Podlascy posłowie KO chorymi wojują i przez własne (wcześniejsze) chore decyzje mogą zginąć

Chyba wszyscy już słyszeli utyskiwania Platformy Obywatelskiej na to, że około 2 miliardy nie trafią do chorych onkologicznie, tylko na media publiczne. Nie jest to prawdą, ponieważ środki, które otrzymają media publiczne to obligacje, które można przeznaczyć wyłącznie na konkretny cel.

Dofinansowanie chorych onkologicznie nie może odbywać się w taki sam sposób, co politycy opozycyjni przemilczeli. Być może jeszcze na dodatek zapomnieli, jak pożałowali nie 2 miliardy, tylko 7 milionów na chorych onkologicznie w Białymstoku.

Tak to już jest w polityce, że skoro zabiera się publicznie głos, można też narazić się na przypomnienie faktów z przeszłości. Bo skoro politycy Platformy Obywatelskiej postanowili grać w kampanii wyborczej ludźmi ciężko lub nawet śmiertelnie chorymi, muszą się liczyć z tym, że dziennikarze przypomną im dbałość o takich samych chorych, kiedy sprawowali rządy w Polsce. Jaka była wówczas dbałość? O tym szeroko informowały już media ogólnopolskie, więc nasza redakcja nie będzie do tego wracała. Przypomnimy natomiast pewną wypowiedź sprzed kilku dni.

Najważniejszą poprawką, jaką klub Koalicji Obywatelskiej składał do budżetu, była poprawka przyznająca 2 i pół miliarda złotych na walkę w nowotworami. Poprawka popierana zgodnie przez środowiska lekarskie, środowiska pacjentów, ekspertów medycznych mówiących o tym, że notujemy w Polsce rekordowy wzrost zachorowań na nowotwory i jest potrzebne rzeczywiście kompleksowe podejście do walki z tą cywilizacyjną chorobą. Niestety, PiS tę poprawkę odrzucił. Ale odrzucił ją w specyficznym kontekście, bo jednocześnie przyznał dwa miliardy złotych na telewizję państwową Jacka Kurskiego, na telewizję partyjną. Przyznał 2 miliardy na hejt, nienawiść, propagandę, a odebrał 2,5 miliarda na leczenie ludzi chorych na nowotwory

– mówił szef regionalnych struktur Platformy Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz zaledwie osiem dni temu.

Co nie przeszkadzało temu posłowi oraz innym politykom tej samej formacji, także z naszego regionu, głosować za blisko miliardem złotych na telewizję publiczną, już nie w formie obligacji celowych, ale rekompensaty w postaci żywej gotówki za utracone wpływy z tytułu nie opłacania abonamentu radiowo – telewizyjnego. Redakcja ddb24.pl pisała o tym szczegółowo TUTAJ.

Pozostając zaś na lokalnym podwórku i na dodatek w tematach dofinansowania opieki nad chorymi onkologicznie, musimy cofnąć się o kilka lat wstecz. Bo tak się składa, że kilka lat temu politycy Platformy Obywatelskiej pożałowali nie 2 miliardy złotych, ale 7 milionów, które miały być przekazane na potrzeby Białostockiego Centrum Onkologii. Było to jeszcze w 2011 roku i wtedy też politycy debatowali nad uchwałą budżetową.

O przyjęcie poprawki do budżetu wnosił ówczesny poseł PiS Krzysztof Jurgiel, który zawnioskował o zapisanie w budżecie 7 milionów złotych na „Rozbudowę i modernizację Centrum Onkologii w Białymstoku”. Warto dodać, że w 2011 roku, podobnie jak i teraz, Białostockie Centrum Onkologii było jedyną placówką w regionie kompleksowo zajmującą się pacjentami z chorobami nowotworowymi.

Po sprawdzeniu przez nas wyników głosowania zamieszczonego na sejmowych stronach internetowych okazało się, że przeciwko przekazaniu na onkologię w Białymstoku i to zaledwie 7 milionów złotych, byli wszyscy obecni na sali posłowie Platformy Obywatelskiej z naszego regionu, w tym również Robert Tyszkiewicz. Dla porównania, 7 milionów złotych to kwota bliska tej, którą Miasto Białystok zapłaciło za system rowerowy BiKeR zgodnie z ostatnią zawartą z operatorem umową.

Nie był to jedyny przypadek braku troski o pacjentów onkologicznych w naszym regionie. Bo nawet i kilka lat później też zrozumienia dla potrzeb chorych na choroby nowotworowe nie było. W 2015 roku Białostockie centrum Onkologii borykało się z dużymi problemami finansowymi. Samorząd województwa podlaskiego musiał wesprzeć placówkę medyczną pożyczką w wysokości 4,5 miliona złotych. I tu kolejny raz interweniował ówczesny poseł PiS Krzysztof Jurgiel.

Pod koniec ubiegłego miesiąca Białostockie Centrum Onkologii po raz pierwszy utraciło niemal całkowicie płynność finansową.

W wyniku pożyczki z budżetu województwa podlaskiego placówkę tymczasowo uratowano. Białostockie Centrum Onkologii dostało 4,5 miliona złotych. Dyrektor szpitala nie jest w stanie przewidzieć na jak długo pozwoli to zachować płynność finansową.

Powyższa sytuacja jest wynikiem większej liczby pacjentów i jednoczesnego zmniejszenia wyceny za leczenie. Doprowadziło to do braku środków finansowych na wypłaty dla pracowników, ale przed wszystkim na leki dla chorych pacjentów.

Białostockie Centrum Onkologii Jest jednym z 18 specjalistycznych szpitali w Polsce gwarantujących pełne leczenie nowotworów. Każdego dnia przyjmowanych jest około 350 pacjentów, w sumie ponad 60 tysięcy chorych rocznie z całego województwa podlaskiego.

W związku z tymi niepokojącymi informacjami proszę o wyjaśnienie:

1. Czy Pan Minister zna trudną sytuację finansową Białostockiego Centrum Onkologii?

2. W związku z tym, że Białostockie Centrum Onkologii jest jedyna placówką która świadczy pomoc osobom chorym na nowotwory w Województwie Podlaskim, czy nie powinna mieć zabezpieczenia finansowego z Ministerstwa Zdrowia?

3. Czy w związku z brakiem odpowiednich ilości funduszy na funkcjonowanie „pakietu onkologicznego” pacjenci województwa podlaskiego będą zmuszeni szukać pomocy onkologicznej w innych ośrodkach w kraju?

– zwracał się poseł do ministra zdrowia w interpelacji poselskiej.

Odnosząc się do sytuacji finansowej Białostockiego Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, uprzejmie informuję, iż przeprowadzona w Ministerstwie Zdrowia analiza sytuacji finansowej Centrum w ostatnich 5 latach wskazuje, iż jednostka w każdym roku była rentowna, co oznacza, że koszty, które ponosiła była w stanie pokryć z uzyskiwanych przychodów, generując dodatkowo nadwyżkę finansową.

Ponadto, w analizowanym okresie nie występowały w Centrum zobowiązania wymagalne, co świadczy, że wszystkie swoje zobowiązania regulowało terminowo posiadając płynność finansową

– taką odpowiedź poseł otrzymał od ówczesnego sekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia Sławomira Neumanna.

I ani słowa o zrekompensowaniu pożyczki, którą ratował Białostockie Centrum Onkologii samorząd województwa podlaskiego, ani słowa o żadnej innej pomocy, chociaż chorych wtedy przybywało tak samo jak teraz. I chyba już tylko można przypomnieć niedawną informację o tym, że w latach 2018-2020 z budżetu województwa na projekty realizowane przez BCO samorząd województwa podlaskiego przekazał blisko 40 mln zł. Z czego 13,5 mln to dotacje na zakup wysokiej klasy sprzętu medycznego, a 26 mln zł to dofinansowanie inwestycji. Co warto zauważyć – nie jest pożyczką, a realną pomocą jedynej tego typu placówce medycznej w województwie podlaskim.

Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska

Źródło: ddb24.pl

Foto: wrotapodlasia.pl

Dodaj komentarz