Sprawa fałszowania podpisów na listach Ruchu Narodowego. Dyscyplinarka dla prokuratorów – 30% albo L

Czterech prokuratorów, którzy prowadzili śledztwo ws. fałszowania podpisów pod listami poparcia Ruchu Narodowego stanie przed sądem dyscyplinarnym. Śledztwo prowadzi obecnie Prokuratura Okręgowa w Lublinie, która uważa, że robi wszystko, by wyjaśnić sprawę. Przesłuchano ponad 400 świadków i pobrano próbki pisma m.in. od wiceministra Adama Andruszkiewicza.

  • Rzecznik dyscyplinarny zajmie się czterema prokuratorami z Białegostoku, którzy prowadzili sprawę fałszowania podpisów pod listami poparcia Ruchu Narodowego w 2014 r.
  • Zdaniem śledczych prawie 300 podpisów na listach poparcia w wyborach samorządowych roku zostało sfałszowanych
  • Wówczas Młodzieżą Wszechpolską kierował Adam Andruszkiewicz, obecnie wiceminister w rządzie PiS
  • Śledztwo trafiło do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Przesłuchano ponad 400 świadków i pobrano próbki pisma, m.in. od Andruszkiewicza

Śledczy z Białegostoku, którzy od 2016 r. badali sprawę fałszowania podpisów pod listami poparcia Ruchu Narodowego do sejmiku woj. podlaskiego, wkrótce mogą odpowiadać przed sądem dyscyplinarnym. To właśnie oni planowali wystąpić do Sejmu o uchylenie immunitetu Adama Andruszkiewicza. Prokuratorzy badali powiązanie między wiceministrem w rządzie PiS a fałszowaniem podpisów w wyborach samorządowych w 2014 r.

Jak informuje TVN 24, rzecznik dyscyplinarny działający przy Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku stwierdził, że „zachodzą podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec prokuratorów w związku z popełnieniem przewinienia służbowego wskazanego w artykule 137 par. 1 ustawy z dnia 28 stycznia 2016 r. Prawo o prokuraturze”. Chodzi o „przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu, prokurator odpowiada dyscyplinarnie”.

Badają pismo wiceministra PiS

Podczas badania sprawy przez śledczych z Białegostoku pojawiło się sporo zastrzeżeń co do zakresu prowadzonego postępowania, rodzaju i intensywności podejmowanych działań. W trakcie badania sprawy zaginął jeden z kluczowych tomów akt. Prokuratura Okręgowa w Lublinie informuje, że po przejęciu śledztwa rozszerzono zakres postępowania. Chodzi o przebadanie dodatkowych list wyborczych z pozostałych trzech okręgów w zakresie autentyczności widniejących na nich podpisów.

– W tym celu powołano biegłych z zakresu badania pisma ręcznego, którzy wskazali, iż z ponad 1300 zbadanych pozycji, 501 podpisów nadaje się do pełnych badań. Realizując czynności w tym zakresie, przesłuchano ponad 400 świadków spośród 501 wytypowanych i pobrano od nich wzory pisma ręcznego celem przeprowadzenia badań porównawczych. Próbki pisma zostały pobrane również od podejrzanych, a także od Adama Andruszkiewicza – podkreśla Agnieszka Kępka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Śledczy odpierają pojawiające się w mediach zarzuty o spowalnianie postępowania. Przypominają, że niezależnie od wymienionych wcześniej czynności powołany został biegły, którego celem jest przeprowadzenie badań podpisów znajdujących się na 11 listach wyborczych z okręgu wyborczego nr 3. Jest to ta czynność, która została zaniechana przez śledczych z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

– Stwierdzić należy zatem, że od daty przejęcia śledztwa zintensyfikowano czynności procesowe zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy i jej zakończenia – dodaje prokurator Kępka.

Fałszowano podpisy?

Z ustaleń dziennikarzy „Superwizjera” wynika, że szefostwo białostockiej prokuratury blokowało prowadzenie sprawy fałszowania podpisów przez działaczy narodowych. Stąd decyzja o przeniesieniu śledztwa do Lublina. Zdaniem śledczych prawie 300 podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014 r. zostało sfałszowanych. Jej ówczesny szef Adam Andruszkiewicz miał wiedzieć o fałszerstwach, a nawet dokonywać ich osobiście. Wiceminister wszystkiemu zaprzecza.

Według reporterów śledczy chcieli przeszukać mieszkanie Andruszkiewicza, ale zostali zablokowani przez Elżbietę Pieniążek, Prokurator Regionalną w Białymstoku. 26 września 2018 r. Pieniążek poleciła wezwać Andruszkiewicza i pobrać próbki jego pisma. Prowadzący śledztwo chcieli jednak dokonać również przeszukania. Kiedy Pieniążek dowiedziała się o tym, zabrała akta i do wezwania polityka nie doszło. Prokuratorzy mieli dostać dokumenty dopiero miesiąc po wyborach – twierdzi „Superwizjer”.

(mt)

Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.