Zewsząd codziennie straszą statystyki zakażeń i zgonów. A propos świetna robota mediów dla podtrzymania ducha w narodzie. Ale kiedy popytamy wokół siebie jakoś tych rzesz zarażonych ani pogrzebów nie widać. Za to coraz więcej wystraszonych i zdezorientowanych obywateli, którzy jak zaklęci przestali się o cokolwiek pytać i domagać swoich praw.
Szkoda tylko, że przy okazji media nie podają ile osób zmarło w tym samym czasie z innych powodów, chociażby grypy, nowotworów, czy chorób układu krążenia. Można byłoby porównać, czy rzeczywiście jest się czego bać. Do tego dochodzi sprawa rzetelności przekazywanych informacji oraz dokładności wykonywanych testów.
Pojawiło się już wiele informacji o tym, że procent błędów wskazań niektórych testów jest wysoki i zdarzały się przypadki stwierdzenia wirusa u osób, które nie były zakażone oraz wyników ujemnych u potwierdzonych chorych. Włoscy lekarze sami przyznali, że nie są pewni czy pacjenci umierają z koronawirusem, czy przez koronawirusa, ponieważ w wielu przypadkach stan ich zdrowia był na tyle ciężki wcześniej, że mogli umrzeć z innych przyczyn, ale ponieważ stwierdzono u nich również obecność koronawirusa zaliczono te zgony do epidemicznych statystyk.
W lubuskiem wydarzył się już przypadek manipulacji w statystykach. Co prawda nie dotyczy zgonu, lecz cudownego ozdrowienia ale pokazuje jak łatwo można manipulować informacją i jak trudno jest stwierdzić czy dokonał czegoś koronawirus czy też nie.
Nie pierwszy to i nie ostatni kontrowersyjny przypadek. A obywatel w tej paranoicznej sytuacji jest zagubiony zupełnie jak w czeskim filmie „Nikt nic nie wie”.
Na podstawie gazetalubuska.plhttps://gazetalubuska.pl/spore-zamieszanie-z-lubuskim-ozdrowiencem-matka-twierdzi-ze-jej-syn-nie-byl-zakazony-koronawirusem-i-doszlo-do-sporej-pomylki/ar/c1-14895107 U
Obraz geralt z Pixabay