Dlaczego wybory korespondencyjne to fatalny pomysł? spokojnie tłumaczy Matka Kurka – to prośba o fałszowanie wyborów

Autor: Matka Kurka – Piotr Wielgucki

Przez sympatie i wojny plemienne ciężko się przebić, to zawsze jest robota dla Don Kichota, ale moim zadaniem jest opisywanie rzeczywistości, a nie jej kreowanie, czym się zajmują politycy. Dziś wyprostuję kilka większych i mniejszych kłamstw, bzdur i absurdów, które zalały polską politykę. Nim przystąpię do dość prostej roboty, chciałbym zaznaczyć, że nie zazdroszczę Kaczyńskiemu i akurat do niego jako polityka nie mam większych pretensji, ponieważ jesteśmy w politycznej d…ziurze. Kaczyński szyje z tego co ma i nawet mało bystry obserwator sceny politycznej widzi, że ma coraz mniej.

Czy PiS dysponuje jeszcze większością sejmową? Patrząc na ostatnie głosowanie, które wyborcy PiS uznali za wielki triumf i mistrzowskie posunięcie lidera PiS, można jednoznacznie stwierdzić, że nie ma. Za projektem ustawy „korespondencyjnej” głosowało 230 posłów klubu PiS, 2 było przeciw, 2 się wstrzymało, jeden Gowin nie przyszedł, ale potem powiedział, że głosowałby przeciw. Cała piątka to oczywiście posłowie „Porozumienia”. Kaczyński wykonał swój ulubiony manewr, skonsumował przystawkę i jak na pierwszy kęs, to wygląda nieźle. Póki co 13 na 18 z „Porozumienia” stoi po stronie PiS, za co odpowiada Emilewicz, po porostu dostała stołek wicepremiera i przekonała pozostałych, że bez PiS partia zatonie. Tak, czy siak PiS większość w sejmie już utraciła, dodatkowo Emilewicz podobnie jak Gowin do ustawy „korespondencyjnej” ma wiele zastrzeżeń i uzależnia poparcie dla niej, po powrocie z senatu, od „biegu wydarzeń”. Czytaj będzie się targować i może przelicytować w drugą stronę, zwłaszcza, że tak „dynamicznej sytuacji” nie było nigdy, no i ludzie coraz bardziej zaszczuwani nie wiedzą, gdzie się schować i kogo słuchać.

Przypominam też, że kryzys w koalicji jest znacznie szerszy, Andrzej Duda w ogóle nie jest szczęśliwy z powodu głosowania korespondencyjnego, no i wcześniej został upokorzony przez PiS, przy dymisji i powrocie Kurskiego. Sztab Andrzeja Dudy to już całkowita fikcja, skompromitowana pani mecenas odeszła, Bielan jest człowiekiem Gowina, Brudziński udaje szefa sztabu, Beaty Szydło chyba nie widział nikt od początku kampanii. Kaczyński ma traumę po przegranych wyborach z 2007 roku i za wszelką cenę prze do wyborów w maju, bo jest przekonany, że przesunięcie wyborów będzie podsycać zgniłą atmosferę w koalicji, no i uwarunkowania zewnętrzne, „kryzys” połączony z frustracją społeczeństwa, odbije się na kandydacie PiS Andrzeju Dudzie. Dlatego mamy festiwal sprzecznych komunikatów. Kaczyński nieustannie mówi o wyborach majowych, premier i rząd straszą zaostrzaniem rygoru „pandemicznego” i szczytem zachorowań również w maju lub czerwcu. Ten dualizm wbrew pozorom służy jednemu celowi, straszenie szczytem „pandemii” w terminie wyborów tłumaczy głosowanie korespondencyjne.

Sam projekt ustawy nie jest żadną genialną zagrywką, ale bublem legislacyjnym, napisanym na kolanie, który zawiera szereg wad prawnych i co więcej stwarza wiele zagrożeń tak dla wyborów, jak i dla mandatu Andrzeja Dudy. Wybieg z ustawową zmianą terminu wyborów, ewidentnie narusza konstytucję, ponieważ termin konstytucyjny został już wyznaczony, ogłoszony i zatwierdzony, a z tą chwilą tylko stan nadzwyczajny może termin zmienić. Jeśli chodzi o głosowanie korespondencyjne, to tylko z nazwy jest korespondencyjnym. Każdy wyborca dostanie pakiet do głosowania, musi wypełnić formularz, kartę do głosowania i… zanieść swój głos do specjalnej skrzynki, którą postawi gmina lub dzielnica. Nie koniec na tym, trzeba powołać normalne komisje wyborcze i tak jak zwykle policzyć głosy. Oczywiście cała operacja jest też totalnym absurdem od strony „kwarantanny”, wyborcy bez żadnych ograniczeń będą mogli spacerować i gromadzić się przed skrzynką wyborczą. Dla przypomnienia, w tej chwili każdy może wejść do „Biedronki” zrobić zakupy, a potem stoi przy kasie kilka minut i żyje. Pójście do lokalu w tej samej „technice” ma zabijać.

Całymi latami PiS protestował przeciw tej formie wyborów i słusznie, bo mamy tu nieograniczone pole do fałszerstwa. W tym systemie każdy ma lokal wyborczy u siebie w domu, czyli da się bez trudu nie tylko kupić głos, ale i przypilnować aż do zaklejenia koperty i zawiezienia do skrzynki. Dodatkowo zestawy trafią do wszystkich uprawnionych, czyli i do 40%, którzy nigdy nie brali udziału w wyborach. Potężna siła, zdolna wywrócić do góry nogami wszystkie sondaże. Kto sprawdził jak ten elektorat się zachowa i jak to wpłynie na wynik? Następna rzecz. Zestawy do głosowania mają być dostarczane zwykłą przesyłką, nie poleconą, czy za potwierdzeniem odbioru. Co to oznacza? Bez trudu można zrobić aferę, że kilka tysięcy wyborców nie dostało takiej przesyłki i nikt nikomu niczego nie udowodni, a kilka tysięcy protestów wyborczych to już jest coś, co wpływa na wynik wyborów.

Wreszcie pojawia się fatalny dla Andrzeja Dudy i PiS efekt, który nazywa się po „trupach do władzy”, no nie da się uniknąć wrażenia, że z jednej strony mamy zakaz wstępu do lasu i parku, gdzie czai się morowe powietrze, z drugiej głosowanie jest całkowicie bezpieczne i to się nikomu nie sklei w całość. Czeka nas nieuchronne kwestionowanie wyników wyborów na każdym polu, od konstytucji, przez protesty, aż po fałszowanie. A to wszystko się dzieje na rozhuśtanej koalicyjnej łódce. Jeśli senat przetrzyma ustawę 30 dni i jednocześnie PiS nie zdoła odrzucić poprawek senatu, z powodu utraty większości sejmowej, no to 6 maja, na 4 dni przed wyborami zostaniemy z niczym i albo w ostatnim dniu trzeba będzie wprowadzać stan nadzwyczajny albo wybory zorganizować normalnie, co jest niemożliwe w tak krótkim czasie.

Moja ocena sytuacji jest inna niż Kaczyńskiego, wiele rzeczy wskazuje, że przesunięcie wyborów na okres letni, a wszystkim „analitykom” wyjaśniam, że takie wybory prezydenckie już się odbyły w 2010 roku, to termin optymalny. Gdyby Andrzej Duda teraz lub za chwilę powiedział, że w imię demokracji oraz bezpieczeństwa wyborców nie godzi się na głosowanie korespondencyjne i proponuje termin sierpniowy, to po pierwsze zdobyłby powszechny poklask i zwiększył poparcie, po drugie miałby bardzo silny mandat w normalnej procedurze wyborczej i to jest prawdziwa konsolidacja władzy, o czym marzy Kaczyński. Owszem na PiS skupi się frustracja społeczna, ale nie w 3 miesiące traci się poparcie i przede wszystkim to dotyczy PiS, nie na Andrzeju Dudzie, który zachowa się jak mąż stanu. Nie wierzę w taki scenariusz, niemniej tak bym na miejscu Prezydenta RP uczynił. I to z grubsza tyle o polityce.

PRZEJMOWANIE I PODMIANA GŁOSÓW, KUPOWANIE GŁOSÓW, BRAK REALNEJ KONTROLI, GŁOSOWANIE PRZED CISZĄ WYBORCZĄ + karty wyborcze wysłane do wszystkich a max. 60% bierze udział w normalnych wyborach!

1 komentarz do wpisu “Dlaczego wybory korespondencyjne to fatalny pomysł? spokojnie tłumaczy Matka Kurka – to prośba o fałszowanie wyborów”

Dodaj komentarz