W polityce można przekombinować, udawać że się nie widzi tego, że podjęta gra jest niebezpieczna i szkodliwa nawet dla tego, kto ją podejmuje. Kilka gorzkich słów o myśleniu liderów Konfy!
Myśląca strategicznie Konfederacja zbudowałaby być może nie tylko kapitał polityczny ale wręcz stała się po 3 latach realnym ratunkiem dla Polski w przypadku rozsocjalizowanego PiSu wspieranego przez Prezydenta Dudę, który wszak 3 kadencji mieć nie może.
Po przegranej Trzaskowskiego obserwowalibyśmy z pewnością atrofię zawiedzionego ludu PO i ucieczkę neoliberałów do liberałów konserwatywnych.
Ale Konfa myśli partyjnie. Kombinuje porzucając ideały na rzecz realpolitic w najgorszym wydaniu. Jeśli Trzaskowski wygra dzięki wsparciu owych niektórych wolnościowych baranów obecnych tej formacji i poza nią (w typie Urbasia) to następne 3 lata Polskę zdominuje polaryzacja dwubiegunowej nawalanki. Konfederację czeka wtedy los KUKIZ’15 i siły odśrodkowe oraz przejęcia. Jak Bosak i Wilk mogą tego nie widzieć to ja nie wiem. Zwłaszcza, że siadanie do stołu z ultraszulerami od Trzaskowskiego, Schetyny i Tuska musi skończyć się jednym: ograniem i medialnym wypruciem flaków Konfederacji bez śladu merytoryki.
Przewidział jak widzę szczęśliwie Bartosz Józwiak z UPR wspierając PADa, szykując kontrpropozycję dla Wolnościowców i wracając do gry z utrwalonym ale zapomnianym brandem. Być może nawet połączy siły ze Stanisławem Żółtkiem, z grupą od Stanisław Wojtera z Instytutu Libertatatis i ekspertami Centrum Smitha w rodzaju Marcin Masny, którego w mediach mamy coraz więcej. A jeśli tak to była sobie Konfederacja – i bez żalu. Do-zo-ba-cze-nia mniam mniam mniam.
źródło: Tomek Parol FB
Wczoraj [2 lipca 2020] UPR poparła w drugiej turze wyborów prezydenckich kandydaturę Pana Prezydenta Andrzeja Dudy. W konsekwencji otrzymaliśmy bardzo dużo ciepłych słów i wsparcia, ale także sporą dawkę inwektyw i hejtu.
Cóż, polityka to nie jest gra dla grzecznych dziewczynek, więc trzeba być gruboskórnym. Szczególnie w dobie internetu różni domowo-sieciowi herosi bez nazwisk, bohaterowie ukrywający się pod pseudonimami, mają wielkie pole do popisu, by wyładowywać swoje kompleksy i frustracje opluwaniem innych. Tym pierwszym chciałbym podziękować za wsparcie oraz zrozumienie tego, co, wydawałoby się, powinno być rozumiane bardzo naturalnie, w pierwszym odruchu serca, a co można streścić w słowach: dobro Polski, zachowanie tożsamości kulturowej i wartości etyczno-moralnych, ochrona fundamentów oraz zasad. Ale, jak pokazuje świat realny, nie zawsze tak jest, gdyż ponowoczesność i nihilizm „nowego, lepszego świata” poczyniły i u nas wielkie spustoszenie; my sami nawet nie zdajemy sobie sprawy jak mocno zdewastowały każdego z nas i jak szybko wyprały z naturalnych jeszcze 60 lat temu odruchów. Tym bardziej tej grupie dziękuję. Tym drugim zaś życzę refleksji, rozumu, więcej myślenia niż pisania i dużej ilości tabletek na uspokojenie, bo mimo ich nienawiści do mnie i UPR, ja jednak życzę im zdrowia, a temu szał i nerwy nie służą.
Ale jest też i trzecia grupa osób, która pragnie poznać przyczyny takiej, a nie innej decyzji UPR (bo jak piszą: „przecież Prezydent to nie wolnorynkowiec”). I tym osobom należy się choć kilka słów. Myślę, że bardzo dogłębnie jest to wyjaśnione w trzech przekazach: oświadczeniu Rady Głównej UPR, moim wystąpieniu na konferencji prasowej w sztabie Pana Prezydenta Andrzeja Dudy oraz, bardzo szeroko, we wczorajszym programie w Mediach Narodowych. Postaram się jednak jeszcze raz, krótko, wskazać elementy zasadnicze, nie rozwijając ich co do szczegółu.
Otóż, w wyniku rozstrzygnięć z pierwszej tury wyborów prezydenckich, zresztą zupełnie niezaskakujących, znów stajemy przed bardzo ważnym wyborem. Oto po, nazwijmy to językiem sportów samochodowych: długiej prostej, do jej końca dotarły dwa bolidy. W tym specyficznym, wyborczym wyścigu jest tak, że dalej pojadą one dwoma alternatywnymi drogami: jeden skręci ostro w lewo, a drugi pojedzie lekko w prawo. I w takich kierunkach, dosłownie, bo ta przenośnia w tym miejscu pokrywa się z rzeczywistością, chcą ich kierowcy zabrać także nas i Polskę. Nie jest to więc wybór ot, taki tam, jak każdy inny w demokracji, ale wybór fundamentalny. Wybór wizji rozwoju Polski na całe lata, a moim zdaniem, biorąc pod uwagę stopień i nasilenie indoktrynacji ideologicznej stojącej za tym ostry zakrętem w lewo, nawet na dekady albo i pokolenia. Warto także zaznaczyć, iż z obranej drogi (szczególnie tej w lewo) nie ma odwrotu. Dla nas, dla UPR, to wybór Polski, może nie doskonałej według naszego programu, ale jednak Polski, i to opartej na tym samym fundamencie etycznym, moralnym, światopoglądowym czy historycznym, albo jej straszliwej karykatury, która zaprzeczy wszystkim tym fundamentalnym zasadom, na których pokolenia budowały Polskę, to wybór nihilizmu i dewastacji wartości dla nas najważniejszych. I to jest istota wyboru. Gospodarka, której pseudo wolnorynkowość w wykonaniu PO i Rafała Trzaskowskiego widzieliśmy już w Polsce i widzimy w Warszawie (chroń nas, Boże, przed taką gospodarką wolnorynkową), jest wtórna do wartości, albowiem można ją zbudować na różnym fundamencie – tyle, że prawidłowo zafunkcjonuje tylko na jednym, tym, o który teraz toczy się walka. Dlatego nie mamy żadnych wątpliwość, że czynimy dobrze wybierając drogę wiodącą przez ten lekki skręt w prawo; za lewym zakrętem jest przepaść, w którą nigdy nie chcielibyśmy Polski wepchnąć. Jednocześnie uważamy, że „piłatowskie” umycie rąk poprzez stanięcie obok i nie opowiedzenie się po jednej ze stron, to jakby pokazanie Polsce, że jest nam obojętna, że mamy gdzieś, w którą stronę pójdzie, jaką będzie i czy w ogóle będzie. To jest odwrócenie się do niej plecami. A taka postawa jest nam z zasady obca. Mówienie zaś, że „nie popieramy nikogo, ale nie głosujcie na tego albo na tego” to zwykłe polityczne kunktatorstwo, by nie powiedzieć: tchórzostwo, nastawione na polityczny zysk, którego szuka się w zamąconej wodzie. Nasze odpowiedzi winny być jasne: tak lub nie. Inne są tylko przejawem braku dojrzałości i stawiania interesów partykularnych (osobistych lub partyjnych) ponad dobrem Polski. Choć może to być też wynik zwykłego błędu. Ale te trzeba szybko naprawiać.
Rozumiejąc wagę tego momentu, rozważyliśmy wszystkie elementy, które mogą łączyć UPR i Pana Prezydenta Andrzeja Dudę oraz przeanalizowaliśmy w których punktach i postulatach różnice są na tyle małe, iż moglibyśmy, przy dobrej woli drugiej strony, wprowadzić jakieś dobre dla Polski zmiany np. w kontekście edukacji domowej, ustawy o broni amunicji, ochronie życia, przywrócenia pełnego prawa rodziców do wychowywania dzieci w zgodzie z wyznawanymi zasadami, obronę suwerenności, pomoc małym i średnim firmom czy kierowcom, ochronę szkół przed LGBT itd. I, odrzucając różnice, których też jest sporo (tyle, że szukając porozumienia w sytuacji poważnego zagrożenia dla Polski, trzeba szukać i eksponować to co łączy, a nie epatować tym co dzieli) uznaliśmy, że jest to całkiem spora pula, z której realizacja choćby części elementów może być wielkim krokiem ku Polsce naszych marzeń, czyli tej kryjącej się za ostrym zakrętem w prawo.
Tym samym jest to decyzja roztropna, przemyślana, podjęta na zimno, po chłodnej kalkulacji i dogłębnej analizie, zadowalająca rozum, pragmatyczna i racjonalna, ale jednocześnie jedyna, którą przyjęłoby też serce konserwatywnego-wolnościowca, który Polskę szanuje i traktuje jako dobro, a nie towar. Który zrezygnuje ze wszystkiego, jeśli ceną za to byłaby choćby tylko nadzieja na jej przetrwanie, a alternatywą upadek. My tak Polską szafować na karcianym stole polityki nie chcemy. I można za to wylewać na nas kubły pomyj, nic to w naszej postawie nie zmieni. Skręcamy z Prezydentem Andrzejem Dudą lekko w prawo i bardzo mocno będziemy robili wszystko by kierownica nie odbiła w lewo.
Bartosz Józwiak, prezes Unii Polityki Realnej
oprac. Jan Szałowski
- źródło: http://www.upr.org.pl
- foto