Zgony 2020 – skutki COVID-19 czy polityki antycovidowej?

Codziennie statystycznego obywatela bombardują doniesienia o wielkiej liczbie zgonów rzekomo spowodowanych działaniami wyjątkowo zabójczego koronawirusa. Doszło już do tego, że obwinia się go bezpodstawnie nie tylko o śmierć osób, które zmarły ze stwierdzonym zakażeniem, ale nawet tych, które przeszły je na długo, długo przed odejściem na łono Abrahama.  


Jak wynika z raportu ministerstwa zdrowia o zgonach Polaków w 2020 roku, śmiertelność w narodzie poszybowała znacznie w górę. Ich liczba w stosunku do roku 2019 wzrosła aż o … 67 tysięcy, ale oczywiście odpowiedzialny był za to głównie koronawirus. Przyjęto, że ok. 5 tys. z tej niespotykanej od lat nadwyżki to efekt starzenia się społeczeństwa, a w pozostałych przypadkach mamy w większości do czynienia z ofiarami bezpośrednimi lub pośrednimi epidemii.              

Co ciekawe wnioski takie zostały wysnute oczywiście nie na podstawie rzetelnych badań przyczyn śmierci, tylko raportów Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych (dotyczy 43 proc. nadwyżki), w których wszystkie osoby bez względu na choroby współistniejące mogące być faktycznymi sprawcami śmierci, miały w akcie zgonu wpisywane jako przyczynę magicznie otwierające publiczną kiesę SARS-CoV-2.            

Zachodzi pytanie skąd wzięła się w takim razie pozostała liczba zgonów, i tu ministerstwo ma wyjaśniającą zagadkę odpowiedź, to również wina wirusa, ponieważ 27 proc. nadwyżki zgonów dotyczy ,,osób, u których w przeszłości zdiagnozowano zakażenie SARS-CoV-2″. Równie dobrze można byłoby stwierdzić, że były one ofiarami epidemii świńskiej grypy sprzed 10 lat.        

Dzięki takiemu przedstawieniu sytuacji w raporcie resortu zdrowia, statystyczny Kowalski na pewno ze zrozumieniem i uległością przyjął prowokacyjny tylko dla koronasceptyków i przeciwników tzw. pandemii wpis ministra zdrowia w mediach społecznościowych z zaproszeniem do ,,dyskusji o konsekwencjach COVID-19″, i wzrósł jego zapał do nieobowiązkowego szczepienia się niesprawdzonym preparatem, o którego konsekwencjach jakoś obywatele publicznie podyskutować nie mogą.             

Natomiast jeśli chodzi o efekty uboczne tak reklamowanego jako zbawienne, szczepienia, tutaj mamy do czynienia wręcz odwrotnie z danymi, które sugerują, że w przeciwieństwie do strrrasznego wirusa nie ma się czego bać. Jak donosi portal esopot.pl w Trójmieście do dnia 17 lutego odnotowano łącznie 69 przypadków wystąpienia u osób poddanych szczepieniom niepożądanych objawów poszczepiennych, których większość zaklasyfikowano jako łagodne i tylko … dwa zgony.            

Co ciekawe w przypadku owych zgonów nie ma mowy o tym, aby ich przyczyną mogło być szczepienie. W jednym z nich jak czytamy w portalu esopot.pl ,,możliwą przyczyną zgonu był nagły incydent zatorowo-zakrzepowy”, a w drugim: ,,przyczyny zgonu nie ustalono; pacjentka była obciążona wieloma chorobami”. I tutaj jakoś samo ciśnie się na usta pytanie, jak to jest, że w przypadku rzekomych zgonów na koronawirusa nie było podobnych problemów z ustaleniem przyczyny śmierci mimo często występujących wielu chorób współistniejących?!         

Opracowanie BC  

Źródło:   

https://youtu.be/orFvL7QzArk

Dodaj komentarz