Strzeżcie się Greków nawet gdy niosą dary – chińskie testy na wykrywanie koronawirusa wadliwe w 80%

fot: PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI

Jak podaje czeski portal www.irozhlas.cz szybkie testy na koronawirusa z Chin wykazują poziom błędu do 80 procent.

Czescy pracownicy morawskiego „SANEPIDU” są sceptyczni wobec używania szybkich testów importowanych z Chin w celu wykrycia infekcji koronawirusem. Według regionalnej higienistki Pavli Svrčinovej poziom błędu wyniósł około 80 procent. Ponadto, według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, testy wykrywają przeciwciała tylko do 5 dni po pierwszych objawach.

„Sprawdziliśmy je w sobotę w Szpitalu Uniwersyteckim w Ostrawie, niestety poziom błędów był dość wysoki, dlatego teraz czekamy na wyniki dalszych badań w całym kraju i rozważamy włączenie ich pod koniec kwarantanny dla osób, które były w kwarantannie, nigdy nie zostały pozytywnie przetestowane, ponieważ były badane na obecność przeciwciał ”, powiedziała Svrčinová.

Dodała, że ​​testy wykazały nie tylko fałszywie ujemne wyniki, ale także fałszywie dodatnie wyniki.

„Test ma charakter orientacyjny, nikt nie powiedział, że był to test diagnostyczny, więc jeśli wynik jest pozytywny, wykonuje się test PCR. 80% poziom błędu nie jest prawdą, ale że istnieje co najmniej 20 do 30 procent poziom błędu, to było znane, więc działało w Chinach. Ale nie ma innych szybkich testów – powiedział wiceminister zdrowia Roman Prymula.

„Testy wykazują pewien wynik pozytywny na pewnym etapie – Test ma charakter orientacyjny, nikt nie powiedział, że był to test diagnostyczny, więc jeśli wynik jest pozytywny, wykonuje się test PCR. 80% poziom błędu nie jest prawdą, ale że istnieje co najmniej 20 do 30 procent poziom błędu, to było znane, więc działało w Chinach. Ale nie ma innych szybkich testów” – powiedział wiceminister zdrowia Roman Prymula.

„Testy wykazują pewną pozytywność na pewnym etapie, ale nie reagują aż do piątego dnia. Ludzie powinni jechać (na badania) tylko wtedy, gdy mają już objawy kliniczne” – dodaje Prymula.

Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jeden test kosztuje ok 180 koron. W sumie Republika Czeska zapłaciła 54 miliony koron (8,96 mln PLN) za 300 000 szybkich testów.

Cała sytuacja jest dość kuriozalna – 80% błędów to jednak dość dużo. A robienie testów przy ewidentnych objawach trochę mija się z celem.

Należy również pamiętać, że Chiny w tej chwili wysyłają na potęgę „pomoc” do wielu krajów objętych epidemią – można zadać oczywiście pytanie – jaka jest wartość tej pomocy w znaczeniu „co ona jest warta” skoro można przepuścić wiele osób już zarażonych.

Rządy wielu krajów europejskich powinny sobie postawić pytanie – co jest grane i czy za tym wszystkim nie kryje się drugie dno.

MSz

źródła: www.novinky.cz, irozhlas.cz

Dodaj komentarz