Oficjalny profil białostockiego urzędu miejskiego na Facebooku działa jak hejterski Spotted Białystok

Pytać i komentować na profilu Wschodzący Białystok może każdy… Ale tylko ten każdy, kto chwali wszystkimi literami urzędującego prezydenta, jego zastępców, urzędników i formację polityczną, z której się wywodzi. Głosy krytyczne są traktowane tak jak na Spotted Białystok. Ban i do widzenia. Więcej nic nie napiszesz.

Od kilku miesięcy otrzymujemy informacje od mieszkańców naszego miasta o tym, że oficjalny profil urzędu miejskiego w Białymstoku na Facebooku blokuje wielu z nich możliwość wypowiedzi. Tu już nie chodzi nawet o kasowane komentarze, bo te usuwane są setkami, jak nie tysiącami.

Chodzi o coś poważniejszego, bo pozbawianie części osób możliwości komentowania, zadawania pytań, ale także i brania udziału w konkursach, które niekiedy organizowane są za pomocą portalu Facebook.

Niektórzy z niewiadomych powodów są wyłączeni z możliwości brania udziału w takich konkursach. Bo sam powód zamieszczenia krytycznego komentarza wobec władz miasta czy jego działań, nie był określony w żadnym regulaminie.

To, co w tej sprawie bulwersuje bardzo mocno, to fakt, że profil Wschodzący Białystok nie jest profilem ani osoby prywatnej, ani prywatnego przedsięwzięcia. Jest to oficjalny profil urzędu miejskiego, który funkcjonuje dla wszystkich przecież białostoczan, a przynajmniej powinien tak funkcjonować.

Gdyby było inaczej urzędnicy musieliby określić, kogo obsługują, z kim będą rozmawiać, a kogo i gdzie odeślą, bo nie podobają się im poglądy danego mieszkańca. Z tym, że żaden samorząd nie ma prawa postępować w taki sposób i dyskryminować kogokolwiek z powodu poglądów politycznych, wyznania religijnego czy jakichkolwiek innych.

Na dzisiejszej konferencji pana prezydenta Bialegostoku transmitowanej za pośrednictwem strony na Facebooku Wschodzący Białystok, pan prezydent Białegostoku wspominal o tym, jak to premier jeżdżąc po kraju i rozdajac czeki, robi obecnemu prezydentowi kampanie za publiczne pieniadze.

Mnie tez to nie pasuje, ale druga strona gra podobna karta i bardzo mierzi mnie ta hipokryzja. Pod filmem z dzisiejsza konferencją pana prezydenta Bialegostoku napisałam taki komentarz (cytuję z pamięci):

„Niby ładnie Pan Prezydent mowi, ze nie godzi się wykorzystywac w kampanii stanowiska premiera do promocji obecnego prezydenta, ale z drugiej strony – na co liczy Pan Prezydent Bialegostoku promujac akcje profrekwencyjna z nagrodą w postaci koncertu celebrytów, których poglądy, dzięki internetowi, zdążyliśmy poznac. Bo że ci artysci, wychodząc z taką akcją tylko w dużych miastach, liczą na to że wyższa frekwencja przysporzy głosów kandydatowi Trzaskowskiemu nie ulega najmniejszej wątpliwości.”

A cytuje z pamieci, bo Wschodzacy Bialystok tak szybciutko mnie zablokowal, pozbawiajac mozliwosci komentowania, ze nawet nie zdążyłam screena zrobic 😉

Szczerze mowiac jestem oburzona, bo jakim prawem pozbawia sie obywatela Bialegostoku i podatnika glosu na profilu, ktory nie jest prywatnym profilem, ale samorzadowym? Jeszcze zrozumialabym taki ruch, gdyby moj wpis naruszal dobre obyczaje, ale w tej sytuacji pozostaje pytanie o wolnosc slowa na koncie Wschodzacy Bialystok

– wpis o takiej treści (pisownia oryginalna) zaledwie wczoraj zamieściła na naszym redakcyjnym profilu jedna z mieszkanek Białegostoku.

Identycznie zachowuje się hejterski profil Spotted Białystok, który blokuje masowo użytkowników za niewłaściwe poglądy. Bo one muszą być zgodne z poglądami i działaniem Tadeusza Truskolaskiego, Platformy Obywatelskiej i akolitów. Wielu mieszkańców poznało się na tym działaniu, bo są od dawna zablokowani. Także nasza redakcja nie ma od lat możliwości odniesienia się tam do czegokolwiek.

Tak samo jak nie ma możliwości odniesienia się lub zadawania pytań do zastępcy prezydenta Białegostoku Rafała Rudnickiego na Twitterze i Facebooku. I to by jeszcze można było zrozumieć, gdyby profil był czysto prywatny. Ale tak nie jest, ponieważ wpisy z tego profilu podawane są często przez oficjalny profil urzędu miejskiego zarówno na Facebooku, jak i na Twitterze.

Nasze pytania lub komentarze były także kasowane na profilu Wschodzący Białystok, podobnie jak wiele innych. Choć nie powinno to absolutnie mieć miejsca. Urzędnicy obsługujący te profile tłumaczyli się wielokrotnie, że blokują lub usuwają wpisy naruszające standardy Facebooka. Ale niestety, jest to nieprawda.

Te platformy same kasują komentarze i blokują użytkowników bez konieczności ingerencji osób trzecich. Jeśli już jednak administratorzy zauważą taki wpis, sami powinni zgłosić do Facebooka lub Twittera, a tam już pracownicy sprawdzą, czy faktycznie dany wpis narusza standardy, czy nie. Urzędnicy nie mają żadnego prawa bawić się w cenzora.

Ta sytuacja pokazuje wyraźnie, jak władzom Białegostoku jest zupełnie nie po drodze z zasadami demokracji, wolności słowa oraz tym wszystkim, co Polacy wywalczyli sobie po 1989 roku.

Za to chętnie świętują w przestrzeni publicznej demokratyczne zdobycze narodu polskiego depcząc je przy okazji dla własnych celów politycznych. Cenzura stosowana przez urzędników białostockiego magistratu nie różni się niczym od cenzury stosowanej niegdyś przez komunistów w Polsce.

Politycy, którzy zatrudniają do obsługi nowoczesnych narzędzi takich urzędników, jak to ma miejsce w Białymstoku, są realnym zagrożeniem demokracji. I nie ma tu mowy o czasie przyszłym, bo komunistyczne zapędy włodarzy i ich wykonawców powodują, że cenzura działa identycznie jak za komuny, tu i teraz.

Ale to oni chcą się jednocześnie mienić piewcami wolności. Szkoda, że jest to kolejne kłamstwo białostockich polityków z ekipy Tadeusza Truskolaskiego.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska

Dodaj komentarz