Jajko rozpętało burzę – jestem mądrzejsze od kury i basta.

Wydarzenie pod nazwą „Protest przeciwko nowemu dresscode’owi I LO” założyła parę dni temu na Facebooku absolwentka liceum. Jak tłumaczy w jego opisie, z powodu słów, które miały paść na wywiadówce oraz apelu, na którym jedna z nauczycielek szkoły miała nawoływać do stonowanego, bardziej klasycznego ubioru.

Organizatorka protestu wymieniła zalecenia szkoły co do ubioru, o których dowiedziała się od uczniów. Padają tam między innymi takie hasła jak: nieubieranie koszulek na ramiączkach, odpowiednia do szkoły bielizna, niepokazywanie dekoltu, ramion, brzucha, pleców, zakaz sztucznych paznokci, włosy spięte, w kolorze naturalnym, niefarbowane, delikatny makijaż, który miałby jedynie podkreślać urodę, zakaz noszenia przez chłopców krótkich spodni, stonowane kolory ubioru.

Chcieliśmy tylko przypomnieć uczniom, że są jakieś granice i jest różnica pomiędzy szkołą a np. plażą. A zrobiono z tego wielkie „halo” – mówi Piotr Wanat, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie.

– Dresscode obowiązuje już od jesieni. Na wywiadówce najpierw pogratulowałem wyników w nauce czy sporcie, dopiero później zwróciłem uwagę na to, że szkolne korytarze to nie wybieg. Trzeba stonować makijaż czy cekiny. Zostało to również spokojnie wytłumaczone przez panią dyrektor Palczak na apelu. To zostało wykoślawione, organizatorka protestu, nasza absolwentka, nie była, nie słyszała, wie wszystko z trzeciej ręki. Nie będziemy nikogo „ścigać” tylko ze względu na to, jak wygląda. Trzeba jednak znać granice – mówił Piotr Wanat, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie.

Dyrektor postanowił spotkać się w tej sprawie z przedstawicielami uczniowskiego samorządu. Rozmawiali ze sobą kilka godzin. Doszło do porozumienia, a żeby uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji, postanowiono wspólnie stworzyć sejmik uczniowski. Co kwartał członkowie sejmiku mają spotykać się z dyrekcją i nauczycielami i wtedy poruszać kwestie, które są ważne dla licealistów.

Za:

Nowiny

Dodaj komentarz