W sierpniu każdy kwiat woła – zanieś mnie do kościoła!

Po „lipowym” miesiącu przychodzi sierpień. Nazwa tego miesiąca kojarzy się ze żniwami i dawniej niezbędnym sprzętem do ścinania zbóż – sierpem. Niewiele osób wie, że nasi przodkowie nazywali ósmy miesiąc roku kalendarzowego stojaczką, ponieważ wtedy w przyrodzie obserwowano stagnację. Dopiero później przejęła się u nas i niektórych Słowian nazwa nawiązująca do żniwnego sierpa. W zasadzie uważa się, że „żniwa ziołowe” kończy Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, co nie jest prawdą. Samo wniebowzięcie wiąże się z dogmatem ustanowionym w VII wieku, zgodnie z którym Maryja została wzięta do nieba z ciałem i duszą przez aniołów. W Kościele katolickim święto to jest obchodzone 15 sierpnia, natomiast w prawosławiu 28 sierpnia i wierni prawosławni wierzą, że przyszedł po nią sam Jezus. Zarówno w kościele katolickim jak prawosławnym i unickim przynoszone są w tych dniach do świątyni piękne, barwne bukiety, różniące się składem w zależności od regionu. Kompozycje bukietów były bardzo różne, wynikały z bogactwa świata roślin jak i przekazywanej przez przodków tradycji i wiedzy zielarskiej.
Co roku obserwuję przynoszone bukiety, choć piękne to niestety niewiele mają wspólnego z tradycją. Wierni całkowicie zatracili symbolikę zielnych bukietów, na które składały się przecież nie tylko zioła z pól i ogrodów (mięty, przytulie, wrotycz, ruta, dziewanny, lebiodki, krwawnik, rozmaryn), kłosy zbóż, makówki, owoce nabijane na patyczki oraz ogródkowe kwiaty: dalie, mieczyki, malwy, słoneczniki, a także gałązki: jarzębiny, leszczyny i pędy bluszczu pospolitego. Tak więc wiązanki te były kombinacją ziół, kwiatów ozdobnych i płodów rolnych. Co ciekawe, Święto Wniebowzięcia NMP obchodzone jest przez różne nacje, u nas nazywane Świętem Matki Boski Zielnej, u naszych południowych sąsiadów nazywane Świętem Matki Boskiej Korzennej, u zachodnich sąsiadów Niemców MB Kwietnej. Skąd taki zwyczaj w Kościele? Według jednej z wersji chrześcijańskich legend w dzień śmierci NMP zebrali się apostołowie, by ją pożegnać i pochować w grocie, u podnóża Góry Oliwnej. Wśród apostołów nie było Tomasza, gdy przybył poprosił, aby odsunięto głaz ponieważ jeszcze raz chciał zobaczyć Matkę Pana Jezusa. Gdy otwarto grotę zauważyli, że grobowiec jest pusty, a na miejscu leżą pachnące zioła i piękne kwiaty. Okazuje się jednak, że święcenie ziół to nie tylko wiara w legendę. Mianowicie dogmat o wniebowzięciu NMP nałożył się na inne, przedchrześcijańskie wierzenia. W połowie sierpnia w starożytnej Grecji obchodzono święto Diany, matki plonów. Słowianie mieli zaś Spas Chlebowy. W święto to Słowianie święcili chleb z nowego ziarna i okazywali wdzięczność bogom za urodzaj. Ale wróćmy do czasów nie tak bardzo odległych, choć już coraz mniej kultywowanych, szczególnie w miastach. Przynoszone bukiety przez kobiety miały niesamowite regionalne nazwy: najczęściej ziela, ale także ograbki, kępki czy rózgi. Używano wielu roślin do bukietów, niektóre z nich przypisane były niejako Matce Boskiej, np.: wierzbówka kiprzyca – była nazywana zielem Matki Boskiej, trawa drżączka średnia to serduszka MB, dziewanna drobnokwiatowa to złote włosy Matki Boskiej, natomiast łzy Matki Boskiej to groszek pachnący.
Jeszcze w XIX w. zioła mogły zbierać tylko starsze kobiety lub rzadziej młode dziewczęta. Wierzono, że zioła zbierane przez kobiety w okresie: ciąży, połogu i menstruacji nie posiadały mocy leczniczej i mogły tylko szkodzić. Przywiązywano również dużą uwagę do miejsca zbioru roślin. Przestrzegano zasady, aby zbiór odbywał się na własnym terenie z uwagi na możliwość ściągnięcia złych sił, ale jednocześnie wierzono, że najskuteczniejszą moc miały te, które rosły w otoczeniu miejsc należących do strefy sacrum tj.: przydrożne krzyże, kapliczki, figury świętych. Istniał powszechnie respektowany zakaz zbioru ziół z terenu cmentarzy oraz dróg prowadzących do niego jak również z miejsc, w które uderzył piorun, a także z otoczenia drzew, na których popełniono samobójstwo.
Na Górnym Śląsku, święcono zioła zarówno dla zwierząt jak i dla ludzi. Do najczęściej spotykanych przy święceniu gatunków należały: bylice, dziewanny, krwawniki, wrotycze, dziurawce zwyczajne, starce, rumianki, mięty i macierzanki. Na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej w kompozycjach zielnych nie mogło zabraknąć owoców kaliny koralowej i ziela ruty. Oba te gatunki stanowiły najważniejsze rośliny obrzędowe. Ich moc tak jak innych ziół obrzędowych polegała na zabezpieczeniu domowników przeciw urokom i czarom. Uchodziły też za symbol dziewictwa i niewinności, o czym zawsze przypominają nam pieśni ludowe, zwłaszcza ukraińskie.

Zachęcam do poznania wybranych „magicznych” właściwości roślin, które rosną powszechnie w naszym otoczeniu, jak również do poznania tajników wiedzy naszych przodków.

Bylica pospolita była w krajach słowiańskich ważną rośliną rytualną, magiczną i leczniczą. Mimo powszechnego jej występowania, zdecydowanie małej dekoracyjności roślina od zawsze była wykorzystywana przez naszych przodków. W wigilię Nocy św. Jana zrywano ziele i wieszano w domu, by odjąć czarownicom moc szkodzenia ludziom i zwierzętom. Przydrożne krzyże były dekorowane bylicą w celu odgonienia wszelkiego zła. Ziele to towarzyszyło również zmarłemu w trumnie. Wkładano je pod głowę w celu zapewnienie spokoju duszy i by zmarły nie straszył po nocach. Surowcem zielarskim jest ziele i korzeń. Ziele pozyskuje się od lipca do września w postaci zakwitających szczytów pędów. Korzenie zbieramy jesienią lub wiosną. Roślina ma wielorakie zastosowanie w medycynie, kuchni, kosmetyce. Napary i nalewki stosuje się w nieżycie żołądka, zapaleniu błon śluzowych przewodu pokarmowego, kolkach jelitowych, przy wzdęciach i zasłabnięciach, w zaburzeniach miesiączkowania.

Tu jednak należy bardzo uważać gdyż ma właściwości poronne. Ważne jest również zalecane przez lekarza dawkowanie gdyż można się bylicą zatruć. Ziele można stosować do kąpieli, która łagodzi stany bólowe, zwłaszcza w chorobach reumatycznych i nerwobólach. Bylica w takich kąpielach działa pobudzająco i odprężająco. W celu pozbycia się pcheł do budy wkładano dawniej bylicę. W oborach i stajniach roślina ta chroniła zwierzęta przed uciążliwymi gzami.


Następnym obrzędowym ziołem jest dziewanna. Z tą rośliną kojarzy mi się przysłowie „ Gdzie rośnie dziewanna tam bez posagu panna”. Dawniej mogło być wiele prawdy w tym stwierdzeniu, ponieważ dziewanny rosną na ubogim, słonecznym podłożu. Roślina swoją nazwę zawdzięcza bogini słowiańskiej o tym samym brzmieniu, opiekunce ciężarnych kobiet, szczęśliwej miłości, zwierząt i lasów. Nasza bogini Dziewanna była jak każda kobieta – zmienna. Jeśli ktoś naraził się Dziewannie to nie mógł liczyć na pobłażliwość, ani na przebaczenie. Wtedy pokazywała swe drugie mściwe i okrutne oblicze i przeistaczała się w panią śmierci. Można ją było zobaczyć jako upiorną zjawę w towarzystwie wściekłych wilków. Wtedy to wyjmowała swój łuk i celnie zabierała dusze z ziemskiego świata. W taki oto sposób w zamierzchłych czasach próbowano sobie wytłumaczyć niespodziewaną śmierć.

Surowcem zielarskim są kwiaty dziewanny wielkokwiatowej. Do zbioru przystępujemy podczas suchej i słonecznej pogody, zawsze po obeschnięciu rosy. Kwiaty kwitną tylko parę godzin i rozwijają się stopniowo, więc zbiór w czasie dnia może być kilkukrotny. Nie wolno ugniatać płatków. Suszymy je rozkładając cienką warstwą i suszymy w temperaturze do 35 stopni. Wysuszone można już ubijać i należy je przechowywać w ciemnym i suchym miejscu. Roślina oprócz mocy magicznych miała i w dalszym ciągu ma zastosowanie w medycynie, ponieważ działa przeciwzapalnie, powlekająco, wykrztuśnie, rozkurczowo, napotnie i moczopędnie. Napary z kwiatów dziewanny mają zastosowanie głównie w leczeniu górnych dróg oddechowych, grypie, uporczywym, suchym kaszlu, a także w stanach zapalnych przewodu pokarmowego i zapaleniach pęcherza moczowego. Dziewanna jest również doskonałym ziołem do płukania jamy ustnej, w anginie i grypie. Kąpiele z dodatkiem kwiatów, ale i liści działają uspakajająco oraz łagodzą bóle reumatyczne.

Na koniec roślina, która kiedyś cieszyła się ogromną popularnością w medycynie ludowej i w obrzędowości związanej ze świętem Matki Boskiej Zielnej, czyli o wrotyczu pospolitym. Muszę jednak zaznaczyć, że obecnie obowiązuje w Polsce zakaz używania wrotyczu w mieszankach ziołowych. W 2006 r. rozporządzeniem Wspólnoty Europejskiej nr 1923/2006 znalazł się on na liście ziół niebezpiecznych, a co za tym idzie nie może się znajdować w mieszankach ziołowych przeznaczonych do użytku wewnętrznego. Skąd taka decyzja? Okazuje się, że w koszyczkach kwiatowych tego zioła znajduje się duża ilość toksycznego tujonu. Mało tego w surowcu obserwuje się znaczną jego zmienność w zależności od warunków glebowych. Przedawkowanie tujonem może doprowadzić do krwiomoczu, utraty świadomości, a u kobiet ciężarnych do poronienia. Nie ma natomiast zakazu pozyskiwania wrotyczu do stosowań zewnętrznych, chociażby w zwalczaniu wszawicy, czy przeciwko świerzbowcom. Można również używać wrotycz jako składnik do wykonywania specyfików odstraszających pchły. Takim preparatem odstraszającym dokuczliwe muchy i gzy może być hydrolat wykonany z tego ziela z dodatkiem hydrolatu z lawendy i szałwii. Wrotycz może być pomocny również w zwalczaniu szkodników w uprawach sadowniczych, ozdobnych i warzywnych. Wrotycz możemy wykorzystać do opryskiwania roślin: wiosną i jesienią przeciwko roztoczowi truskawkowemu i jeżynowemu, przeciwko bielinkowi i owocówce jabłkóweczce w czasie rójki owadów, przeciwko mszycom i mrówkom. Przygotowanie preparatu jest banalnie proste: 30 g suszu lub 300 g świeżych roślin należy zalać 10 l wody i przegotować (wykorzystujemy szczyt pędów wrotyczu). W uprawach warzywniczych możemy zapobiec rozwojowi groźnej połyśnicy marchwianki, tworząc barierę nie do pokonania. W tym celu zgniecione suche ziele wrotyczu mieszamy z trocinami świeżo ściętego drzewa iglastego. Taką mieszankę rozsypujemy warstwą grubości około 1 cm w między rzędami. Dodatkowym zabezpieczeniem jest siew marchewki razem z cebulą lub wysadzanie w między rzędami szczypiorek lub dymki.
W lecznictwie ludowym wyciąg alkoholowy z wrotyczu służył do nacierania miejsc bolących objętych chorobami reumatycznymi, do odstraszania moli i pluskw w domostwach, a także przeciw robakom (w leczeniu owsicy i glistnicy) i w leczeniu kolki wątrobowej.

Dodaj komentarz