PIZZĄ I ŚPIWOREM CZYLI GOŚCINNOŚĆ PO PEŁOWSKU – Piotr Kołodziejczyk

Całkiem niedawno udałem się na krótki urlop, którego elementem było wesele na Śląsku. Trzeba przyznać, że impreza była fest. Szwagier się postarał. Rozanielony tą sielską atmosferą, w poniedziałek wróciłem do rzeczywistości. Byłem przekonany, że przecież nasi „wybitni” opozycjoniści nic w te trzy dni nie wymyślą. „Jak żech się mylił”- że tak nieudolnie zacytuję gwarę śląską. Otóż dwie „siostry miłosierdzia” z zakonu „chyżego rója” Szczerba i Joński postanowili nakarmić głodne kobiety i dzieci z Kabulu koczujące na granicy polsko-białoruskiej. Czegóż to owe „siostrzyczki” nie przyniosły. Była pizza z boczkiem, napoje, frykasy i oczywiście wiadomo- śpiwory ( sztuk dwie). Tuż za nimi kolejny rój siostrzyczek goni ( również od chyżego). W jego składzie same miłosierne Jachiry, marszałkinie i senatorki. Frasyniuka tylko zabrakło, ale ten akurat wypełniał „czyny miłosierdzia” obrzucając błotem pograniczników w wiadomej telewizji, to też nie mógł być.  Wszyscy ci „wybitni politycy” postanowili muzułmańskich uchodźców nakarmić puszkami z wieprzowiną, tradycyjnym boczkiem itp.

Wszystko pięknie tylko jest mały problem. Te kobiety i dzieci na granicy, to jakieś takie dziwne są. Nie noszą sukienek, mają wielkie brody, no i nie mają tego z zwykle kobiety mają. Czyżby w Afganistanie były siostry bliźniaczki Kończyty Wurst? Jest też możliwa druga opcja. Mam na myśli to, że Szczerba, Joński, Jachiry i inne marszałkinie, które pojechały pod granicę, miały wcześniej tydzień na działce ( nie koniecznie rekreacyjnej) i teraz mają problem z różnieniem kobiety od mężczyzny.  Istnieje również kolejna możliwość. Baćka Aliosza wykorzystał nasze sprzedajne szmaty (że tak zacytuję Władysława Frasyniuka) i zapłacił im we wRóblach lub też w Jewro, aby siali zamęt i dezinformację. Saszka wbrew pozorom nie jest taki głupi i wie komu i ile dać i za co. Łopozycja w postaci Jońskich, Jachir i marszałkiń, sądzi, że zdobędzie władzę, a Baćka słusznie uważa ich za pożytecznych idiotów. Może to i dobrze że pojechali pod tą granicę. Pokazali co będą robić jak uda mi się znów dojść do koryta.

Teraz słów kilka o Frasyniuku. Można by sądzić, że to zacny opozycjonista walczący z komuną i należy mu się szacunek. Otóż nie. Co z niego za bohater skoro przystąpił do obozu zdrady i zaprzaństwa? Każdy, kto tylko zorientował się o co tym ludziom chodzi, natychmiast od nich odstępuje. Pan Frasyniuk jest jednak najbardziej zagorzałym bulterierem tego obozu? Dlaczego? Aby odpowiedzieć na to pytanie spójrzmy na historię tego człowieka.

Mamy lata 90-e. Przełom ustrojowy. Frasyniuk bierze udział w okrągłym stole. Tuż po nim, następuje tajemnicza zmiana statusu majątkowego pana Frasyniuka. Z biednego robotnika staje się biznesmenem, właścicielem wielkiej firmy transportowej. Skąd w tak krótkim czasie dorobił się takiego majątku? Nagle również przestał być gorliwym przeciwnikiem komuny, zaczął być wrogiem lustracji itp. itd.? Czyżby zbratał się z komuchami, a ci w nagrodę rzucili mu srebrniki? Potem jednak jego sympatie w tajemniczy sposób skierowały się na Berlin. Przypadek? Oceńcie sami. Ja jednak sądzę, że to nie przypadek, a Pan Frasyniuk powinien odpowiedzieć nie tylko za obrazę polskich żołnierzy, ale przede wszystkim razem z Donaldem T powinien siedzieć za zdradę kraju.

Mocne? Możliwe, ale może czas powiedzieć stop różnym sprzedawczykom i karierowiczom w naszym życiu społeczno-politycznym? Zostawiam to pod Państwa rozwagę.

Piotr Kołodziejczyk


Dodaj komentarz