Bądźmy wśród nielicznych już od 2017 roku

Szanowni Państwo,

napisałem ileś tygodni wstecz, bardzo ogólnie, o mojej myśli zaproponowania pewnego szyku mody wśród uczniów lęborskich szkół, czyli generalnie odzieży szkolnej w wybranym kolorze, innym dla każdej szkoły .Zdawałem sobie sprawę, że jest to dość śmiały i ryzykowny pomysł, choć takie przypadki mają jednak miejsce w Polsce, pomimo, że wiele lat temu umiejętnie takie próby zdyskredytowano. Pomysł w związku z tym był ryzykowny również ze względu na podejście do tego tematu samej młodzieży i trudności – najprawdopodobniej duże – z przekonaniem do tego projektu naszych uczniów.

Hasło: naprzód młodzieży świata, czy raczej młodzieży Lęborka! – nie jest chwytliwym argumentem.

A ośmieszyć się jest bardzo łatwo. Ale jednak wydawało mi się , że warto ten temat poruszyć, gdyż nie jest on obojętny wielu osobom z grupy żyjących przodków. Przyznaję, że z samą młodzieżą nie rozmawiałem. Raczej nie przedstawię naszym młodym odbiorcom tej – co by nie mówić – odrobiny szaleństwa oryginalności. Myślę, że mógłbym spodziewać się od nich odpowiedzi, że oni i tak są oryginalni. Nie jestem pewien, czy chodziłoby nam o tę samą oryginalność. Pewnie udowadnialiby w naszej rozmowie, że ich pokolenie, to już pokolenie ludzi dorosłych – patrz: umiejętność posługiwania się smart fonem, czy gra na klawiaturze internetowego pianina; w jakimś stopniu niezależnych, a niektórzy z nich upierali się, że nawet i wolnych.

Byłoby to jednak chyba przekroczenie orbity księżyców wolności i osiągnięcie bardzo przyziemnego stanu, że: królewicz jest nagi. Wiadomo, że dobrodziejstwo i znaczenie wolności, na danym etapie życia warto byłoby udowodnić. Udowodnić swoim najbliższym, rodzicom, nauczycielom, przełożonym i zupełnie przypadkowym osobom. Wszystkim, na kontaktach z którymi biegnie , i na których oprze się, każdego życie.

Wydaje mi się, że wolność jest pochodną mądrości i dojrzałości, albo na odwrót – nie spieram się, kolejność nie ma chyba takiego znaczenia. Tyle tylko, że wolność jest w nas, a to co jest na nas to już jest pewnego rodzaju konieczność. Niestety dla niedowiarków, jest to pewna przyzwoitość, nawet duma z wyboru, z jakości zasad – na pewno moralnych, jest to stan sprawności hamulców przy próbach przekraczania prędkości życia osobistego, żeby żyć dla tych wszystkich wymienionych wyżej, no i dla siebie.

Dobra, koniec filozofowania. Zmieniłem tytułowy projekt na bardziej – jak myślę – przyswajalny dla wszystkich. Należy oswoić z tym projektem najpierw najmłodsze umysły, dopiero wkraczające na szkolną ścieżkę. Zacznijmy więc od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Myślę, że jeśli zgodzimy się z poglądem, że wszystkie dzieci są nasze, to nikt z dorosłych nie zakwestionuje takiego postępu.

Przechodząc do drugiej klasy, ci pierwszacy, zabierają te ideę ze sobą, a kolejny rocznik pierwszaków kontynuuje dzieło poprzedników. I tak z każdym nowym rokiem szkolnym, każdy następny rocznik wdraża ten wizerunek w praktyce, a roczniki awansujące wyżej wypełniają rok po roku tę misję, aż do najwyższego poziomu liceum/technikum.

Trochę to potrwa, ale nie jest to najważniejszy czynnik. Może nawet dojść do syndromów zazdrości wśród tej młodzieży, której cały zainicjowany system nie obejmie. Będzie to całkiem zdrowe odczucie.

Jedyny problem, który czekałby nas dorosłych, to kwestia finansowa wdrażania nowego wizerunku dzieci. Widzę w tym możliwość współfinansowania wydatków rodziców z budżetu urzędów lokalnych, być może stworzenia specjalnej fundacji, być może korzystanie z części Budżetu Obywatelskiego, być może z dotacji ministerialnych itp.

Szczegóły dotyczące samego wyglądu ubiorów są na pewno bardzo ciekawe i na pewno inspirujące, gdyż byłaby przewidziana funkcja projektowania stroju bezpośrednio przez samą młodzież. Szycie ubranek zlokalizowalibyśmy w Lęborku na bazie doświadczenia uczniów i nauczycielu kierunku „krawiectwo” w lęborskich szkołach.

Kontrowersje w tym projekcie mogą się brać z kontrakcji dwóch zupełnie przeciwstawnych sobie poglądów. Pierwszym może być taki : nie szata zdobi człowieka; drugi : jak cię widzą, tak cię piszą. Ale to są mało wiarygodne na tak wczesnych wychowawczym etapie młodego człowieka „przysłowia”, najbardziej kolidujące z pomocniczą rolą szkoły dla rodziców w systemie kształtowania się charakteru naszych dzieci . Trzeba również zauważyć bardzo ważny efekt przywracania godności zawodu nauczyciela wobec wewnątrz uczniowskiej społeczności, na skutek solidarności uczniowskiej wg efektu dumy i szacunku „własnego grona”. Te efekty przyjdą z falą przesuwania się kolejnych roczników.

Na koniec ostatnia kwestia, która może zachęcić wszystkich zainteresowanych do tego projektu, to wszystko co dotyczy wyglądu samych ubranek. Począwszy od rodzaju materiału, koloru materiału przypisanego konkretnym szkołom podstawowym, wzoru zależnego od np. pory roku, naszywek, które mogłyby dodatkowo stanowić logo wg patronów danej szkoły itp.

Nie łatwą będzie próba przyznawania, wyboru i utrzymania się koloru ubranek w gamie kolorów, które zdecydują się zaakceptować poszczególne szkoły. Co do kroju stawiam na pomysłowość we współpracy młodzieży z nauczycielami.

To wszystko jest do opracowania przez gremium decyzyjne, w którym widzę następujący komplet sędziowski: urzędnicy /niestety/ – rodzice – pomysłodawcy.

Przygotowanie tego projektu nie trwałoby długo, a wdrożenie byłoby możliwe już we wrześniu 2017 roku.

Odwagi!

Pomożecie?

Jacek Karcz