Słowo po niedzieli: Stara komuna ciągle żywa, więc raz sierpem…!

Po wczorajszym dniu zrozumiałam, że historyczne okrzyki „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, wznoszone podczas marszy poświęconych pamięci Żołnierzy Wyklętych, wcale nie są takie historyczne. To hasło nadal jest aktualne, bo czerwona hołota wcale nie zniknęła po 1989 roku. Jest, żyje i najwyraźniej ma się całkiem dobrze. I na dodatek posługuje się tą samą retoryką, co kiedyś. Myślę, że jeszcze chwila, to wróci to samo co było w czasach PRL.

Mówią niektórzy, że człowiek może wyjść ze wsi, ale wieś z człowieka nie wyjdzie. Z tym akurat się nie zgadzam. Ale parafrazując to powiedzenie rzekłabym, że piewca systemu komunistycznego może wyjść z tego systemu, ale system komunistyczny z jego piewcy nie wyjdzie. Nawet w następnych pokoleniach. I daje to o sobie znać, jak tylko nadarzy się okazja. Wczoraj, w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, dało o sobie znać z całą mocą i okazałością.

Warto sobie na początek przypomnieć, kim byli Żołnierze Wyklęci. Bo mimo, że hasło nośne, to nie każdy wie, o co z tymi żołnierzami chodzi. Najkrócej rzecz ujmując, to polscy żołnierze, którzy walczyli o Polskę od pierwszych godzin wybuchu II wojny światowej, albo wstąpili do polskiej armii w trakcie tej wojny. Wszyscy jak jeden składali przysięgę na wierność Rzeczypospolitej Polskiej. Zaś zwolnić od tej przysięgi tych żołnierzy mogła tylko śmierć. Tak przysięgali i tak postępowali. Najpierw z okupantem niemieckim, a potem radzieckim.

Armia Czerwona, wbrew temu – co twierdzą dziś niektórzy przedstawiciele lewicy – nie przyszła na nasze ziemie, by wyzwolić nas spod niemieckiej okupacji. Przyszła, by okupować Polskę dla siebie, co później stało się faktem. Można przypomnieć zachowanie czerwonoarmistów, którzy otrzymali rozkaz zatrzymania się przed Warszawą, kiedy wybuchło tam Powstanie Warszawskie. Sowieci czekali aż Warszawa wykrwawi się do końca, aby móc ją potem „wyzwolić”.

Można również przypomnieć jak zachowywali się żołnierze Armii Czerwonej wobec polskich kobiet, które musiały smarować sobie twarz sadzą, chodzić w podartych i brudnych ciuchach, aby tylko nie wpaść w oko takiemu czerwonoarmiście w łapy. Polskie kobiety były gwałcone pojedynczo i zbiorowo. Nie miał znaczenia wiek, ani miejsce. Sowieci gwałcili je w domach, w stodołach, a nawet na otwartej przestrzeni – na oczach innych ludzi. Często okaleczając tak dotkliwie, że umierały po kilku godzinach lub kilku dniach.

Co robili Żołnierze Wyklęci? Starali się bronić polskiej ludności cywilnej. Ale również działali w swojej formacji – tak jak w każdym wojsku – walczyli z okupantem i przecież działali na rozkaz. Przychodziły różne rozkazy, włącznie z takimi, które nakazywały wykonanie na kimś wyroku śmierci. Te wyroki były jednak wydawane na zdrajców, kolaborantów i tych, którzy spiskowali z okupantem niemieckim czy radzieckim. Żołnierze Wyklęci wykazywali się heroizmem, jak Witold Pilecki oraz cała masa innych niezłomnych. Nigdy nie zaprzedali się obcym. Kto z ich grona się zaprzedał, musiał się spodziewać wyroku śmierci. Tak samo, jak kolaboranci.

Nie miejsce tu, abym się nad tym szeroko rozwodziła, bo to nie praca naukowa. Zainteresowanych odsyłam do publikacji naukowych, gdzie wiele spraw jest opisanych ze szczegółami. Ale tu chcę skupić się nad tym, od czego zaczęłam swój dzisiejszy felieton. Bo czytając komentarze części polityków dzisiejszej lewicy oraz ludzi ich popierających, włosy dęba stają.

Czytałam, że Żołnierze Wyklęci, to bandyci, że to żołnierze przeklęci, że nie wolno ich honorować, ani wręcz nie są godni, by o nich pamiętać. To dokładnie ta sama śpiewka, którą mieli na ustach komuniści od razu po wojnie, gdy siłą wprowadzali w Polsce komunizm. To ten system z Polaków uczynił naród ludzi zniewolonych, uzależnionych od Moskwy i radzieckich komunistów. To komuniści nazywali niezłomnych bandytami z lasu. To komuniści nazywali ich przeklętymi i walczyli z nimi na wszelkie możliwe sposoby. To komuniści skazywali na śmierć żołnierzy na podstawie fałszywych dowodów, wcześniej ich torturowali.

Wyrywali paznokcie, zamykali w drewnianych lub metalowych skrzyniach o wielkości jednego metra z fekaliami w środku i to na kilka dni. To komuniści ich bili do utraty przytomności, to komuniści razili ich prądem, sadzali nagich na wiadra, w jakich znajdowały się głodne szczury, które chcąc wydostać się na zewnątrz i jeść jednocześnie, przegryzały ciała wycieńczonych żołnierzy.

Tak, to robili komuniści polskim żołnierzom, którzy byli wierni swojej przysiędze do śmierci. Bo przysięgali walczyć o wolną Polskę do samego końca. Dla siebie, dla swoich żon, matek, sióstr, sąsiadów, pana garncarza, kioskarza czy aptekarza, walczyli o wolną Polskę dla każdego. Wolną, bo bez niemieckich nazistów, bez radzieckich komunistów, którzy niewolili i mordowali z zimną krwią tysiące ludzkich istnień. Walczyli o wolną Polskę dla nas współcześnie żyjących.

To dzięki nim przetrwała w nas chęć do życia w wolnym kraju, to dzięki nim rodziły się ruchy społeczne – nie godzące się na komunistyczny reżym. Działo się to, kiedy żołnierzy niezłomnych już zabrakło. To właśnie było to zasiane ziarno.

I dziś słyszę o bandytach, o przeklętych i co gorsza słyszę to z ust byłych komunistów, którzy sprzedali się za stołki, za pensje, za kartki na mięso, za paszport, za wczasy w Bułgarii lub NRD, sprzedali się za cokolwiek, choć ich prądem nikt nie raził i nie zamykał w skrzyni z fekaliami. Sprzedali się dla własnej wygody lub z przekonania. A dziś te radzieckie sługusy mają czelność otwierać twarze i używać tej samej retoryki, co komuniści sprzed 50 i więcej lat. Mają czelność otwierać twarze także potomkowie oraz dzieci tych komunistycznych działaczy i oprawców. Otwierają, choć liczba zabitych ludzi przez komunistów jest niepoliczalna. Nie da się jej ustalić – nawet w Polsce. Do dziś nie wiadomo, gdzie część ofiar została pogrzebana.

I jedno wam powiem. Dziś nie mamy żadnej nowej lewicy, na jaką usiłuje się ona kreować. To są nadal ci sami komuniści, z tą samą mentalnością, z tą samą retoryką, z tą samą zakłamaną i wypełnioną frazesami gębą – tyle, że młodszą, we współczesnym ubraniu i nowoczesnymi narzędziami do propagandy. Jestem przekonana, że jeśli ta lewica znów doszłaby do władzy w Polsce, mielibyśmy dokładnie to samo co w komunistycznej PRL. Ta komunistyczna lewica tak samo wtedy, tak i teraz nie ma żadnego szacunku dla wolności, dla człowieka, dla wartości, chce władzy wyłącznie dla siebie i swoich wygód. Zniszczy wszystkich i pamięć o wszystkich, jeśli nie będzie pasowało jej to do ideologii czy propagandy.

Dlatego hasło „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, nie jest tylko historycznym okrzykiem, ale współcześnie potrzebnym hasłem. Hasłem, pokazującym czujność i gotowość do kolejnej walki o wolność, jeśli zajdzie taka potrzeba. Na razie mamy jeszcze wciąż wolny kraj, w którym jest miejsce także i dla komunistów. Ale trzeba być czujnym, aby ta niby nowa, choć w rzeczywistości stara lewica, która jak czerwona hydra podnosi łeb do władzy, do tej władzy nie wróciła. Tysiące Polaków całkiem niedawno zapłaciło za tę komunistyczną władzę życiem lub w najlepszym razie okaleczeniem – fizycznym i psychicznym na całe życie.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska

Źródło: ddb24.pl

Foto: Trzecie OKO

Dodaj komentarz