Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media – oceniła w piątkowym wpisie na Twitterze ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. W jej opinii „polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów”.
Komentarz redakcji: Zacznijmy od ogólnego spojrzenia na rynek mediów w Polsce. Są one podzielone pomiędzy kilku wielkich graczy. TV to TVP publiczna, TVN i Polsat + niszowe TV Republika, Trwam i kilka stacji internetowych. Opinię publiczną, czyli opinie większości osób, kształtują media mainstreamowe, czyli mamy dwa główne nurty – pro PiS i anty PiS. I to jest cały pluralizm mediów telewizyjnych. Media papierowe to ponad 80% własności niemieckich i niemieckojęzycznych koncernów.
Jak wiemy, w korporacjach wolność słowa istnieje jedynie w zakresie wypowiadania się zgodnie z linią pisma, czy stacji. Za krytykę Kaczyńskiego wylatuje się z TVP, za brak krytyki i złośliwego chamstwa, z pozostałych stacji. Tak to działa.
Zatem rozdrobnienie mediów może jedynie zwiększyć wolność słowa, gdyż dziennikarz o każdych poglądach w końcu trafi do gazety, czy rozgłośni, w której publikował będzie w swoim stylu, zgodnie z wiedzą i sumieniem i jednocześnie nie podpadnie szefowi.
Kolonialne wycieczki pani Mosbacher zaczynają już być niestrawne – gada do nas, jak do niepiśmiennych Murzynów, obraża nas i jeszcze zadziera nos do góry, myśląc, jaka to jest mądra – a żeby dowiedzieć się jaka jest mądra, wystarczy jeden rzut oka tę snobistyczną, egzaltowaną postać.
Jacek Biel
- foto i cytat TVP Info