Wroga propaganda powtarzana przez „polskich” polityków, czyli o pożytecznych idiotach oraz jurgeltnikach – Aleksander M. Wólski

W propagandzie, jaką „totalna opozycja” obrzuca partię rządzącą, rząd i prezydenta Rzeczypospolitej wyraźnie wyodrębniają się dwa nurty, wzajemnie się zazębiające: „pożyteczny idiotyzm” czyli nurt mądrych inaczej oraz jurgieltnictwo czyli nurt uczciwych inaczej. Szczególnie drastycznie eksponują się one przy propagandzie krytykującej wielkie zamierzenia gospodarcze.

Dostatecznie rozpropagowane było niegdyś wystąpienie polityka związanego z opozycją, aktualnie „kandydata na kandydata”, zwanego też „dublerem”, który krytykował projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego: „po co nam wielkie lotnisko w środku Polski, skoro będziemy mieli wielkie lotnisko w Berlinie”. Obywatel dubler jakby nie rozumiał, że wielkie lotnisko w środku Europy – to wielkie pieniądze, które spłyną do naszego budżetu. A przy tym inwestycja ważna dla naszej obronności. „Dubler” chwali się, że potrafi myśleć po francusku. Z wypowiedzi odnoszącej się do lotniska odczytujemy raczej myślenie po niemiecku. A dalej wykażemy, że myśli także po rusku.

Za to zupełnie nie widać u niego myślenia po polsku. Przypomnijmy, jak pan „dubler” zasłużył się ekologicznie rządząc naszą stolicą: zbudował z dykty „strefę wypoczynku” w jednym z najbardziej zatrutych spalinami punktów miasta, następnie usypał nad Wisła plażę – w grudniu!, i wreszcie zatruł pół Polski warszawskimi ściekami, dopóki mu rząd i wojsko nie zbudowali rurociągu do odprowadzania szamba. Mówi, że zgodził się kandydować, żeby zmusić rząd do działania. No ale przecież już zmusił – swoją nieudolnością w sprawie stołecznych ścieków! Nie daj Boże, żeby ktoś taki objął najwyższy urząd państwowy!!

Przekop przez Mierzeję Wiślaną realizowany jest przy akompaniamencie protestujących powrzaskiwań ze strony Moskwy oraz rodzimych jurgieltników i mikrocefali.

W jaki sposób wspierają Moskwę nasi krajowi przeciwnicy morskiego portu w Elblągu? Po prostu powtarzają moskiewskie szemrane argumenty niby-ekologiczne: ponoć kanał przez mierzeję ma spowodować niepowetowane straty ekologiczne, bo się przez niego wleje do zalewu woda morska i zniszczy wodną faunę. A niby przez Cieśninę Piławską to się słona woda nie wlewa? I jakoś to faunie nie przeszkadza!

Te dramatyczne prognozy moskiewskie są powtarzane przez naszych pożal się Boże „ekologów”. Przez niektórych ewidentnie z braku wiedzy i wyobraźni, przez innych – z głupiej, politycznej, opozycyjnej złości. A przez jeszcze innych – z finansowego wyrachowania. Świadoma czy nieświadoma „agentura wpływu” ma w Polsce długie korzenie.

Różni ćwierćinteligentni samozwańczy pseudoekolodzy i zwyczajni promoskiewscy jurgieltnicy za wszelką cenę chcą nie dopuścić do gospodarczego uaktywnienia północno- -wschodniej Polski. W zawziętej antypisowskiej propagandzie – a w konsekwencji antypaństwowej i antynarodowej – ex-„ministra” Mucha jedzie na teren budowy kanału i plecie obłudne banialuki, niemądrą uwagę, dowodzącą braku wiedzy historycznej, serwuje do kamery kandydatka do najwyższej prezydentury, a para słabomózgich kabareciarzy uprawia ekshibicjonizm na budowie kanału – rzekomo w celach „proekologicznych”.

W tej propagandzie zachowują się tak, jakby ich stolica jeszcze ciągle była w Moskwie. Więc apelujemy: przestańcie myśleć po francusku, po niemiecku czy po rusku, a zacznijcie wreszcie myśleć po polsku!!!

Aleksander M. Wólski

Obraz Beatrice Hohl z Pixabay

Dodaj komentarz