Kto polskimi rękoma zorganizował prowokację wymierzoną w stosunki ukraińsko-węgierskie? – 30% albo L

W Krakowie zapadł wyrok w sprawie trzech nacjonalistycznych działaczy, którzy dopuścili się czynu o znamionach terrorystycznych poza granicami Polski. Ich przypadek to typowy przykład międzynarodowej prowokacji obliczonej na wywołanie napięcia między krajami naszego regionu. Zacznijmy jednak od początku…

4 lutego 2018 roku w Użhorodzie na Zakarpaciu na Ukrainie nieznani sprawcy podpalili budynek Węgierskiego Centrum Kultury. Ogień strawił dużą część parteru. Ten akt jeszcze bardziej skomplikował napięte stosunki między Budapesztem a Kijowem, spowodowane przyjęciem przez parlament ukraiński jesienią 2017 roku nowej ustawy oświatowej, która ograniczyła madziarskiej mniejszości na Zakarpaciu możliwość nauczania szkolnego w języku węgierskim.

Podpalenie ośrodka wywołało powszechne oburzenie na Węgrzech. W tamtejszych mediach pojawiły się oskarżenia pod adresem ukraińskich nacjonalistów, którym przypisano przestępczy czyn.

Jeszcze w tym samym miesiącu sprawców jednak ujęto. Dokonała tego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Krakowie. Podpalaczami okazali się trzej obywatele Polski: 29-letni Michał Prokopowicz (członek prorosyjskiej partii Zmiana) oraz 26-letni Adrian Marglewski i 23-letni Tomasz Rafał Szymkowiak (działacze nacjonalistycznej organizacji Falanga).

Sprawcy pozostawili po sobie tak dużo śladów (w hostelu, na stacji benzynowej, na granicy i w telefonach komórkowych), że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nie miała problemów z ustaleniem ich tożsamości. Materiały śledztwa przekazano Prokuraturze Generalnej w Warszawie, która przejęła sprawę. W efekcie doszło do aresztowań i procesu. Na sali rozpraw prokurator stwierdził, że atak na węgierski ośrodek wpisywał się w rosyjską politykę mającą na celu osłabienie Ukrainy i jej wewnętrzną destabilizację.

Sąd uznał winę całej trójki. Michał Prokopowicz został skazany na trzy, a Tomasz Rafał Szymkowiak na dwa lata więzienia. Adriana Marglewskiego, który jako jedyny współpracował ze śledczymi, wypuszczono na wolność, jednak objęto dwuletnim nadzorem i nakazano prace społeczne.

Podczas rozprawy Prokopowicz zeznał, iż działał na zlecenie niemieckiego dziennikarza Manuela Oschsenreitera, od którego otrzymał pieniądze oraz instrukcje. W momencie dokonania zamachu Oschsenreiter był konsultantem Markusa Frohnmaiera – deputowanego do Bundestagu z partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Znany jest też jako przyjaciel Aleksandra Dugina i stały komentator takich rosyjskich mediów, jak Russia Today, Pierwyj Kanał czy Sputnik. Sam Oschsenreiter odrzuca te oskarżenia i twierdzi, że nie ma nic wspólnego z podpaleniem w Użhorodzie.

Kto był rzeczywistym zleceniodawcą prowokacji dokonanej polskimi rękoma? Ten, kto umie posługiwać się takimi pionkami, czy to bułgarskimi i tureckimi, czy to czeczeńskimi. Trudno podrobić ten styl.

Grzegorz Górny

źródło: wpolityce.pl

Dodaj komentarz