Do czego doprowadziły nas lockdowny i izolacja?

Spustoszenie w gospodarce, zawirowania na rynku pracy oraz dramaty obywateli odciętych od środków do życia, tracących swoje biznesy, na które zagięli parol politycy nagle wyjątkowo troskliwi o ich zdrowie i życie, to nie jedyne efekty tak modnego teraz zamykania kraju i społeczeństwa w domach. Najgorsze jest to, że te wszystkie mające już znamiona szaleństwa metody przeciwdziałania epidemii nie tylko, że koronawirusów nie powstrzymają, to jeszcze przygotowują im znakomity grunt do inwazji i działania. A już można wyciągnąć wnioski na podstawie medialnych doniesień „co w polityce piszczy”, że jesienią zapowiada się powtórka z mocno wątpliwej rozrywki.                 

Sprawnie działające mechanizmy obronne organizmu gwarantują to, że patogeny choć jest ich wiele i w dodatku ciągle przystosowują się do zmieniających warunków, stają się po prostu bezsilne. W zdrowym zrównoważonym ciele bariery fizyczne zapobiegają skutecznie ich wtargnięciu, a jeśli nawet jakimś sposobem ta sztuka się uda, zostają zlikwidowane przez komórki odpornościowe lub nie znajdą odpowiedniego podłoża do replikacji. A praca układu immunologicznego zależy od tego czym się odżywiamy, stanu ducha i umysłu, aktywności fizycznej oraz dobroczynnego działania świeżego powietrza i słońca. Niestety to wszystko jakoś dziwnie nie idzie w parze z izolacją społeczną i ciągłym straszeniem zabójczą zarazą, które fundują obywatelom ich wybrańcy.           

Czasopismo medyczne British Journal of Sports Medicine już kilka miesięcy temu opublikowało wyniki badań amerykańskich naukowców z firmy Kaiser Permanente z Kalifornii zajmującej się ochroną zdrowia, przeprowadzonych aż na blisko 50 tysiącach osób ze zdiagnozowaną chorobą COVID-19, które naszym politykom oraz ich ekspertom powinny dać do myślenia i zrewidowania prowadzonej dotąd taktyki koronawirusowej, która na niewiele się zdaje, a jej katastrofalne działania uboczne są niewspółmierne do skali rażenia samych wirusów, które tak naprawdę są tylko przysłowiowym gwoździem do trumny.            

Okazuje się, że aktywność fizyczna, którą tak skutecznie politycy utrudniali obywatelom zamykając baseny, kluby fitness czy siłownie oraz przetrzymując ich na siłę w domach przy komputerach, nie tylko jak było zresztą do przewidzenia, zmniejsza ryzyko wystąpienia ostrej niewydolności oddechowej ale co najważniejsze chroni przed hospitalizacją i śmiercią. Chorzy na COVID-19, którym regularna aktywność fizyczna nie była w smak ponad dwukrotnie częściej lądowali w szpitalu i prawie dwukrotnie częściej ta wizyta kończyła się na OIOM-ie, a zgony dotyczyły 2,5 razy więcej przypadków osób nieaktywnych ruchowo. Jednym słowem tym, którzy regularnie uprawiają sporty i ćwiczą, covid niestraszny. W dodatku dobroczynne właściwości ruchu zaobserwowano nawet u osób, które ćwiczyły rzadziej.         

Jeśli do stałej aktywności fizycznej dorzucimy inne elementy zdrowego trybu życia mamy gotowe antidotum na wirusową zarazę. A tu jak się okazało i na tym polu dzięki zastosowanej dotąd terapii zamykania, izolacji i dezynfekcji mamy znowu kuriozalnie do czynienia ze strzałem w kolano. Jak donosi bowiem portal businessinsider.com.pl badacze z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy już od 2017 roku prowadzą badanie nawyków Polaków, zaobserwowali podczas pandemii, że nie tylko znacznie spadła aktywność fizyczna osób w grupie badanej, ale jeszcze ich dieta stała się bogatsza w … tłuszcze i słodycze oraz więcej Polaków sięgało po papierosy. W to graj koronawirusom i innym patogenom, nie mówiąc już o znacznie bardziej zabójczych chorobach.           

Dla zobrazowania skali szkód spowodowanych epidemicznymi obostrzeniami wystarczy porównać wyniki badań przed i w czasie tzw. pandemii. Liczba osób w grupie badanej, które regularnie ćwiczyły spadła z 8,5 proc. do jedynie … 1,2 proc., a jeśli chodzi o dietę, to dzienne średnie spożycie tłuszczów i cukru wzrosło w czasie pandemii odpowiednio z 78 g do 83 g oraz z 56,6 g do 64,5 g. Stąd wyłania się bardzo mało optymistyczny obraz Polaka bardzo kiepsko przygotowanego do batalii z wirusami, zajadającego stres słodyczami i w dodatku chętniej sięgającego po mające niewiele wspólnego z dobrym zdrowiem papierosy. Jak się bowiem okazuje podczas pandemi w grupie badanej ilość osób niepalących zmniejszyła się z 73 proc. do … 65 proc.           

Nie można oprzeć się więc wrażeniu, że dalsze stosowanie polityki ograniczeń, o których już napomyka się w mediach, nie tylko, nie uchroni obywateli przed ostrymi wirusowymi infekcjami, ale wkrótce może spowodować znacznie groźniejsze dla ich zdrowia i życia komplikacje.         

Opracowanie BC 


Źródło:    

https://youtu.be/orFvL7QzArk
https://youtu.be/orFvL7QzArk
https://youtu.be/orFvL7QzArk
https://youtu.be/orFvL7QzArk
https://youtu.be/orFvL7QzArk

Dodaj komentarz