Ofiarą islamskiego terrorysty, który w piątek w we Francji zaatakował przypadkowe osoby okazał się Polak. 56-letni Janusz Michalski zginął stając w obronie swojej żony.
Do ataku doszło w Villejuif. Najpierw pod wiaduktem islamista zaatakował nożem kobietę. 56-letni mąż, który wystąpił w jej obronie został śmiertelnie ugodzony w klatkę piersiową. Okazał się nim Polak Janusz Michalski.
Później terrorysta zaatakował i lekko ranił inną kobietę. Następnie podjechał autem na parking supermarketu, by kontynuować swoje „dzieło”. Tam zabili go obecni na miejscu policjanci.
Wiceminister spraw wewnętrznych Laurent Nuñez pochwalił reakcję policji. Pomiędzy jej wezwaniem, a neutralizacją napastnika minęło tylko 17 minut. Przybyli na miejsce funkcjonariusze zobaczyli bosego i brodatego mężczyznę z zakrwawionym nożem, ubranego w dżalabiję.
Na widok policji, napastnik ruszył na funkcjonariuszy z okrzykiem: „Allah Akbar!”. Oto przebieg: trafiony kulą próbuje nadal wstać i wsadza rękę do kieszeni. Ze względu na podejrzenie obecności na jego ciele materiałów wybuchowych, co się nie potwierdziło, pada jeszcze jeden strzał z policyjnego karabinu szturmowego HK G36.
Janusz Michalski jest kolejną w ciągu niewiele ponad 13 miesięcy ofiara islamskiego terroryzmu we Francji. 11 grudnia 2018 roku w zamachy w Strasburgu zginał 31-letni Bartek Niedzielski z Ełku. Sprawcą aktu terroru był 29-letni Cherif Chekatt. Podczas jarmarku bożonarodzeniowego terrorysta otworzył ogień do ludzi i strzelał przez dziesięć minut, zabijając 5 osób i ciężko raniąc 11.
Według wielu źródeł, Bartek próbował powstrzymać terrorystę i został postrzelony w głowę, co spowodowało nieodwracalne, jak się okazało, uszkodzenia mózgu.
źródło: nczas.com