Stany Zjednoczone podkreślają, że nie ma czegoś takiego jak „prawo do aborcji”.
Prezydent USA Donald Trump stoi na stanowisku, że życie dzieci nienarodzonych powinno być objęte ochroną, podkreślają przedstawiciele Ameryki w WHO.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych w Światowej Organizacji Zdrowia wydali oświadczenie, w którym odcinają się od jej proaborcyjnej polityki.
Dunja Mijatović, która w Radzie Europy pełni funkcję komisarki praw człowieka, upomina się o prawa reprodukcyjne i seksualne Polek.
„Polskie władze powinny pilnie przyjąć i skutecznie wdrożyć przepisy zapewniające dostępność aborcji. Aborcja w Polsce powinna być legalna i w pełni dostępna dla zapewnienia ochrony zdrowia i życia kobiet, jak też wolności od nieludzkiego traktowania” – twierdzi Mijatović, która skierowała pismo w tej sprawie do Komitetu Ministrów Rady Europy. Organ ten zajmie się rozpatrzeniem postulatów i rekomendacji komisarki.
„Stany Zjednoczone silnie wspierają możliwość osiągania przez kobiety jak najlepszego zdrowia, życia, godności i dobrego samopoczucia”, czytamy w oświadczeniu. „Bronimy dostępu do wysokiej jakości opieki zdrowotnej dla kobiet i dziewcząt przez całe ich życie. Nie akceptujemy jednak odniesień do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego czy innych wyrażeń, które sugerują albo otwarcie mówią o dostępie do aborcji w ramach troski o ludność i w ramach usług medycznych dla poszczególnych osób”, wskazują dalej.
„Stany Zjednoczone wierzą w prawną ochronę nienarodzonych i odrzucają wszelką reinterpretację międzynarodowych praw człowieka. […] Jak stwierdził prezydent Trump, Amerykanie nigdy nie będą mieli dość obrony niewinnego życia. Każdy naród ma suwerenne prawo do wcielania w życie programów i działań zgodnych z ich prawami i polityką, bez zewnętrznej presji” – kontynuuje oświadczenie.
Przedstawiciele USA stwierdzają wreszcie, że „nie ma międzynarodowego prawa do aborcji”, a państwa nie są zobowiązane do tego, by „finansować lub ułatwiać aborcję”. Ponadto delegaci nie uznają aborcji za „metodę planowania rodziny”.
Oświadczenie jest w istocie zestawem uwag do rezolucji ws. koronawirusa przyjętej we wtorek przez WHO; Amerykanie, mimo zaznaczenia rozbieżności stanowisk, nie zablokowali dokumentu organizacji, pozwalając na jego jednogłośne przyjęcie.
Kilka dni wcześniej prezydent USA Donald Trump wystosował ultimatum do WHO w sprawie „alarmującego braku niezależności” od rządu Chin. Polityk wezwał organizację do przeprowadzenia reform, w przeciwnym razie grożąc całkowitym odcięciem amerykańskiego finansowania.
„Nie mogę pozwolić, by pieniądze amerykańskich podatników nadal finansowały organizację, która, w obecnym kształcie, w tak jawny sposób nie służy interesowi Ameryki”, napisał prezydent w specjalnym liście.
Oprac. EB