Kierunkowskaz jest za daleko. Problemy pierwszego świata

Wiecie co to są problemy pierwszego świata? To najogólniej mówiąc – nieistotne niedogodności w krajach rozwiniętych, na które narzeka się w obliczu braku obecności bardziej istotnych problemów.

I jednym z nich jest w Białymstoku, choć zapewne nie tylko tu, tak pracochłonna czynność jak włączenie kierunkowskazu.

Ulica Marii Curie-Skłodowskiej w Białymstoku i skrzyżowanie z ulicą Legionową. Na prawym pasie stoi osobowe Audi. Brak kierunkowskazów sugeruje, że kierowca będzie jechał na wprost. Mocno zdziwił się pieszy na Legionowej, który wszedł niemal pod koła samochodu, kiedy ten nagle bez kierunkowskazu skręcił sobie w prawo.

Młody mężczyzna w porę odskoczył do przodu unikając potrącenia. Ta sytuacja miała miejsce zaledwie w minioną środę. Ale już zupełnie niedaleko można było zauważyć kolejny przykład innego kierowcy, który z Legionowej skręcał w ulicę Piękną.

Tam również kierowca osobówki, tym razem Forda, postanowił nagle skręcić w prawo, nie sygnalizując zupełnie takiego zamiaru. Auto jadące za nim musiało gwałtownie zahamować, aby nie wjechać w tył tegoż Forda. I chwilę później ten sam kierowca Forda ponownie nie włączył kierunkowskazu, kiedy parkował na ulicy Pięknej. Tym razem na szczęście nic nie jechało za nim.

Takich sytuacji można każdego dnia opisywać dziesiątki, o ile nie setki. Zwróciliśmy uwagę na to co się dzieje na białostockich ulicach, ponieważ lenistwo związane z brakiem włączania kierunkowskazu powoduje dziesiątki kolizji.

Z nich cieszą się wyłącznie blacharze i mechanicy samochodowi. Gorzej, gdy dochodzi do poważnego wypadku drogowego, w którym ktoś ranny musi trafić do szpitala. Piszemy o tym także dlatego, że to właśnie włączenie lub nie włączenie kierunkowskazu często umyka świadkom zdarzenia.

Do stłuczki wystarczy chwila nieuwagi, dosłownie ułamek sekundy, a później na godzinę lub dłużej w miejscu zdarzenia blokowany jest ruch, dochodzi do kłótni i angażuje się policjantów drogówki.

Najgorzej to jest z kierowcami, którzy przyjeżdżają tu z małych miasteczek, albo ze wsi. Tam nie ma przeważnie kilku pasów ruchu, ani w ogóle jakiegoś większego ruchu i kierowcy nie są przyzwyczajeni do włączania kierunkowskazów. Mój szwagier tak ma, a jak mu zwróciłem uwagę, żeby włączał kierunkowskaz gdy chce skręcić, to powiedział, że przecież wszyscy widzą, że zwalnia. Ręce mi opadły

– mówi naszej redakcji jeden z zawodowych kierowców, jeżdżący jako kurier.

Dobrze, że ktoś chce nagłośnić problem z kierunkowskazami, bo jest stanowczo za dużo nieodpowiedzialnych bałwanów na drodze. To nie jest naprawdę problem, żeby ruszyć jednym palcem pod kierownicą. Skąd ja, albo ktoś inny ma wiedzieć, czy jakiś inny kierowca chce jechać prosto, czy skręca? Ludzie! Włączajcie kierunkowskazy

– apeluje Mariusz Michalczuk, jeden z kierowców z Białegostoku, którego zagadnęliśmy na parkingu w centrum miasta.

Podlaska policja każdego dnia przekazuje informacje o różnego rodzaju zdarzeniach drogowych na terenie województwa podlaskiego. Nie ma doby, aby gdzieś nie doszło do wypadku, czy choćby kolizji. Znakomita część z nich to właśnie efekt niedbalstwa kierowców, którym ciężko przychodzi to ruszenie palcem pod kierownicą.

Dlatego apelujemy do wszystkich kierowców, aby nie dołączali do grona ludzi borykających się z problemami pierwszego świata i zwyczajnie sygnalizowali zamiar manewru skrętu lub wyjazdu za pomocą kierunkowskazów.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska

Dodaj komentarz