględzenie o repolonizacji mediów obraża inteligencję słuchaczy. Wszystkie osoby, które zajmowały się mediami z ramienia tzw. dobrej zmiany skompromitowały się. Jak słyszę, że politycy obiecują repolonizację mediów, obawiam się, że nie wiedzą, o czym mówią. Przecież oni nie potrafią sobie poradzić z mediami publicznymi. Obsadzili stanowiska ludźmi, którzy się na tym kompletnie nie znają. Zniszczyli media publiczne, więc jak chcą uporządkować rynek medialny? Jacek Kurski jest najgorszym z możliwych prezesów TVP. Nie kryje swojego cynizmu, braku poszanowania dla rzemiosła dziennikarskiego i misji mediów publicznych. Nie ukrywa, że jest partyjnym czynownikiem i propagandystą.

TVP Info ze swoim przekazem pomogła prezydentowi Andrzejowi Dudzie w kampanii wyborczej?

Zaszkodziła, ponieważ to, co pokazuje TVP Info obraża inteligencję ludzi o prawicowych poglądach.

Ubolewasz nad upadkiem rzemiosła dziennikarskiego w TVP Info i mediach publicznych. Ale gdzie go jeszcze można szukać?

Nigdzie. Zniszczenie rzemiosła dziennikarskiego jest faktem, ale to nie znaczy, że nie należy o tym mówić. Potrzeba powrotu do solidnego warsztatu dziennikarskiego. Wierzę, że dziennikarstwo jeszcze się odrodzi. Zapewne nie nastąpi to przy obecnych władzach mediów publicznych, ale nie mam wątpliwości, że dziennikarstwo się odrodzi.

Czym jest repolonizacja mediów?

Termin repolonizacja jest nic nie znaczącym propagandowym określeniem. Politycy sami nie rozumieją, co się kryje pod tym stwierdzeniem. Używają tego słowa, bo wzbudza emocje, ale nie niesie za sobą żadnego programu.

Co należałoby zrobić w kwestii rynku medialnego w Polsce?

Wprowadzić ułatwienia ekonomiczne dla powstawania niezależnych polskich mediów, które mogłyby działać na rynku.

Jakiego rodzaju zachęty ekonomiczne masz na myśli? Subwencje budżetowe?

Niekoniecznie subwencje, przede wszystkim ulgi podatkowe i preferencje przy otrzymywaniu koncesji.  Instytucje udzielające koncesji nie sprawdzają się. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Mediów Narodowych są obciążeniem dla państwa. Ich byt nie ma sensu, powinny zniknąć.

Jeżeli bliżej przypatrzymy się terminowi repolonizacji mediów to nie obejmuje on mediów z polskim kapitałem, czyli „Gazety Wyborczej”, „Super Expressu”, Polsatu. Zostaje TVN, Onet, RMF FM i „Puls Biznesu” oraz grupa Polska Press, która jest wydawcą najważniejszych gazet regionalnych. Znacznie istotniejszy i bardziej precyzyjny niż repolonizacja jest termin dekoncentracja mediów. Jak go rozumiesz?

To termin bardzo ważny. Obecnie w amerykańskim Senacie toczy się postępowanie przeciwko największym graczom internetowym Amazonowi, Google, Facebookowi. Celem postępowania jest  dekoncentracja mediów, ponieważ trusty kapitałowe przekroczyły pewną miarę. Skoro Amerykanie mają z tym problem, to tym bardziej Polacy powinni się przyjrzeć sprawie. Dekoncentracja  kapitału w mediach jest bardzo ważnym krokiem w kierunku demokratyzacji opinii publicznej.

Jak w praktyce osiągnąć dekoncentrację kapitału w mediach?

Trzeba wprowadzić precyzyjne zapisy antymonopolowe w mediach. W mediach nie może być monopolu kapitałowego. Jest to niezwykle ważne dla pluralizmu opinii publicznej. Repolonizacja  mediów to termin propagandowy, który nic nie znaczy i jest niewykonalny. Politycy używają tego haczyka, żeby łapać na niego wyborców o bardziej prawicowych czy narodowych przekonaniach.

Słyszymy od kilku lat, że ustawa dotycząca rynku medialnego jest przygotowana, ale nie ma decyzji politycznej, żeby ją wprowadzić.

Mówią o tym tak nieudani politycy, jak pan Adam Andruszkiewicz, który ma pilnować ładu w przestrzeni internetowej i cyfrowej. Im większy nieudacznik z obozu rządowego, który zajmuje się mediami, tym częściej mówi o repolonizacji. Władza nic z tym nie zrobi, bo to jest niewykonalne.

Jak szczegółowe powinny być te zapisy, żeby nie powróciła dawna kwestia i/lub czasopisma?

Teraz mamy większe problemy, bo wtedy był problem i/lub czasopisma, a teraz jest problem, który nazywa się Georgette Mosbacher. Ambasador USA bezprawnie wtrąca się w polski rynek medialny i feruje swoje opinie.

Z czego wynika jej zachowanie?

Ze słabości polskiej klasy politycznej i z poczucia pani Mosbacher, że może wszystko. Niestety, nikt jej nie wytłumaczył, że nie może się tak zachowywać.

Może to konsekwencje jej związków biznesowych?

Tego nie wiem, ale być może ktoś z właścicieli TVN skutecznie przekonał panią Mosbacher, że w jej interesie jest obrona tej stacji telewizyjnej.

Dobra zmiana nie dostrzega, że niektóre media np. „Fakt”, nie przejmuje się rzetelnością dziennikarską i potrafi uderzyć w obóz rządzący i prezydenta w czasie kampanii wyborczej?

Mogą to widzieć, ale Ci ludzie nie rozumieją mediów.

Nie są dostrzegają oczywistych spraw?

Nie jestem tego pewien, bo żeby je dostrzec, trzeba myśleć. Oni oczywiście widzą, że niektóre media są do nich nieprzyjaźnie nastawione. Chcieliby te media skolonizować tak, jak telewizję publiczną i przestawić na swoją stronę. To jest ich ideał. Ale im się to nie udaje i nie uda, bo są barbarzyńcami, a barbarzyńcom niewiele się udaje. Rządzi chaos i przekonanie, że to ostatni okres, w którym można się nachapać, więc reformy i ustrojotwórcze działania nie mają szans na realizację.

Nie będzie już żadnych poważnych reform?

Nie. PiS obiecywał ustawę o zawodzie dziennikarza, zniesienie art. 212 Kodeksu karnego używanego do zastraszania dziennikarzy, odbudowę mediów publicznych i repolonizację rynku medialnego. Co PiS wykonał z tych postulatów?

Nic.

Wręcz przeciwnie. PiS wzmocnił art. 212 Kodeksu karnego i zniszczył media publiczne.

Rozmawiał TOP.

źródło: sdp.pl

Dodaj komentarz