Sposób na sztucznie wykreowaną pandemię

Chory system rzekomej ochrony zdrowia nastawiony na likwidację jedynie skutków choroby, a nie jej przyczyn, w co graj oczywiście pazernym koncernom farmaceutycznym, które na chorobach przewlekłych, często wywoływanych przez długotrwałe stosowanie pseudoleków na wykryte wcześniej schorzenia zarabiają krocie, nie da rady uporać się z sezonowymi infekcjami wirusowymi, które stały się ostatnio numerem 1, jeśli nie zmieni się postrzeganie człowieka. Oddzielanie od siebie poszczególnych narządów i układów organizmu, z którym mamy w medycynie do czynienia oraz samego pacjenta od środowiska życia, mającego ogromny wpływ na stan jego zdrowia, a szczególnie zapominanie o rzeczy najważniejszej – paliwie, którym jest odpowiednia energetyczna, odżywcza i wzmacniająca żywność.          

Od tego co jemy, kiedy, w jaki sposób, a nawet w jakiej atmosferze zależy praca całego organizmu. Aby mógł sprawnie przetwarzać, przyswajać, regenerować, budować czy chronić nie można jeść i pić byle czego. Trudno żeby organizm miał możliwości obrony przed patogenami jeśli jest wychłodzony i osłabiony ciągłą koniecznością odkwaszania i odtruwania po gigantycznych dawkach słodyczy, kawy, mięsa, mleka, przetworzonej żywności, pszenicy, używek, całej gamy nazywanych lekami preparatów i do tego jeszcze permanentnego stresu. Stan chronicznej nierównowagi wzmacniany brakiem ruchu na świeżym powietrzu, z jakim mamy w społeczeństwie na siłę zamykanym w domach do czynienia, raczej walce z infekcjami wirusowymi, choćby nie wiem jaką szczepionkę przy tym zastosować, nie wróży niczego dobrego.             

Niestety choć rządzący otaczają się utytułowanymi fachowcami od wirusów i odporności narodowej, skupili się jedynie na … TRANSMISJI wirusów i nie mówi się wcale, jak i nie działa w kierunku rzeczy podstawowej, odbudowy odporności każdego obywatela indywidualnie, tylko wtedy odbierze się patogenom odpowiedni grunt do REPLIKACJI, a ich transmisja przestanie być problemem. Ze świecą szukać akcji rządowych skierowanych na odbudowanie odporności każdego Polaka z osobna. Rząd, któremu podobno stan zdrowia leży tak bardzo na sercu nic nie robi aby świadomość własnych mocy w narodzie poprawić. Politycy wpompowują ogromne pieniądze w środki ochrony, reklamę niesprawdzonych preparatów, szpitale tymczasowe i dodatki covidowe dla medyków czy zasiłki dla izolowanych i zamykanych branż, a wystarczyłyby znacznie mniejsze na kampanię zdrowego stylu życia i po problemie. No chyba, że właśnie jak w przypadku pseudo leczenia chodzi o to żeby problem był, i to jak najdłużej.        

Godna uwagi w tym świecie, w którym wszystko stoi na głowie, i walczy się kosztem społeczeństwa z wiatrakami, jest inicjatywa nauczycieli z Gryfina, którzy w ramach tworzonego wspólnie z partnerami ze szkoły w Schwedt projektu: ,,Zdrowe ciało i umysł w czasie pandemii Covid-19″ postanowili nie tylko rozwiązać bolączki edukacji zdalnej i zapobiegać jej katastrofalnym dla stanu zdrowia fizycznego i psychicznego uczniów oraz nauczycieli skutkom, ale również będą zdobywać i propagować wśród uczniów w ramach zajęć profilaktyki covid, wiedzę na temat zdrowego odżywiania poprawiającego pracę układu odpornościowego. Gdyby tak we wszystkich szkołach, a do tego rząd wykorzystałby zamykane dotąd branże do walki z podatnością na sezonowe infekcje. Restauratorzy serwowaliby tylko wzmacniające posiłki, branża rozrywkowa zadbała o odstresowanie, sektor fitness o ruch i moc ciała, hotele o zabiegi lecznicze, a miejsca kultu religijnego o coś dla ducha, wszyscy byliby zdrowi i szczęśliwi, no może oprócz wirusów i koncernów farmaceutycznych.          

A tak jedyną alternatywą dla zazamkniętych restauracji będą łatwo dostępne fast foody, a dla zbawiennego ruchu siedzenie przed komputerami i telewizorami, do tego zajadanie stresu niezdrowymi przekąskami. Czy o to właśnie w tym cudacznie pojmowanym kulcie zdrowia i życia chodzi?        

Na koniec kilka podstawowych zasad dobrego odżywiania w pigułce. Nigdy nie pijemy w trakcie, ani zaraz po jedzeniu. Jemy to co rośnie lub żyje w najbliższej okolicy, w naszym kraju. Kierujemy się sezonowością występowania owoców i warzyw. Najbardziej zarówno wychładzającymi jak i zakwaszającymi, osłabiającymi organizm są: cukier i słodycze, mięso szczególnie wieprzowina, kurczak, ryby morskie oraz pszenica i mleko, a nawet jogurty. Surówki są ciężkostrawne i wyziębiające, nie należy z nimi przesadzać, a szczególnie łączyć z mięsem, wyjątkiem jest surówka z porów, lub kompozycja z chrzanem. Stawiamy na kasze, numerem 1 na liście jest posiadająca właściwości przeciwwirusowe kasza jaglana i gotowane, duszone i pieczone warzywa z dodatkiem dużej ilości przypraw oraz rozgrzewających nawet na zimno cebuli, czosnku, porów i szczypioru. Z mięs wbieramy indyka, gęś, baraninę, cielęcinę, wołowinę. Ryby jemy tylko słodkowodne, a jajka ile tylko chcemy pod warunkiem, że są na miękko. Unikamy żółtego sera, 1 plaster dziennie, to aż nadto. Pamiętamy o tym, że herbata wychładza nawet na gorąco szczególnie z cukrem, a kawa zakwasza, najlepiej pijemy ją gotowaną przyprawioną imbirem, kurkumą, goździkami czy kardamonem. Jeśli korzystamy z produktów, które czynią spustoszenie w organizmie zawsze równoważymy je tymi, które rozgrzewają i odkwaszają.             

Opracowanie BC 


Źródło:   

Dodaj komentarz