Od kiedy odebrano Polakom swobody obywatelskie w imię ratowania im życia bez żadnych konsultacji społecznych i to raczej nie z powodu rzeczywistego zagrożenia, ale dla osiągnięcia celów politycznych i wprowadzenia narzędzi kontroli, bowiem każdy kto ma choć trochę oleju w głowie wie, że z wirusem walka jest przegrana i nie da się przed nim ukryć ani go wyeliminować. Prędzej czy później każdy musi się z nim zmierzyć i od każdego z osobna zależy czy z tej potyczki wyjdzie zwycięsko.
To nie wirus jest powodem COVID-19, ale beznadziejny stan organizmu współczesnego człowieka, który się z nim zetknął. Cała para działań rządu idzie więc w gwizdek zamiast w przyczynę kryzysu – bardzo niską odporność społeczeństwa. Jeśli politycy nie zmienią taktyki to sezonowo będą musieli zamrażać działanie gospodarki na wiele tygodni, a bardzo wielu przypadków śmiertelnych i tak nie unikną. Tyle, że zostaną rozłożone w czasie.
Obostrzenia zrobiły się już tak absurdalne, że zamiast wspomagać walkę z wirusem powodują, że człowiek staje do niej od razu w pozycji przegranej. Wzbudzanie trachu i stresu obniżających odporność, izolacja od bliskich zwiększająca strach i stres, pozbawienie obywatela najlepszego przeciwwirusowego i przeciwbakteryjnego lekarstwa jakim jest słońce oraz ruch na świeżym powietrzu, na działaniach prowadzących do utraty pracy i źródła utrzymania kończąc.
Do tego dochodzi wprowadzenie z dnia na dzień formy państwa policyjnego, które niedługo będzie karać obywatela za sam fakt oddychania. Zamiast zaufania jakim naród obdarzył polityków otrzymaliśmy dawkę zamordyzmu i nękania, w momencie kiedy najbardziej potrzebujemy wsparcia szczególnie psychicznego z powodu medialnej epidemii koronawirusowej histerii. Mandaty i kary administracyjne nakładane przez policję i sanepid bez opamiętania, raczej poprawie samopoczucia obywateli i działania ich układów odpornościowych nie służą.
Mandaty i kary administracyjne to następne narzędzia wywołujące strach w i tak już osłabionym narodzie. Tylko w dwóch ostatnich tygodniach służby sanitarne ukarały grzywnami w województwie zachodniopomorskim aż 60 osób na kwotę prawie 400 tys. zł. Dotkliwe kary finansowe od kilku do 30 tys. zł grożą nie tylko za lekceważenie kwarantanny, ale również za łamanie zakazu przemieszczania się, prowadzenia działalności gospodarczej, organizowania zgromadzeń, rekreacji, korzystania z terenów zielonych czy nieudostępnienia lokalu w celu przeciwdziałania pandemii.
Co ciekawe pomimo, że nałożone grzywny powinny zostać opłacone w ciągu 7 dni, na konto sanepidu nie wpłynęły jak dotąd żadne pieniądze nawet te z nałożonych pierwszych kar administracyjnych.
Na świetny pomysł godny przeniesienia w inne regiony kraju wpadł burmistrz Darłowa Arkadiusz Klimowicz, który zamiast wlepiania w pierwszych dniach obowiązywania nowych przepisów wielkich mandatów zalecił strażnikom miejskim inne lepiej motywujące mieszkańców zachowania:
„Pamiętajmy, wychodząc z domu, o zakryciu nosa i ust. W Darłowie, w najbliższych dniach, Straż Miejska będzie „karać” opornych … maseczkami. Wszystko po to, by każdy nauczył się funkcjonowania w nowych realiach, a przy okazji aby realnie odczuł wsparcie samorządu”.
Na podstawie gk24.pl, darlowo.naszemiasto.pl
https://gk24.pl/koronawirus-sypia-sie-grzywny-od-sanepidu-w-wojewodztwie-zachodniopomorskim-w-ciagu-dwoch-tygodni-ukarano-60-osob/ar/c1-14919300
https://darlowo.naszemiasto.pl/straz-miejska-w-darlowie-bedzie-karac-maseczkami/ar/c1-7656399
Oprac. BC
Obraz nina108 z Pixabay
Obszar załączników