Covid-19 uprości świat. Czy będziemy wspominać epidemię z wdzięcznością?

„Wiele osób w czasie obecnej pandemii uświadamia sobie, że potrzebuje znacznie mniej, niż można było pomyśleć jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Czy dana rzecz sprawia radość? Jeśli nie, można się jej pozbyć”. Czy po obecnej „globalnej kwarantannie” świat będzie… znacznie prostszy? – zastanawia się na łamach portalu Forsal Andreas Kluth.

Autor przypuszcza, iż – być może – w wielu sferach naszego życia czeka nas nie tylko pauza, ale i prawdziwy, wielki, systemowy reset. Może on dotyczyć zarówno światowych mechanizmów gospodarczych, jak i zwykłych spraw codziennego, jednostkowego życia. Nastąpi, jeśli „wielkie zatrzymanie” potrwa nie kilka miesięcy, lecz lat.

„Resetem czego? Obstawiam, że obecna sytuacja przyczyni się do wielkiego uproszczenia – naszego życia, naszych priorytetów, planów, członkostw, finansów, relacji oraz być może także poglądów na świat. Będzie to uproszczenie naszych społeczeństw. Stanie się tak, ponieważ jednym ze skutków ubocznych pandemii jest ujawnienie tworzonej od kilku dekad – przynajmniej na bogatym Zachodzie – niemożliwej do utrzymania złożoności. Owa złożoność dotyczy życia jednostek, ale także sfery politycznej oraz gospodarczej” – czytamy w felietonie.

Jak zauważył Kluth, członkowie zachodnich społeczeństw, zwłaszcza należący do klasy średniej, dotychczas mieli wszystko na wyciągnięcie ręki. Pozyskiwanie dóbr było tak łatwe, że nawet nie nadążaliśmy by je porządkować i właściwie z nich korzystać. Skutkiem był jeden wielki bałagan, stanowiący prawdziwą zmorę.  

„Mimo tych trudności, godziliśmy się na nie, ponieważ baliśmy się utraty różnych możliwości: zawodowych, społecznych czy osobistych. Potrójnie poumawiani, ci z nas, którzy mieli szczęście posiadać dobre dochody, chodzili na stresujące kompromisy kalendarzowe pomiędzy otwarciem galerii, imprezą, wykładem lub wizytą na siłowni” – napisał felietonista.

W dotychczasowym świecie, w bogatych krajach wciąż coraz więcej było przepisów, biurokracji, regulacji, które zamiast ułatwiać życie, okazywały się generatorami nowych problemów. Nastała „prowizorkokracja” (kludgeocracy). Przykładem są amerykańskie systemy: opieki medycznej czy podatkowy.

Autor wskazuje na mechanizmy opisane już ponad trzy dekady temu przez amerykańskiego antropologa Josepha Taintera w książce pt.: The Collapse of Complex Societies („Upadek złożonych społeczeństw”). Zdaniem naukowca, „złożoność oraz niezdolność do uproszczenia doprowadziła do upadku ponad 20 cywilizacji, od cywilizacji mykeńskiej i minojskiej po Hetytów i Majów, a także kilku chińskich dynastii oraz Cesarstwa zachodniorzymskiego”.

Czy zatem czeka nas katastrofa? Według Klutha, niekoniecznie, za to z pewnością możemy spodziewać się społecznego „uproszczenia”. Dotknie ono produkcji, handlu, systemów służby zdrowia, podatków… Ale także relacji prywatnych.

„Wielu z nas, dzięki przebywaniu w domu, już rozpoczęło proces upraszczania życia. Jeśli obawialiśmy się, że utkniemy w domu, to teraz nie mamy wiele do stracenia, co jest najlepszym powodem do tego, aby zostać z rodziną. Mniej znaczące relacje są przerywane, podczas gdy te najważniejsze odżywają i są kultywowane w czasie rozmów przez Zoom. Nie możemy już odbyć egzotycznych podróży, więc nikt nie czuje się źle z powodu uziemienia w domu. We wszystkich obszarach, od diety po modę, prostota stała się modna” – pisze Kluth.

„Wiele osób w czasie obecnej pandemii uświadamia sobie, że potrzebuje znacznie mniej niż można było pomyśleć jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Czy dana rzecz sprawia radość? Jeśli nie, można się jej pozbyć. Pewnego dnia możemy wspominać epidemię Covid-19 z wdzięcznością” – podsumowuje felietonista.

Źródło: Forsal.pl, Za: Pch24

Dodaj komentarz