Bojąc się zmiany polityki USA wobec Niemiec, prowadzącej do ewentualnego porozumienia, co musiałoby się odbyć kosztem Polski, prof. Krzysztof Miszczak usiłuje znaleźć formułę podporządkowania Polski Berlinowi jako korzystnej dla trzech stron.
Jego stwierdzenie, że „w interesie Stanów Zjednoczonych jest pogłębienie współpracy polsko-niemieckiej”, jest nie tylko całkowicie nierealistyczne, lecz ma także legitymizować nasze poddanie się Niemcom.
W interesie USA jest, by ktoś w ich imieniu Europę nadzorował i wziął na siebie ciężar jej obrony, gdy Stany Zjednoczone będą zajęte na Pacyfiku, ale nikogo takiego nie ma. Niemcy musiałyby zrezygnować z własnych interesów. Ich celem jest szerokie wejście na rynek chiński z produktami swego przemysłu maszynowego i sektora bankowego.
Berlin więc może tylko udawać wspólnotę z USA, czemu służyła propozycja Annegret Kramp-Karrenbauer. Polska miałaby interes w podjęciu się tej roli, ale jest zbyt tchórzliwa i po prostu za słaba. Stąd koncepcja Trójmorza jako instrumentu równoważenia wpływów Niemiec i ich pilnowania, by się nie rozbisurmaniły.
Trójmorze złożone z państw zależnych i kapitulujących przed Niemcami może jednak stać się tylko fundamentem niemieckiej Mitteleuropy. Gdyby Niemcy, co wątpliwe, reprezentowały interesy USA, Polska nie byłaby już potrzebna, gdyż jest za słaba do ich równoważenia, i zamieniłaby się w marchię niemiecką – Ostgebiet Polen.
Profesor Miszczak nie przekona Amerykanów, że Niemcy im nie wystarczą i potrzebna im jest jeszcze Polska z potężną niemiecką agenturą wewnątrz i gospodarką całkowicie zależną od Niemiec, jeśli zdecydują się poświęcić interes własny i powrócą do sojuszu z Niemcami. Trzeba stawiać na ostateczne zwycięstwo interesu własnego USA.
Autor: Jerzy Targalski