Pandemia koronawirusa? Halo, jaka pandemia?
Tak można by podsumować obrazki z pierwszego dnia turnieju Adria Tour w Belgradzie. Na meczach sesji dziennej (wieczorna potrwa do północy, a może i dłużej) na trybunach w Centrum Tenisowym Novak był komplet kibiców. Pierwsze spotkania wygrali Novak Djoković, Dominic Thiem (po kreczu Damira Dzumhura), Grigor Dimitrow i Alexander Zverev. Nikt nie zawracał sobie głowy dystansem społecznym i epidemią. Wszyscy cieszyli się z powrotu do normalności
Serbowie cieszyli się na miejscu, fani w innych krajach oglądając rywalizację w telewizorach, na komputerach i w telefonach, bo turniej był transmitowany przez stacje w USA i w Europie przez Eurosport. Wielu kibicom, którzy wstrzemięźliwie lub wręcz wrogo podchodzą do wszystkiego, co stało się w ostatnich miesiącach, serce rosło, gdy patrzyło się na to, co działo się w stolicy Serbii.
Na korcie wszystko było jak zwykle. Brawa, odgłosy walki, nawet pojedyncze westchnięcia ludzi przy superwymianach. Sędzia siedział nie tylko na wieżyczce, ale komplet liniowych pilnował swoich wyznaczonych miejsc na liniach. Oczywiście bez masek. Dzieci do podawania piłek pracowały pełną parą i w pełnym wymiarze. Ławki zawodników znajdowały się po tej samej stronie co arbiter spotkania. Operatorzy kamer czuwali przy swoim sprzęcie na kortach. Wszystko, o czym jeszcze parę chwil temu mówiło się w kontekście zagrożeń, nagle przestało istnieć. Ludzie siedzieli i stali tuż obok siebie, krzesełko w krzesełko, i w ogóle nie myśleli o „koronie”. Tym, którzy dokładnie prześledzili wskaźniki śmiertelności, wcale nie ma się zresztą co dziwić. Dla wielu osób o żadnej pandemii nie ma przecież mowy.
Wydaje się, że nie ma mowy o niej również w przypadku czołowych tenisistów. Djoković zorganizował wszystko tak, żeby nie było wątpliwości co do jego spojrzenia na świat i pewne grupy interesów. To właściwie była demonstracja, co o nich myśli. Nie bez przyczyny we wcześniejszych wywiadach padły dyskretnie przemycone słowa o elitach i estabilishmencie. Może nie wszystko było tam wyłożone kawa na ławę w stylu Marata Safina, ale każdy, kto jest średnio inteligentny, doskonale mógł się zorientować, jak Novak ocenia rzeczywistość. A gdy patrzy się na widownię, to przekaz aż bije po oczach. Aktorzy, którzy pojawili się w tym projekcie, raczej nie są innego zdania. Gdyby byli, nikt nie narażałby zdrowia i życia na udział w widowisku, które niesie jakieś duże zagrożenie.
Można więc zakładać, że tak jak Novak rozumuje większość zawodowego tenisa. Tylko nikt nie chce artykułować tego w tak dobitny sposób jak on. Wiadomo, wybicie się z main streamu będzie skutkować konsekwencjami – złym PR-em, oburzeniem sponsorów, być może tu i tam obcinkami pieniędzy. 99,9% graczy nie może sobie na to pozwolić. Novak to już państwo w państwie i, jak to określiła jedna z reprezentantek USA, „bogaty, który może być tylko jeszcze bogatszy”. Milion w tę czy w tę nie stanowi w jego przypadku różnicy. Ma ten komfort, że może działać zgodnie ze swoją wiedzą i wiarą. I bierze sprawy w swoje ręce.
Nie ma więc żadnej ściemy, udawania, półśrodków, szykowania tenisa na odludziu. Jest prosty przekaz. Grajmy, odmrażajmy, chwytajmy za rakiety, wychodźmy na korty. Nie twórzmy niepotrzebnej spirali strachu i nie wymyślajmy jakieś dziwnych przepisów. Lindsay Davenport, która komentowała wszystko ze studia w USA, uznała, że te obrazki są „pretty shocking”. Dla tych pozamykanych w różnych bańkach pewnie tak.
Coś nam się jednak zdaje, że po tym, co zobaczyli w Belgradzie ludzie związani z USTA i organizacją US Open, parę osób będzie musiało zweryfikować swoje spojrzenie na objętego absurdalnymi restrykcjami szlema w Nowym Jorku. Bo jeśli tego nie zrobi, turniej w ogóle się nie odbędzie. Djoković wie, jak działa system. Wie, jakimi narzędziami go zaatakować. I tym razem – trochę w interesie swoim, ale chyba jednak przede wszystkim większości – pięknie zagrał mu na nosie. A sam na pewno nie jest samobójcą. I wie, że po weekendzie nie przybędzie w Belgradzie tysięcy nowych zakażonych.
Bartosz Gębicz
- źródło: przegladsportowy.pl