Wszyscy chcieli, żeby wybory odbyły się w innym terminie, niż 10 maja. PiS tłumaczył, że to niemożliwe. Odpowiedzią były spazmy o mordowaniu Polaków przy urnach.
Spazmy te dobiegały zewsząd z lewicy, z konfederacji, z Targowicy totalnej i nawet ze strony Gowina Jarosława, którego okryła niesława z tego powodu.
Nic to, że do sklepów codziennie chodziło tyle samo ludzi, co w wybory poszłoby do lokali wyborczych. Sklepy są życiodajne, jak wiadomo, a lokale wyborcze śmiercionośne.
Tutaj mieliśmy pierwszy błąd PiS, który poparł złożony do sejmu przez Gowina projekt dotyczący wyborów korespondencyjnych. No ale stało się – projekt został przegłosowany, ale oczywiście za późno. Teraz okazało się, że wybory 10. maja się nie odbędą, gdyż PKW, komisarze wyborczy, terenowe biura wyborcze i samorządy nie zrealizowali prawie żadnych czynności przedwyborczych. PKW nie wydało od dwóch miesięcy żadnych wytycznych, podobnie komisarze wyborczy. Wszyscy zamarli, „bo szła” nowa ustawa.
No szła, ale nie doszła i obowiązkiem organów wyborczych było przygotowywanie wyborów według obowiązującej, starej ustawy. Nie zrobiono tego – należy ich wszystkich rozliczyć za owe skandaliczne zaniechanie.
Cała opozycja z Konfederacją wraz wrzeszczą teraz o Trybunale Stanu dla Premiera, czy w ogóle kogoś z rządu, chociaż to nie była ich robota. Kolejne spazmy logiczne i nic więcej.
Drugi błąd PiS polegał na wydaniu, lekko licząc 15. milinów złotych na druk i obsługę związaną z kompletowaniem kart wyborczych, które mogą okazać się nieaktualne. Normalnie rzecz realizując, rząd powinien czekać na uchwalenie ustawy i dopiero drukować. Zachował się w tym przypadku nienormalnie, nadgorliwie i finansowo szkodliwie. Ale bądźmy szczerzy, działali w dobrej wierze, tyle tylko, że nieudolnie i głupio. Wystarczy, jak zwrócą kasę ze swoich kieszeni. Na biednych nie trafiło, więc jak chcą postąpić fair, przyznają się do błędu i naprawią szkody finansowe.
I dopiero teraz dochodzimy do porozumienia Kaczyński – Gowin zawartego szóstego maja.
A proszę zauważyć ile już dotychczas było krzyków i oburzenia o to porozumienie, a co porozumienie to mówi? uspakaja sytuację i przewiduje, czyli prognozuje najprawdopodobniejsze rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego w kwestii zepsutych przez PKW wyborów.
I to jest podstawą do najdzikszych wrzasków i spazmów o spisku, ustawce w Sądzie Najwyższym oraz o bezprawnym przekładaniu wyborów, co najbardziej śmieszy zważywszy, że to właśnie ci wrzaskliwcy za wszelką cenę chcieli termin wyborów przesunąć. Zatem podniecają się niezdrowo i spazmatycznie z tego powodu, że ich postulaty zostaną zrealizowane.
Rację ma prof. Nowak twierdząc, że opozycji i niestety Konfederacji nie chodzi o nic innego, jak o rozwalenie instytucji państwowych i o wyrządzenie jak największych szkód Polsce w nadziej na obalenie rządu. Nic to, że przy okazji zaszkodzą całemu państwu – na to ta polityczna hołota nie zważa.
Jakie to interesy robił Gowin z opozycją opisuje komuch Czarzasty. Najlepsze jest, jak narzeka, że nie dało się z PiSem dogadać na temat rozwalenia rządu PiS – no rozwrzeszczany spazmatyk polityczny pierwszej klasy. Co do Gowina, to Gowina już nie ma. Po tym co narozrabiał w swojej bezbrzeżnej mądrości na 99% dostanie wilczy bilet od Kaczyńskiego i nie będzie tej chorągiewki politycznej na przyszłych listach PiSu. Nie ma tego w porozumieniu z szóstego maja, ale to raczej pewnik.
Zgrabnie omawia to red. Bronisław Wildstein wraz ze swoimi gośćmi.
Jacek Biel