W Niemczech trwa zmasowana batalia z niewidzialnym wrogiem i końca jej nie widać, więc coraz bardziej we znaki dają się polskim pracownikom transgranicznym koronawirusowe obostrzenia wprowadzone przez niemieckie przygraniczne landy. Chodzi o testy na wirusa, które nie dość, że przekraczając codziennie wielokrotnie polsko-niemiecką granicę z powodów zawodowych, trzeba robić obowiązkowo raz w tygodniu, to jeszcze często pokrywać ich koszt z własnej kieszeni. W Polsce jest to każdorazowy wydatek rzędu kilkuset złotych, a w Niemczech kilkudziesięciu euro.
Jak donosi portal radioszczecin.pl sprawa nabrzmiała wśród protestującej przeciw takiemu traktowaniu przygranicznej społeczności do tego stopnia, że znalazł się śmiałek, który zaskarżył w sądzie administracyjnym w Greifswaldzie władze Meklemburgii Pomorza Przedniego za … łamanie unijnych traktatów, w związku ze zmuszaniem przekraczających granicę polsko-niemiecką do wykonywania płatnych testów na koronawirusa.
W ocenie prawnika Rafała Malujdy, obywatela polskiego mieszkającego po niemieckiej stronie granicy i pracującego po obu jej stronach, który to właśnie złożył ów pozew, wymóg ten jest ewidentnym naruszeniem zasady równego traktowania i swobodnego przepływu wszystkich mieszkańców państw unii. Ciekawe czy po rozpatrzeniu złożonego przez polskiego prawnika pozwu przez niemiecki sąd administracyjny będzie szansa na wycofanie się władz landu z tych dyskryminujących polskich pracowników transgranicznych przepisów. Nie tylko prawnik pokłada w tym wielkie nadzieje.
Opracowanie BC
Źródło:
- https://radioszczecin.pl/6,419259
- Obraz iXimus z Pixabay