Mariusz Dzierżawski i Bawer Aondo-Akaa skazani przez sąd

Założyciel naszej Fundacji Mariusz Dzierżawski oraz nasz wolontariusz Bawer Aondo-Akaa zostali skazani przez sąd.

Obaj usłyszeli wyroki za pokazywanie Polakom prawdy o aborcji.

Mariusza Dzierżawskiego skazano za antyaborcyjną kampanię samochodową prowadzoną w Warszawie, m.in. pod Szpitalem Orłowskiego, przed stołecznym ratuszem oraz w pobliżu warszawskich liceów. W wyniku tej akcji, prowadzonej dzięki wsparciu naszych Darczyńców, informacja o tym czym jest i jak wygląda aborcja dotarła do tysięcy osób.

W szczególności przez ponad 2 lata docierała do wszystkich pacjentów wchodzących do Szpitala Orłowskiego, w którym jeszcze do niedawna mordowano najwięcej nienarodzonych dzieci w Polsce. Jak dowiedzieliśmy się w połowie ubiegłego roku, liczba aborcji w tej placówce drastycznie zmalała. Istotne było także docieranie z prawdą o aborcji do młodzieży licealnej, która jest szczególnie narażona na aborcyjną propagandę.

Za ratowanie życia maleńkich dzieci i budowę świadomości Polaków Mariusz Dzierżawski został zmuszony przez sąd do zapłaty 1200 zł kary. Jego oskarżycielami byli warszawscy policjanci, którym przeszkadzało pokazywanie prawdy na ulicach stolicy.

Drugi wyrok skazujący, w przeciągu jednego miesiąca, usłyszał również Bawer Aondo-Akaa, nasz wolontariusz, który od urodzenia porusza się wyłącznie na wózku. Po raz kolejny doniosła na niego aborcyjna aktywistka, która wszczęła sprawę sądową z powodu antyaborcyjnego billboardu, którego wywieszenie koordynował Bawer. Grafikę, przedstawiającą czym jest i jak wygląda aborcja, widziały tysiące ludzi przewijających się przez jedną z górskich miejscowości.

Bawer musi teraz zapłacić blisko 2 000 zł grzywny oraz kosztów postępowania sądowego. A przecież dopiero co, w styczniu, został zmuszony do poniesienia 1 200 zł kary po niemal identycznym procesie.

Te same środowiska, które pozywają nas za antyaborcyjne i antypedofilskie akcje, uważają, że Polska jest krajem zbyt mało „tolerancyjnym” dla „różnorodności”. Mówienie prawdy nie mieści się jednak do tej kategorii, czemu po raz kolejny dał ostatnio przykład m.in. prezydent Wrocławia, który wysyła swoich ludzi aby rozbijali legalne zgromadzenia publiczne informujące o horrorze aborcji.

Akcje naszych wolontariuszy w tym mieście są stale monitorowane przez urzędników i służby mundurowe. Od jakiegoś czasu na każdą akcję, która odbywa się na wrocławskim Rynku, od razu przychodzą policjanci i strażnicy miejscy przypatrując się, czy pokazujemy przechodniom antyaborcyjne materiały. Gdy tylko je zobaczą, od razu rozwiązują zgromadzenie na podstawie upoważnienia prezydenta Sutryka.

Po rozbiciu kilku naszych akcji w ten sposób, wywiesiliśmy we Wrocławiu specjalny billboard, który porównuje działania Jacka Sutryka do ukrywania prawdy o Katyniu przez komunistów.

Komuniści chcieli ukryć prawdę o Katyniu, a Sutryk chce ukryć prawdę o aborcji. Ci którzy ośmielali się za czasów PRL mówić prawdę o Katyniu trafiali do więzień. O jakiej karze dla obrońców dzieci marzy Jacek Sutryk, który postawił na nogi cały swój aparat urzędniczy aby nam przeszkodzić?

Tego być może już wkrótce się dowiemy, gdyż zagroził nam kolejnymi procesami sądowymi. Nie przeszkadza mu to w jednoczesnym powołaniu w mieście specjalnego pełnomocnika ds. tolerancji (!) oraz publicznym wypowiadaniu stwierdzeń takich jak:

„Szanuję prawo każdego do manifestowania swoich poglądów, nawet jeśli są to poglądy, z którymi się nie do końca zgadzam”

Jak wygląda taki „szacunek” do manifestowania swoich poglądów w krajach, gdzie postępy we wdrażaniu „tolerancji” zaszły już o wiele dalej niż w Polsce?

W Kanadzie pokazywanie prawdy o aborcji od dawna jest zabronione w związku z czym całe społeczeństwo przesiąknięte jest aborcyjną mentalnością.

W kanadyjskim stanie Ontario prawie co piąta nastolatka w wieku od 15 do 19 lat miała przynajmniej jedną aborcję. Jest ona całkowicie dostępna dla młodych dziewcząt i można jej dokonać bez wiedzy i zgody rodziców. Nastolatki zgodnie z prawem nie mogą więc np. kupić papierosów czy alkoholu oraz kierować samochodem, ale mogą dokonać aborcji. Na terenie całej Kanady wykonano w 2016 ogółem 97 764 aborcji. Co ważne, ten kraj, mimo ogromnej powierzchni, ma mniej mieszkańców niż Polska.

Mordowanie dzieci nienarodzonych jest w Kanadzie czymś tak powszechnym i oczywistym, że ich obrona stała się… przestępstwem. W internecie można śledzić m.in. działania Mary Wagner oraz organizacji Red Rose Rescue, której członkowie wchodzą do aborcyjnych ośrodków śmierci i namawiają kobiety aby nie zabijały swoich dzieci. Są za to natychmiast aresztowani i traktowani przez policję z ogromną brutalnością, jak najgorsi zbrodniarze.

Pacyfikacja

Dzielna Mary Wagner, która ratuje życie maluszków, spędziła już w kanadyjskich więzieniach ponad 5 lat. Czy to samo czeka polskich obrońców życia?

Wtrącanie pro-liferów do więzień to logiczna konsekwencja działań aborcjonistów. Skoro, ich zdaniem, morderstwo nienarodzonego dziecka jest „prawem człowieka”, które rzekomo przysługuje każdej kobiecie, to utrudnianie realizacji tego „prawa” musi być przestępstwem.

Jest tylko jedna możliwość aby zablokować realizację w Polsce scenariusza z Kanady i innych państw zachodu. Jest nią pokazywanie prawdy o aborcji możliwie jak największej liczbie osób.

Póki co, za tego typu działalność grożą u nas jedynie grzywny w wysokości kilku tysięcy złotych, przy czym Bawer Aondo Akaa tylko w ciągu jednego miesiąca został zmuszony do zapłaty dwóch taki kar. Obecnie toczą się przeciwko niemu jeszcze dwa procesy. Mariusz Dzierżawski ma ich osiem a wszyscy nasi działacze łącznie ponad 30.

Nasi wolontariusze co chwilę słyszą kolejne wyroki. Na szczęście większość z nich dobrze się kończy. Do tej pory wygraliśmy aż 111 procesów sądowych, w których uniewinniono naszych wolontariuszy lub umarzano postępowanie. Jednak każda z tych spraw to ogromny wysiłek dla naszych działaczy. Często jeden proces to co najmniej kilka rozpraw, które często odbywają się na drugim końcu Polski.

Doskonale wiedzą o tym aborcjoniści, którzy właśnie w tym celu piszą kolejne donosy. W ten sposób utrudniają nam ratowanie nienarodzonych dzieci. Liczą również na to, że z czasem wyroki będą dla nas coraz bardziej surowe i że w końcu przestraszymy się konsekwencji działania w obronie życia.

Pomimo zmasowanych prześladowań, nie zamierzamy porzucić tych, którzy sami nie potrafią się bronić. Do ich dalszego ratowania potrzebujemy jednak pomocy.

Akcje

W związku z naszą działalnością antyaborcyjną i antypedofilską, eksmitowano nas z biura, które od kilku lat wynajmowaliśmy od miasta Warszawa. Tymczasem organizacje proaborcyjne i LGBT wciąż na preferencyjnych warunkach korzystają z lokali w ścisłym centrum stolicy…. A nam nakazano wynosić się z biura do końca miesiąca, pod groźbą egzekucji komorniczej.

Znaleźliśmy już nowe miejsce, do którego w najbliższych dniach zamierzamy się przeprowadzić. Biuro jest niezbędne do naszej codziennej działalności. Jest nie tylko miejscem spotkań i pracy ale również magazynem dla naszego sprzętu (bannery, stelaże, nagłośnienie, części samochodowe itp.). Jeszcze w tym tygodniu chcielibyśmy podpisać umowę na wynajem nowego lokalu. Aby tak się stało, musimy zapłacić kaucję w wysokości 7 500 zł oraz czynsz za pierwszy miesiąc w wysokości 2 500 zł.

Dlatego zwracam się z prośba o przekazanie 30 zł, 60 zł, 120 zł, lub dowolnej innej kwoty, abyśmy mogli zabezpieczyć środki niezbędne do funkcjonowania biura, które jest potrzebne do skutecznego pokazywania prawdy o aborcji i deprawacji dzieci w Polsce.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok. 32, 00-055 Warszawa
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Bawer Aondo-Akaa i Mariusz Dzierżawski nie boją się prześladowań i kolejnych kar finansowych, które są na nich nakładane. To, czego się obawiają, to raczej pokusa zapewnienia sobie komfortu i budowy relacji z możnymi tego świata. Boją się również tego, że Polska podąży drogą zachodu, gdzie dzieci morduje się w setkach tysięcy.

Aby tak się nie stało, stają w ich obronie licząc się z konsekwencjami swojego działania, które są wpisane w naturę obrońców życia. 

Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro – prawo do życia

Dodaj komentarz