Europarlament zanegował ustalenia szczytu nt. 7-letniego budżetu EU

Europosłowie negatywnie ocenili ograniczenie wydatków i złagodzone zapisy dotyczące mechanizmu praworządnościowego – podała Informacyjna Agencja Radiowa.

Rezolucja nie jest prawnie wiążąca, jest stanowiskiem politycznym przed kolejnymi negocjacjami z krajami członkowskimi, których możemy się spodziewać na jesieni.

Jeszcze rano przewodniczący Rady Europejskiej mówił, ze udało nam się dojść do porozumienia. „Chodzi o kwotę ponad 1 biliona 800 mld euro. Jesteśmy dziś lepiej przygotowani, by konkurować ze Stanami Zjednoczonymi, czy Chinami. Europa po raz pierwszy współdziała w finansowaniu tak wielkich wydatków”. Według europosłów zaplanowane wydatki są niewystarczające.

Drugą kwestią była reguła praworządności. Wg Michela powiązanie „finansowania z praworządnością sprawia, że każdy będzie miał tu do odegrania swoją rolę: komisja, Parlament i Rada Europejska”, co pozwoli na „nadawanie kierunku politycznego”. Europosłowie chcą łatwiejszego uruchamiania procedury sankcyjnej – większość kwalifikowana miałaby być potrzebna do jej zablokowania, a nie uruchomienia, jak ustalono teraz. Co ciekawe – w przypadku zawieszenia czy odebrania pieniędzy z budżetu unijnego, kraj objęty sankcjami miałby wypłacić samorządom równowartość z własnego budżetu.

W naszej ocenie, byłoby to zbieżne z koncepcją rozbicia Europy na regiony – czyli współczesnej, zaktualizowanej do obecnych warunków koncepcji Mitteleuropy zdominowanej i kierowanej przez Niemcy. Z drugiej strony w tej rezolucji widać interesy zideologizowanej biurokracji unijnej, która chciałaby mieć więcej władzy, więcej fruktów, a „budzące” się narody Unii najwyraźniej im w tym pasożytowaniu przeszkadzają.

Na szczęście rezolucja nie jest prawnie wiążąca – oznacza jednak dogrywkę w negocjacjach. Czy będzie można w tej kwestii liczyć na wsparcie części opozycji? Podczas debaty sejmowej sukces Mateusza Morawieckiego spotkało się z umiarkowanym uznaniem. Krzysztof Bosak (Konfederacja): „Kwota, którą chwalił się pan premier, faktycznie może wydawać się imponująca”. Andrzej Grzyb (PSL): „Nikt tego nie kwestionuje, nie mamy tutaj żadnej satysfakcji, żeby krytykować to, co jest faktem”. Dariusz Wieczorek (Lewica): „Pewnie rzeczywiście osiągnęliście, pan premier z polskim rządem, maksimum tego, co mogliście osiągnąć”. Sukces negocjacji negowała wyłącznie Koalicja Obywatelska, z wyjątkiem… byłego przewodniczącego Platformy Grzegorza Schetyny, który na antenie Polsat News powiedział: „Następna szansa na dyskusje i negocjacje będzie za siedem lat. Każde euro, każde wsparcie dla Polski jest tego warte, współpracy nawet z politycznymi oponentami”. Dopytywany, czy jest gotowy pomóc premierowi odparł: „oczywiście”.

Deklaracje deklaracjami, a pewni możemy być absolutnie jednego: że będziemy świadkami bardzo ciekawego widowiska.

oprac. Christopheros

  • Źródło: IAR, TVP info, Polsat News
  • foto

Dodaj komentarz